wtorek, 6 sierpnia 2013

15."Jest tak głośno w mojej głowie od słów, które powinienem powiedzieć"

    Kiedy moja głowa idealnie dopasowywała się do klatki piersiowej Zayna, z jego ust wydobyło się ciche ziewnięcie. Zdezorientowana jego zachowaniem zapytałam bez chwili namysłu:
    -Nie wyspałeś się?-Ten tylko delikatnie pogładził moje włosy i odpowiedział-Jakoś nie dane było mi spać-wypowiadając te słowa łobuzersko się uśmiechnął.
    -Czyżby łóżko było nie wygodne, Panie Malik?-odpowiedziałam przygryzając dolną wargę.-Zayn słysząc moje pytanie cicho się zaśmiał-Otóż do godziny dwudziestej trzeciej obserwowałem jak najpiękniejsza kobieta świata usypia, bo powinnaś wiedzieć, że jest to moje ulubione zajęcia-całując delikatnie moje usta kontynuował-Potem zdrzemnąłem się na dwie godzinki, i na szczęście do czyjejś głowy przyszedł wspaniały pomysł przerwania mi snu.
    -W takim razie bardzo przepraszam jeśli to Moja wina, ale moje budzenie nie miało na celu jakiegokolwiek uprzykrzania Ci się-powiedziałam nieco mocniej niż zawsze napawając się smakiem jego ust.
    Zayn szybko wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego talię moimi udami. Chłopak ułożył swoje ręce pod moimi udami. Wiedziałam, że nie jest mu najwygodniej w tej pozycji, ale moja podświadomość uśmiechała się sama do siebie, bo mężczyzna, który mnie obejmował, szanował moje nie zależne w pewnym stopniu ode mnie "upodobania".-Pozwól, że dokończymy naszą poranną rozmowę w tym samym miejscu, w którym ją skończyliśmy.-powiedział Zayn, ukazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów.
    -W dalszym ciągu mam ochotę na spacer, zatem delikatnie odstaw mnie na miejsce i pozwól iść-powiedziałam próbując nadaremne oderwać wzrok od jego oczu.
    -Bardzo nie podoba mi się ten pomysł, aczkolwiek chyba będę musiał wyrazić na niego zgodzę, bo skoro zostajemy tu jeszcze trzy dni to muszę wykonać parę biznesowych telefonów.-odpowiedział podkreślając słowo BIZNESOWYCH.
    Moje usta mimowolnie ułożyły się w podkowę, czego na szczęście nie zauważył Zayn.-Mogę odpalić laptopa w Twoim pokoju? Bo na dole nie ma zasięgu.-powiedział.
    -Jasne-odpowiedziałam delikatnie się uśmiechając-Tylko nie grzeb w mojej bieliźnie !-krzyknęłam wychodząc z pokoju. Zayn odpowiedział mi cichym śmiechem-Postaram się kochanie !
    Na dworze nie było zimno, a na pobliskiej już dobrze znanej mi ławce dostrzegłam koc. Swoją drogą jak na środek lutego było całkiem ciepło. Chwyciłam leżący na ławce koc, i powolnym krokiem poszłam w stronę drewnianego mini mola, które ukazywało panoramę zlodowaciałego jeziora.
    Na zimnym drewnie położyłam złożony na pół gruby koc. Usiadłam na nim podkulając nogi i bacznie obserwowałam wyskakujące z przerębli ryby. Dopiero teraz miałam okazję zobaczyć, a jak wykwintne i zadbane miejsce zabrał mnie Zayn. Wszędzie rosły starannie posadzone drzewa, a cała koncepcja "romantycznego odludzia" była starannie zaplanowana.
