środa, 8 lipca 2015

21. "Biała kartka A4 z nadanym dla NAS tytułem"

          Patrzyłam w jego oczy. Moje mięśnie mimowolnie zacisnęły się w pętlę, kiedy do moich uszu dotarło pytanie, które zadał mi mężczyzna.  Wierzchem dłoni przetarłam oczy i przekręcając twarz na lewy bok uśmiechnęłam się do Zayna.
          -Nigdy mnie nie zostawiaj. Proszę.-powiedziałam ledwo słyszalnym głosem. [KLIK]
          Oczy chłopaka powiększyły się do kolosalnych rozmiarów. Zagryzł dolną wargę i mocniej przyciągnął moje ciało do swojego. Jego dłoń zwinnie powędrowała pod moje pośladki i już po chwili siedziałam na nim okrakiem. Zayn podniósł się, tak aby jego twarzy była na wysokości mojej i uśmiechnął się pokazując mi szereg białych ząbków.
          -Zaczniemy od nowa. Obiecuję, że teraz wszystko będzie idealnie, tylko nigdy nie funduj mi ponownie takiej gehenny jaką przeżywałem wczoraj przed przyjściem do Ciebie.
          -Coś Ci się w wczorajszym wieczorze nie podobało ?-powiedziałam udając oburzenie.
          Zayn głośno się zaśmiał i po chwili jego mina przybrała grobowy wyraz.
          -Kocham Cię. Kurwa kocham Cię ! Kocham Cię i brakuje mi już słów na to wszystko. Jesteś dla mnie czymś nieznanym. Czymś pomiędzy. Czymś czego zawsze szukałem.
          Włożyłam swoją dłoń w jego rozczochrane włosy i postanowiłam zejść na poważniejsze tematy. Musieliśmy przecież ustalić co zrobimy kiedy już opuścimy naszą bezpieczną przystań, jaką zdecydowanie był mój pokój. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać nasze życie. Jak będzie wyglądało życie zespołu. Co z firmą Zayna o której praktycznie nikt nie wie. Co z Perrie i... i co z Orlando ?
          Zeszłam z kolan Malika i podeszłam do komody chwytając telefon. Zayn uważnie mi się przyglądał, a ja wyszukałam informacji na temat najbliższej trasy koncertowej. Majka od dawna mówiła mi, że chłopcy zabierają na nią swoje "życiowe partnerki" ponieważ chcą wzbudzić większe zamieszanie, ale teraz byłam już pewna. Oficjalna strona 1D potwierdzała tą informację.
         -Czy Perrie jedzie z Tobą w trasę ? - zapytałam
          Zayn głośno wypuścił powietrze z buzi i przeczesał palcami swoje kruczo-czarne włosy. Wiedziałam, że to pytanie jest dla niego niewygodne, ale musiałam znać prawdę. Wyobrażacie sobie fakt, że na trzy miesiące zostaję w Londynie sama? Mało tego, ze świadomością, że kobieta, której zadaniem jest udawanie dziewczyny Zayna jest z nim w trasie?
        -Marina. To... to jest moja praca. Ja muszę to zrobić. Myślałem, że zerwanie kontraktu będzie łatwe, że Perrie jakoś to przełknie. Sama widziałaś jakie miało to konsekwencje.-powiedział podchodząc do mnie coraz bliżej.-Strasznie boję się Ciebie tu zostawić, wiedząc, że tylko na to czeka mój ojciec.- jego twarz posmutniała, jednak ja nie chciałam odwracać kota ogonem.
          -Orlando to mój przyjaciel, a Ty sypiałeś z Perrie ! Co jeśli zobaczą was fani? Będziesz trzymał ją za rękę i udawał, że zajebiście wam się żyje?-moje nerwy powoli puszczały. Nie chciałam skupiać się na negatywach, bo w świadomości ciągle miałam wczorajszy dzień. Nasze wspólne życie nie będzie łatwe. Czy właśnie kolejnych komplikacji szukałam w wyjeździe do Londynu ?
          -Powiedziałeś, że zaczniemy od nowa. Jedź w trasę, ja skupię się na pracy. Będę opiekować się Panią Kate i... zobaczymy co z tym zrobić kiedy wrócisz już do domu- ostatnie słowa wypowiedziałam prawie niesłyszalnie. Odeszłam od Malika i poszłam do łazienki. Zayn nie zatrzymywał mnie, nie robił awantury. Obydwoje wiedzieliśmy, że nie znajdziemy racjonalnego wyjścia z tej sprawy. Zapewne każdy, kto patrzy na to z boku pomyślałby, że jestem naiwna, że dostanę za swoje, ale wiecie co jest konsekwencją miłości? Zwolnienie z pracy rozumu.