    Owinęłam swoją klatkę piersiową nieco mocniej, ponieważ zimne powietrze dawało się we znaki. Myśląc nad wszystkim i niczym powoli traciłam poczucie czasu, ale jakoś nigdzie mi się nie spieszyło. Z czasem nawet zimne drewno zaczęło być przyjemne. Myślałam nad pewnym podziałem. Gdybym w tej chwili miała wrzucić mnie i Zayna do jakiegoś koszyka, czy trafilibyśmy do koszyka z napisem "skomplikowane", "to jest to", czy "macie czas na wybranie swojego koszyka?". Mój umysł często mnie zaskakiwał, ale martwił mnie fakt, że w obecnej chwili nie wiedziałam jak odpowiedziałabym na takie pytanie. Nie wiedziałam, do jakiego kosza bym nas przyporządkowała. A może jest tak, że coś co tworzymy razem jest tak odrębne od całej reszty, że już zawsze będziemy inni, na swój sposób wyjątkowi? Bardzo chciałabym, żeby ta lepsza wizja naszego mam nadzieję przyszłego świata się sprawdziła.
    Sprawdzając godzinę na lekko zmarzniętym wyświetlaczu białego blackberry zobaczyłam piętnastą. Na drewnianym molo siedziałam dobre trzy godziny. Postanowiłam wracać do domku, a na myśl o przytuleniu się do rozgrzanego ciała Zayna robiło mi się ciepło.
    Szybko ściągnęłam buty i odruchowo poszłam do kuchni. Na blacie stała świeżo zapalona kawa. Kubek nie był pełny więc na pewno była Zayna. Po dwóch łykach moje ciało wypełniły przyjemne dreszcze rozkoszy. Obok kubka leżały trzy czarne teczki wypchane po brzegi jakimiś dokumentami. Wzrokiem oplotłam otaczające mnie pomieszczenie i nigdzie nie widziałam mulata, dlatego postanowiłam sprawdzić co skrywają teczki. To co zobaczyłam na chwile zabrało spod moich nóg stabilny grunt. Na jednej z białych kartek widniał wyciąg z banku niejakiego biznesmena pod pseudonimem "Kilam House". "Kilam House" było jedną z najpotężniejszych siedzib zajmującym się wszelkimi interesami, i chyba tylko osoby, które nie posiadają telewizora, i kogokolwiek w rodzinie, kto interesowałby się w najmniejszym stopniu polityką nie słyszałyby o niej. Tym bardziej zdziwił mnie fakt, co wyciąg z konta, tak ogromnej firmy robi w prywatnej teczce Zayna. Lustrując kolejne kartki również dotyczące "Kilam House" usłyszałam skrzypienie schodów.
    Szybko odskoczyłam od blatu na którym znajdowały się teczki i nerwowo oparłam dłonie o przeciwległy blat. Po chwili w wejściu zobaczyłam Zayna, który wpatrywał się we mnie z takim samym zachwytem jak wtedy kiedy zobaczył mnie przed domem Pani Katie, i tak samo jak wtedy, kiedy patrzył na mnie zeszłej nocy. To coś co od kilku dni pozostawało niezmienne. Coś do czego bardzo łatwo się przyzwyczaiłam i coś od czego odzwyczajać nie chcę się już nigdy.
    Zayn stał w samych spodenkach do kosza, i wyłączonym już telefonem.
    -Widzę, że moja kawa bardzo Ci smakuję-powiedział podchodząc i obejmując mnie mocno.-Zmarzłaś-dodał dotykając mojego policzka.
    -Trochę się zasiedziałam, swoją drogą tam jest naprawdę pięknie, szkoda, że nie poszedłeś...-powiedziałam z tym idealnie wyćwiczonym ironicznym uśmiechem. W tym zdecydowanie byłam mistrzynią. Chłopak lekko opuścił dłonie z mojego ciała i oddalił się o kilkanaście centymetrów. Zabrał z blatu rozłożone teczki i nie patrząc już na mnie powiedział-Nie mam na to wpływu i powinnaś bardzo dobrze o tym wiedzieć.
    Nie minęła minuta, a Zayna już nie było w kuchni. Byłam strasznie zdziwiona jego zachowaniem, ale widocznie sarkastyczny uśmiech nie należy do jego ulubionych.
*21.30-salon*
    Zayn nie odzywał się do mnie od kilku godzin, i w sumie nie wiem gdzie go wcięło. Po tym jak poszedł na górę zamknął się w pokoju, a żeby było jeszcze zabawniej, zamknął się w NASZYM pokoju.
    Dawno pozbyłam się skarpetek okrywających moje małe stopy, i trzymając w ręku, szklankę z białego wystawnego szkła, oglądałam poród Kim Kardashian. Tak, ja też nie zamierzam tego komentować. Po dwudziestu minutach potwornego krzyku ogromnej jak orka Kim miałam dość. Chwyciłam pilot, i przełączyłam na pierwszy lepszy, mniej krwawy program. Jak na złość Zaynowi trafiłam, na cowieczorne obrady naburmuszonych, grubych biznesmenów. Głos blond lali śliniącej się do każdego bogatego staruszka rozbrajał mnie na cząstki elementarne:
    A teraz coś z górnej półki. Dosłownie pięć minut temu dowiedzieliśmy się o gwałtownych zmianach w statucie finansowym "Kilam House". Firma prowadzona przez nadal ukrywającego się biznesmena, zakupiła kolejne biuro znajdujące się na północnej części Amsterdamu. Przedstawiciele właściciela firmy, niejakiego Pana Kilama, nie chcą odpowiadać na pytania. Kolejne nabyte posiadłości wprowadzą wiele zmian w świecie rozruchu Amsterdamskim złotem. Więcej informacji podam państwu już jutro. Życzę miłej nocy. Ariela Yeti.
    Po piętnastominutowym napadzie śmiechu, który wywołało nazwisko prezenterki zaczęłam poważnie zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę łączy Zayna z "Kilamem". Skoro posiadłość została kupiona właśnie dziś, a Zayn nie zauważył nawet mojego kilku godzinnego zniknięcia z domu...Czy ja mogę się w to wtrącać? Wiem jedno, wiem o Maliku jakąś cząstkę tajemnicy, której nie chcę nikomu wyjawić.
    Moje powieki mimowolnie opadły na dół. Ciepło z kominka wypłoszyło wszystkie myśli z mojej głowy, a jedyne co zdążyłam zrobić przed uśnięciem to zdjęcie grubego swetra.
*9.45. ranek.*
    Promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju przez lekko otwarte drewniane drzwi balkonowe. Jak na złość świeciły wprost na moje oczy. Lekko przetarłam oczy i nie zastanawiając się, jak znalazłam się w swoim łóżku pomaszerowałam do łazienki. Umyłam zęby i rozczesałam o dziwo proste włosy. BUM. Przyszedł czas na zaskoczenie. Wychodząc z łazienki zobaczyłam swoją sylwetkę ubraną w coś, co chyba miało być jako taką pidżamą [KLIK] .Wiedziałam, że sprawcą skomponowania tego stroju był Zayn, bo ja nawet nie posiadałam koszulki z logiem "wspaniałego One Direction". Widocznie Zayn wozi ze sobą zapasowe dla napalonych fanek, czy czegoś w tym stylu. W skarpetkach z wzorkami przedstawiającymi Hamburgery i frytki opuściłam łazienkę.
    Na moim łóżku czekał UBRANY Zayn. W ręku trzymał nie wielką drewnianą tacę, na której znajdowała się biała miseczka wypełniona czekoladowo-truskawkowymi musli, oraz odtłuszczony kefir. Obok mojego dietetycznego zestawu stał ten sam co wczoraj kubek, z tą samą tylko oczywiście świeższą kawą. Ktoś tu chyba wykonał cichy telefon do nie zawodnej babci.
    -Czyżbyś chciał się zrekompensować?-powiedziałam z obojętnością, bo nadal byłam lekko smutna, za to jak potraktował mnie wczoraj.