*45 minut później*
          Musiałam dziś iść do pracy więc skrupulatnie przygotowywałam się w łazience zmazując z mojej powieki jakieś dziesięć razy pod rząd kreskę, która jak na złość właśnie dziś nie chciała wyjść. Nie mogłam się na niczym skupić. Najchętniej zdjęłabym z nóg szpilki i została w łóżku. Nie myśląc o niczym wtulałabym się w mojego mężczyznę i ... zaraz zaraz. Co ja pieprzę. Dopinam guzik w boyfriendach i wychodzę bo zaraz będę spóźniona. [KLIK]
    Kiedy wyszłam z łazienki Zayn siedział na moim łóżku i nerwowo pisał coś na klawiaturze swojego telefonu. Głośniej położyłam swoją torebkę na stole tak by wyrwany z amoku pracy mężczyzna mógł zauważyć, że jestem już gotowa do wyjścia. Napięcie odkręciłam się do chłopaka i zobaczyłam jak lustruję każdy milimetr mojego ciała.
          -Zawsze chodzisz TAK ubrana do pracy?- powiedział z wyrzutem.
          -Naprawdę chcesz rozmawiać o moim ubiorze?
          Zayn wstał z łóżka. Miał na sobie spodnie od garnituru i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Wyglądał nieziemsko.
          Podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.
          -Nie chcę teraz rozmawiać o trasie. Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat, i wiesz, że między mną a Perri nic nie ma. Musisz mi zaufać...-wiedziałam, że chcę powiedzieć coś jeszcze.
          -I ?...
          -Wyjeżdżamy dziś wieczorem..
          Moje ciało zalała fala... rozgoryczenia i bólu. Chciał się ze mną pieprzyć i wyjechać na trzy miesiące?! Co do cholery ?! Był święcie przekonany, że nie zdecyduję się zacząć tego wszystkiego od nowa dlatego nie mówił mi o terminie. Zayn widział narastające we mnie obrzydzenie do tego co zrobił.
          -Wyjedź. Rób to na co będziesz miał ochotę. To twoja praca, a teraz pozwól, że ja pójdę do swojej.- już chciałam wyminąć postawną sylwetkę mężczyzny kiedy ten  mocniej ścisnął mój nadgarstek.
          -Znów to robisz. Nie uciekaj mi ponownie. Rzucę to wszystko w cholerę, ale muszę jechać w tą trasę.
          Chciałam coś powiedzieć, ale jedyne co czułam to wargi Zayna delikatnie muskające moje. Jego dłonie mocno trzymały moje policzki, a nasze języki pragnęły siebie coraz bardziej. Nagle jednak dłoń Zayna mocniej ścisnęła mój pośladek. Czułam jak jego umięśnione ciało coraz mocniej napiera na moje. Wiedziałam, że nie chcę mnie zostawiać, wiedziałam , że będzie tęsknił, ale nie potrafiłam z uśmiechem na twarzy machać do busów którymi będą jechać w trasę.
*godzina 18*
          Zayn odwiózł mnie do pracy. Atmosfera między nami była napięta. Obiecaliśmy sobie wszystko, i w głębi duszy wiedziała, że zaczniemy od nowa kiedy wróci z trasy. Może ta przerwa dobrze nam zrobi? Skupimy się na swoich zajęciach, uświadomimy sobie wiele potrzebnych spraw, może nawet odwiedzę rodziców w Polsce?
          Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
          "O 20.30 wyjeżdżamy. Muszę się z Tobą pożegnać. Za dwadzieścia minut będę pod biurem. Majki nie ma w domu :) Będę czekać. Zayn. "
          Zagryzłam dolną wargę. Nie wszystko układało się tak jak tego chciała, ale wiedziałam, że ten chaotyczny tryb życia zniknie na parę miesięcy, a kiedy Zayn wróci, moje życie będzie zupełnie inne. Miałam taką nadzieję...