    -Jeżeli mogę się rekompensować to tylko i wyłącznie za to, że przez jakieś dwie sekundy dotykałem twojego brzucha, ale to tylko na potrzeby założenia bluzki naprawdę, resztę robiłaś sama przez sen i tu naprawdę musisz mi uwierzyć-zaczął od razu się tłumaczyć, ale wiem, jak dziwne rzeczy robię przez sen, i cieszyłam się, że nasza potworna w tym momencie umowa, nadal go obowiązywała.
    Lekko zachichotałam pod nosem i spojrzałam na swoje skarpetki.-A to?-dotykając bluzki kontynuowałam-I to? jak zamierzasz mi wytłumaczyć?-powiedziałam powoli podchodząc do nieziemsko wyglądającego Zayna.
    -Jeśli chodzi o bluzkę, to od dawna moim cichym fetyszem, może pragnieniem... tak. Moim pragnieniem było zobaczenie Cię w bluzce z napisem "I love Zayn", ale takowej nie posiadam, więc dałem coś, co jako tako może o mnie przypominać jakimś kilkunastu milionom dziewczyn na świecie-odpowiedział lekko się rumieniąc.
    -Skąd pewność, że jestem fanką One Direction? Bo akurat ogromną fanką Hamburgerów i Frytek? Owszem jestem, ale co do One direction- nie kończąc wzięłam tackę z jedzeniem od Zayna i odstawiłam ją na nocną szawkę.
    -Nie myśl sobie, że skarpetki Ci oddam, dostałem je od Nialla -zaśmiał się gwałtownie łapiąc mnie w pasie, tak, że szybko wylądowałam przygnieciona przez Zayna na nie pościelonym jeszcze łóżku.
   Z mojego gardła wydobył się głośny pisk, który został stłumiony głębokim pocałunkiem mojego porannego oprawcy. Zayn przywierał na mnie całym swoim ciałem, każdym jego milimetrem. Chwilowy przypływ adrenaliny odebrał mi zdrowy rozsądek. Położyłam swoje dłonie na dwóch małych dołeczkach, które znajdowały się tuż nad jego pośladkami. Zaczęłam delikatnie po nich jeździć, by po chwili poczuć coraz płytszy oddech Malika na swojej klatce piersiowej.
    -Może sprawę skarpetek da się jeszcze przedyskutować?-powiedziałam przygryzając jego prawe ucho. W odpowiedzi dostałam tylko ciche mruknięcie. Czułam ręce Zayna na swoich łydkach. Zbliżał się do wyznaczonej granicy, ale siła przyjemności, jaka mną rządziła, pozwalała mu na więcej. Czekałam, aż jego dłonie znajdą się na moich pośladkach. Po chwili Zayn delikatnie całując moje usta powiedział-Wyznaczyłaś granice Kochanie, i ja zamierzam się ich trzymać, tylko Ty też bądź dla mnie nieco łaskawa.
    Moje serce szeroko uśmiechało się do mojej wewnętrznej Bogini. Tak bardzo imponował mi swoją powściągliwością odnośnie dotyku mojego ciała. Tak bardzo szanował moją tajemnicę. Ja też postanawiam szanować Jego. Nie będę mieszać się w sprawy "Kilam House" dopóki Zayn sam mi o tym nie powie.
    -W jaki sposób mam być dla Ciebie łaskawa?-zapytałam nadal pieszcząc dół jego pleców.
    Malik całując moją szyję powiedział ledwie słyszalnym tonem-Nie dotykaj tych części Mojego ciała, które mogłyby spowodować, że przestanę się powstrzymywać.
    Oddaliłam głowę od jego ucha, i przekręciłam się tak, że po chwili, to On leżał pode mną. Patrząc w jego pełny pożądania wzrok powiedziałam-Kawa stygnie. Zayn tylko cicho zachichotał i podał mi kubek z gorącą cieczą.