          O 18.15 wyszłam ze swojego gabinetu i machając pokrzepiająco do ochroniarza opuściłam budynek firmy. Moim oczom ukazało się matowe audi. Wiedziałam, że to Zayn. Odgarnęłam na boki moje kasztanowe włosy i pewnym krokiem poszłam do jego samochodu. Otworzyłam drzwi i ? Zobaczyłam jakiegoś starszego Pana. W pierwszej chwili myślałam, że to pomyłka jednak On szybko wyjaśnił mi całą sytuację.
          -Pan Kilam życzył sobie zawieść Panią do jego apartamentu. Zapraszam- powiedział starszy Pan życzliwie się do mnie uśmiechając. Na dowód swoich czystych intencji pokazał mi plakietkę na której widniało logo Kilam. Musiałam pilnować się, aby przez całą drogę nie nazwać jego szefa Zaynem. Nikt nie mógł wiedzieć.
          Po dziesięciu minutach drogi audi wjechało w oświetloną drużkę która prowadziła na wzgórze. Cała droga oświetlona była lampami, a po chwili moim oczom ukazał się olbrzymi dom. Jego ściany pokryte były kamieniem, bujny las zasłaniał niektóre okna, a ogromne tarasy pozwalały na obserwowanie jeziora które znajdowało się tuż nimi.
          Nie zdążyłam nic powiedzieć kiedy w drzwiach zobaczyłam Zayna. Był ubrany w ciemne dresowe spodnie, a jego klatka piersiowa była opięta przez dopasowaną białą koszulkę. Pokiwał głową do swojego jak mniemam szofera i zmysłowym krokiem ruszył w moją stronę.
        Kiedy już znajdował się blisko mnie szeroko się uśmiechnęłam i zapytałam:
          -To tu się ukrywasz hm?
          Zayn przygryzł dolną wargę i powiedział:
          -Chodź, kolacja czeka.
          Spryciarz. Wiedział, że nie zgodzę się na spotkanie w jego domu, dlatego okłamał mnie, że Majki nie ma w domu. W tej chwili kompletnie nie żałowałam, że posiadam dar łatwowierności.
        Zayn zaprowadził mnie do salonu gdzie czekała na nas kolacja. Wszędzie widziałam jasny płomień świec a z głośników dochodziły dźwięki zmysłowej piosenki. [KLIK]
          -Może napijesz się wina?- głos mężczyzny wyrwał mnie z obserwowań.
          -Chętnie.-odpowiedziałam wciąż lekko się uśmiechając.
         Zayn lekko kołysząc biodrami podszedł do stolika na których stały smukłe kieliszki do wina.
         -Widzę, że dom Ci się podoba.-powiedział nalewając pierwsze krople wina.
          -Jest piękny. Uwielbiam taki domowy styl. Jest taki romantyczny- powiedziałam wychylając głowę poprzez balustradę jednej z werand.
          Zayn podał mi lampkę wina i opierając się o balustradę powiedział:
          -Zamieszkaj tu . Na czas mojej trasy.
          Moja buzia mimowolnie się otworzyła i już za chwilę nabrała głębszy łyk różowego wina. Mam zamieszkać u Zayna?! Czy On oszalał?!
          -Oszalałeś.-powiedziałam lekko chichocząc.
         Mężczyzna odłożył lampkę wina i przysunął moje ciało do jego. Dłoń Zayna powędrowała wzdłuż mojego kręgosłupa co szybko obudziło moje wewnętrzne pragnienie jego dotyku. Wiatr delikatnie chłodził moje ramiona co spotkało się z jego dezaprobatą. Wyjął z mojej dłoni kieliszek wina i zwinnym ruchem wziął mnie na ręce.  Kolacja stygła, a My leżeliśmy na ogromnym narożniku napawając się ciepłem kominka.
          -Za 30 minut muszę  jechać pod wytwórnię.-powiedział przestraszonym głosem Zayn.
          Moje oczy utkwiły z podłodzę, a po chwili obraz na który patrzyłam był coraz bardziej rozmazany.
          Wstałam i usiadłam na kolanach Zayna wtulając swoje ciało w jego. Chciałam napawać się jego ciepłem. Wiedziałam, że nie wytrzymam tej rozłąki.
          Dłonie chłopaka mocno przycisnęły moje ciało do jego.
          -Proszę Cię, zamieszkaj tutaj. Będę spokojniejszy jeśli będę wiedział, że jesteś bezpieczna.
          -Nie mogę. Mam swoje mieszkanie. Mam Majkę, jest jeszcze Pani Kate, którą trzeba się opiekować.