    Poranek spędziliśmy na wzajemnym łaskotaniu się, oraz rozmawianiu o pracy Zayna, jak i moim spotkaniu w sprawie pracy w Vouge.
    Około siedemnastej Zayn oznajmił mi, że ma dla mnie niespodziankę.-Możesz sprawdzić, która jest godzina?Tam za Tobą jest mój telefon.
    Bez oporu sięgnęłam to IPhonea Zayna. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy kiedy moim oczom ukazała się tapeta wyświetlacza.

     -Wybrałeś najgorsze zdjęcie-krzyknęłam rzucając poduszką w Zayna.
    Ten szybko rzucił się na mnie i wyrwał z dłoni swój telefon. Przerzucił mnie przez swoje ramie, tak, że znowu leżeliśmy na łóżku.-Już teraz nie będę takim fajnym bad boyem bo wyszło na jaw, że kiedy nie ma Cię obok mnie wpatruję się w IPhona -powiedział całując mój policzek.
    Delikatnie się uśmiechnęłam i szybko zmieniając temat zapytałam-No to mów, jaką niespodziankę dla mnie przyszykowałeś, bad boyu. Zayn poprzez uśmiech powiedział -Zabieram Cię na kolację do specjalnie wynajętej na tę okazję restauracji- powiedział dumnie.
    Wiedziałam, że wynajęta restauracja, nie miała być częścią romantycznego planu, a jedynie uniknięciem wspólnego zdjęcia. Jednak nie chciałam odbierać Malikowi tego nie zastąpionego wyrazu twarzy dlatego delikatnie musnęłam jego usta w geście zgody na wieczorne wyjście.
    -Masz jakąś godzinę na włożenie na siebie sukienki, która wisi schowana w łazienkowej szafie. Podziękujesz później-powiedział całując czubek mojej głowy i powoli opuścił już w pełni Nasz pokój.
    Cholera mam tylko godzinę. Nie mal wbiegłam do łazienki, i nie sprawdzając jeszcze kreacji włączyłam tym razem moją playlistę, bo przecież podstawą szybkiego uszykowania się u Mariny Moss jest dobry wokalista. Och tak, Jaredzie Leto, tęskniłam. [KLIK].
     O równej osiemnastej w pełnym makijażu oraz kreacji wybranej przez Zayna [KLIK] wykonywałam ostatnie poprawki. Tego wieczoru moje ciało zdobiła piękna sukienka od Stelli Mccartney oraz szpilki od Giuseppe Zanottiego. Byłam w niebo wzięta, bo taki zestaw, dla kogoś kto pasjonuję się modą był czymś wymarzonym. Wylewając na siebie kilka kropel ukochanego Chloe wyszłam z pokoju. Dostojnym krokiem kroczyłam przez korytarz ściskając nerwowo czarną kopertówkę. Spoglądając na dłoń, na której znajdował się pierścionek od Zayna uśmiechałam się sama do siebie w duszy powtarzając, że będzie dobrze.
    W oświetlonym jedynie ogniem dochodzącym z kominka salonie stał Zayn.
    Wyglądał tak świetnie i idealnie, jak tylko wyglądać mógł tamtego wieczoru.-Cześć przystojniaku-powiedziałam niepewnie patrząc na niego spod długich rzęs. Zayn momentalnie się odwrócił i patrzył jeszcze przez chwile. Nie tracąc czasu powiedziałam-Nie czekam na komplement odnośnie tego jak wyglądam, bo rozumiem, że jesteś Bad Malik Boyd, i musisz zachowywać pozory. -Szeroko uśmiechając się do pozostającego w tej samej pozie Zayna powiedziałam -Jedziemy ?
    -Tak, oczywiście jedziemy.-odpowiedział dobierając niezdarnie słowa.