          -Wynajmę najlepszą opiekę Babci, a Majka jakoś to zrozumie, Proszę...
          Delikatnie musnęłam wargi Zayna i powiedziałam : -Chcę mieszkać w swoim domu.
          Malik patrzył na mnie i dał mi do zrozumienia, że szanuję moją decyzję. Położył swoje dłonie na moich nogach i położył mnie na łóżku, a już po chwili sam znajdował się nade mną.
          Jego czekoladowe oczy patrzyły prosto w moje, a po chwili napawały się widokiem moich ust. Położyłam swoje dłonie na jego torsie i powoli jeździłam nimi po całej klatce. Oczy Zayna delikatnie przymykały się kiedy moje dłonie dotykały pojedynczych włosków rosnących tuż nad jego przyrodzeniem. Widząc to jak na niego działam cicho się zaśmiałam.
          -Oj Panienko Moss, coś się nam Pani za bardzo rozpędziła.-powiedział Malik kiedy mocno chwycił moje dłoni i przełożył je nad moją głowę. Ten ruch spowodował, że moja koszulka uniosła się do góry odsłaniając pępek. Zayn wsunął dłoń pod moją koszulkę i ku mojemu zdziwieniu skierował ją na moje plecy. Mocno przycisnął moje ciało do swojego unosząc je jedną ręką.
          Swoją droga nigdy nie wyjdę z podziwu ile siły ma w sobie ten mężczyzna.
          Jego język delikatnie otwierał sobie drogę do mojego i trwaliśmy w pocałunku, który był jednocześnie naszym kolejnym pożegnaniem.
*22.30*
          Odjechał. Nie odwiozłam Zayna na lotnisko ponieważ chciałam oszczędzić Perrie mojego widoku. Błądziłam chwilę po parku, ale gdy moje ciało domagało się większej ilości ciepła postanowiłam wrócić do domu. Majka oglądała nasz ukochany serial, a na stole widziałam dwa kupki z gorącą herbatą. Kocham tą dziewczynę ponad życię.
         Po godzinnym opowiadaniu jej , jak minął mój wczorajszy wieczór padnięte poszłyśmy położyć się spać.
          Wzięłam długą i relaksującą kąpiel. Zadzwoniłam do rodziców i umówiłam się na jutro z moją ukochaną staruszką. Moje ciężkie powieki szybko się zamykały kiedy wibracja mojego telefonu wyrwała mnie z pierwszej fazy snu.
*Zabrałem z Twojej torby perfumy. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczysz, ale chciałem mieć Ciebie przy sobie. Uważaj na siebie i śpij dobrze. Kocham Cię :) Z."
____________________________________________________________________
JEST. Wracam. Zaczęłam teraz naukę w liceum co wiązało się z nawałem nauki. Ostatnio chciałam poczytać jakieś dobre ff o 1D, ale nic nie znalazłam. Pomyślałam, że może przywrócę trochę życia na swoim blogu ?Wiem, że po odejściu Zayna z 1D zainteresowanie jego osobą pewnie zmalało, jednak ja uważam, że to opowiadanie to  nie tylko 1D, ale przede wszystkim Marina. KOMENTUJCIE !
buziaki :*

środa, 1 lipca 2015

Nie wiem co napisać...

Długo mnie tu nie było. Moje życie zmieniło się o 180 stopni, i czuję, że brakuje mi w nim właśnie was. Jest tu ktoś jeszcze ?

poniedziałek, 24 lutego 2014

20. "Jesteśmy dla siebie zapisani w naszych kodach DNA."

                                                                 
Rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność.
     Zayn stał oparty o framugę drzwi prowadzących do kuchni. Patrzył na mnie, a jego napięte mięśnie twarzy pozwalały mi odczytać, że nie zamierza nigdzie iść. Stał tam i patrzył na mnie jak bezbronne dziecko, które szukało schronienia. Jego wzrok przeszywał mnie od środka powodując ból. W tym momencie bolał mnie sposób w jaki mnie kochał. Bolał mnie jego wzrok, oraz widok jego idealnie umięśnionej sylwetki. Zdziwiłam się kiedy na jego twarz wkradł się zadziorny uśmiech. Prawy kącik ust powędrował ku górze, kiedy zaczął niebezpiecznie szybko zbliżać się do mojej opartej o kuchenny blat sylwetki. Kiedy znajdował się tak blisko, że czułam na swojej szyi jego gorący oddech bałam się protestować. Jego biodra coraz mocniej napierały na moją sylwetkę boleśnie wciskając moje w kuchenny blat. Spuściłam wzrok skupiając się na moich gołych stopach. Milczeliśmy oboje.