    Wychodząc przed dom Zayn chwycił moją zimną dłoń, i splótł nasze palce. Otworzył mi drzwi do czarnego Land Rovera i udając, że wyjmuję kluczyki przychylił się tak, że siedząc w samochodzie jego szyja była na wysokości moich ust.-Nawet o tym nie myśl!-prawie wykrzyczał kiedy zbliżałam swoje usta-Jeśli chcesz żebyśmy spokojnie dojechali to tego nie rób.-Posłusznie odsunęłam swoje usta, a jeden kącik powędrował do góry kiedy znów poczułam zapach Zayna- A tak na marginesie to pięknie dziś wyglądasz-powiedział całując czule moje pomalowane czerwoną szminką usta.
    Całą drogę ręka Zayna spoczywała na moim kolanie, cały czas wędrując od góry do dołu. Odpędzałam od siebie myśli, które nie mogły towarzyszyć mi akurat w samochodzie, i jakoś dawałam radę pokonują kolejne kilometry.
    Nagle spokojnie zapytałam Zayna- Co łączy Cię z "Kilam House"?
    Twarz Zayna minimalnie zesztywniała- Może zwiększyć ciepło w samochodzie, wiesz jest zimno i..-nie dane było mu dokończyć- Nie zmieniaj tematu -warknęłam. -Odpowiesz na moje pytanie ?
    -Skąd pomysł, że coś łączy mnie z Kilamem ?
    -Nie ufasz mi?
    -Odpowiadasz mi pytaniem na pytanie Marina.
    -Czyli jednak mi nie ufasz, dobrze, że chociaż to sobie wyjaśniliśmy-powiedziałam uwalniając swoje kolano spod uścisku dłoni Zayna.
    -Wyjaśnimy to przy kolacji kochanie, tylko daj mi się Tobą nacieszyć dobrze?-powiedział pomagając wysiąść mi auta.
    Brak odpowiedzi był najlepszą odpowiedzią.
    Pośród ogromnej sali z kryształowym żyrandolem stał drewniany stół, na którym położony był gruby obrus w waniliowym kolorze. Świecie znajdowały się dosłownie wszędzie, a małe lampki dodawały zimowego uroku.-Pięknie-tylko tyle zdołałam powiedzieć. Zayn popatrzył na mnie i wręczając nie poznającemu go kelnerowi kartkę z rezerwacją rozdzielił moje wargi swoim językiem powodując drżenie w moim podbrzuszu. Oddając pocałunek chciałam podziękować mu za ten wystrój i za to jak wiele musiał zrobić byśmy byli tu sami.
    Siedzieliśmy już na swoich miejscach kiedy powiedziałam- Kilam... to jest Twoje nazwisko, tylko czytane od tyłu tak?
    Zayn zalotnie uśmiechając się powiedział-Piękna i w dodatku mądra, zgadłaś.
    Pomimo szoku jak doznawałam zdołałam odpowiedzieć -Brak bogactwa nie wyklucza posiadania inteligencji.
    -Brak bogactwa? Nie sądzę. Przecież Twoi rodzice zarabiają dobrze, nawet bardzo.-powiedział lustrując kartę dań.
    -Sprawdzałeś mnie ?!
    -Musiałem wiedzieć z kim zamieszka moja babcia, i nie powinnaś mieć mi tego za złe-powiedział z tym swoim epickim spokojem.
    Nie zamierzałam się kłócić, chociaż fakt, że tak łatwo ulegam przy Zaynie coraz bardziej mnie intrygował.
    -Wybrałaś już coś?-zapytał kładąc dłoń na mojej.
    -Punkt czternaście i trzydzieści cześć, mam ochotę na kalmara-powiedziałam odkładając kartę.
    Zayn gładząc pierścionek znajdujący się na moim serdecznym palcu zapytał-Lubisz go ?
    -Co za idiotyczne pytanie w ustach takiego biznesmena panie Malik. To jest pytanie retoryczne.
    -Takie odpowiedzi oczekiwałem -powiedział, odsuwając swoje krzesło i nachylając się nad stołem. Po chwili dodał -Naprawdę pięknie dziś wyglądasz-i znowu pocałował tak, jak najlepiej umiał.
*30 minut później*
    Rozmawialiśmy pijąc kolejne łyki wytrawnego wina. Dostając swoje zamówienie napiłam się łyka wody, którą zamówiłam do kolacji. Na mojej twarzy pojawił się grymas, który od razu zauważył Zayn.-Coś nie tak z Twoją wodą ?-zapytał.
    Co prawda zamawiałam nie gazowaną, a ta była średnio gazowana, ale nie sprawiło mi to jakiś większych kłopotów. Zayn napił się mojej wody, i dostrzegł tą samą drażniącą różnicę. Odstawił szklankę i poprosił kelnerkę, która nas obsługiwała.
    -Zayn naprawdę nic się nie stało-mówiłam próbując wpłynąć jakoś na zmianę jego decyzji. Ten jednak odwrócił wzrok w stronę kroczącej w naszą stronę kelnerki. Kobieta ustała nad naszym stolikiem i cała zestresowana spytała - W czym mogłabym jeszcze pomóc ?
    Jej ręce drżały, tak jak byli byśmy jej najcenniejszymi klientami.
    -Teraz opuści pani nieco swoją skąpą sukienkę-powiedział Zayn z wrogością w oczach-Pójdzie Pani do swojego szefa i powie, że nie jestem zadowolony z Pani obsługi..-kontynuował a do oczu kelnerki napływały łzy.
    -Zayn przestań- skarciłam go nadaremne .
    -I przyniesie Pani tej uroczej-przenosząc wzrok na mnie kontynuował-ślicznie wyglądającej dzisiaj damie-znów odwracając wzrok na kelnerkę dokończył - Taką wodę jaką sobie życzyła. Nie średnio gazowaną, nie gazowaną, tylko mineralną. Rozumiemy się ?
    Byłam w szoku jak mocno Zayn zdenerwował się zwykłą pomyłką. Pełne łez oczy kelnerki patrzyły na mnie szukając pomocy.
    -Zayn dość !-prawie krzyknęłam ściskając jego dłoń, lecz on nadal mnie ignorował.
    -Rozumiemy się ?!-zapytał już bardziej podniesionym tonem kelnerki.
    -Ta..tak-odpowiedziała pociągając nosem, i szybko udając się do kuchni po dobrą wodę.
    Kiedy tylko oddaliła się od naszego stoliku powiedziałam -Co Ci odbiło? Przecież to tylko woda.
    Będziesz dostawała to na co masz ochotę, kiedy chcesz i jak chcesz. I nie ma dyskusji.
    Jego stanowczość była oznaką jakiejś troski? Pokazania mi jak bardzo chce mi dogadzać? Wiedziałam jedno. To był chory grunt, który musiałam zmienić.
*23.30 , Dom*
    Zmęczona i najedzona zdjęłam z siebie sukienkę. Całą kolację, rozmawialiśmy na neutralnym gruncie, a złość Zayna odeszła, po setnym już zapewnieniu, że pomyłka z wodą wcale mnie nie zezłościła. Ubrałam tą samą skomponowaną przez Malika pidżamę, i spokojnie czekałam, aż dołączy do naszej sypialni. Dziś mieliśmy spać razem, i nie ukrywam, że bardzo się stresowałam. Chciałam zapomnieć o moim ciele i skupić się na NIM. Udawało się... dawałam radę.
    Po dwudziestu minutach Zayn wyszedł z łazienki w lekko mokrej od wody koszulce i moich ulubionych już spodenkach. Mój wzrok lustrował każdy jego krok. Wsunął swoje ciało delikatnie pod kołdrę, i pozwolił mi wtulić się w niego, jak małe dziecko poszukujące schronienia.
    -O czym teraz myślisz ?-Zapytałam.
    -Jestem bad boyem, nie mogę Ci powiedzieć.-odpowiedział całując czubek mojej głowy.


Marina M.