    Nagle miękkie usta Zayna dotknęły mojego obojczyka składając na nim jeden z najczulszych pocałunków jakimi mnie obdarował. Miejsce to szybko stało się mokre od śladów, które zostawiały jego usta. Moje małe dłonie spoczęły na jego klatce piersiowej. Jego oddech był spokojny. Był tak bardzo opanowany. Jego dłoń uchwyciła kilka pasemek moich włosów zakładając je za ucho .
-Pozwól mi.. jakoś się z Tobą...-nie mógł dokończyć kiedy jego opanowanie odeszło w niepamięć .
    Stałam przytłoczona sylwetką postawnego mężczyzny kiedy zdałam sobie sprawę o co mu chodziło. Byłam pewna. Bez względu na wszystko. Jeśli własnie dziś mamy się pożegnać, jestem w stanie zrobić to właśnie dziś. Zapominając o moim zmasakrowanym kilka miesięcy temu ciele. Swoją dłonią szczelnie oplotłam dłoń Zayna. Moje oczy szybko napełniły się słonym płynem. Tak bardzo bolała mnie myśl, że właśnie dziś dotykać będę go po raz ostatni. Delikatnie odsunęłam jego sylwetkę od mojej.
-Przyjdź do mnie o dwudziestej. -wiedziałam, że Majka jest jeszcze w mieszkaniu, dlatego chciałam pożegnać się z nim absolutnie sama.
    Zayn był wyraźnie zszokowany moją propozycją kiedy jego oczy spoczęły na moich ustach. Oparł swoje czoło o moje i napawał się cicho wydychanym przeze mnie powietrzem. Nagle odsunął się ode mnie i wciągając na nogi swoje buty chwycił kluczyki do swojego samochodu. Patrzyłam na niego wyczekującym wzrokiem kiedy tuż przed samymi drzwiami odwrócił się i powiedział :
-To chore, ale przecież dobrze wiesz, że będę.
    Jego smutne oczy jeszcze chwile dokładnie lustrowały moją sylwetkę tak jakby chciały zapamiętać każdy jej szczegół by po chwili mogły zniknąć za masywnymi drzwiami. Wraz z momentem zamknięcia przez Zayna drzwi moje serce zakuło tak mocno, że nie potrafiłam utrzymać się na własnych nogach i z impetem upadłam na podłogę. Chwyciłam dłońmi swoją buzię by szczelnie zasłonić swoje usta. Nie chciałam tak spazmatycznie płakać. Majka szybko zbiegła po schodach i uklękła przy moje sylwetce biorąc moją głowę na swoje kolana. Gładziła moje włosy delikatnie dmuchając ciepłem wydobywającym się z jej ust na moją głowę.
-Csi kochanie, już nie płacz.-mówiła przyciągając moją sylwetkę do siebie-proszę Cię już nie płacz.
    Moje oczy na chwilę dały radę się otworzyć, kiedy wpływający do nich rozmazany tusz mocno zaszczypał. Maja patrzyła na mnie wzrokiem pełnym współczucia. Nie wiedziałam jak miałam jej powiedzieć, że podjęłam decyzję o całkowitym oddaniu siebie Zaynowi. Pociągając nosem odgarnęłam przylegające do moich mokrych policzków włosy.
-Chcę się z nim kochać. Chcę mu to dać.-powiedziałam przygryzając boleśnie dolną wargę, tak by zatrzymać kolejne spływające stróżki łez.
    Twarz Majki zachowywała stoicki spokój. Znała moją tajemnicę i wiedziała ile kosztować będzie mnie to "oddanie". Poważnym wzrokiem oplotła całą moją sylwetkę kiedy mocno przytulając powiedziała :
-Nie musisz tego robić.
-Chcę to zrobić Majka. To jest ostatni moment. On odchodzi rozumiesz ?-wykrzyczałam kiedy wstałam i o dziwo o własnych siłach poszłam do swojej sypialni. Majka wiedziała, że teraz nic nie wskóra dlatego pozwoliła mi zapoznać się z moim bólem samotnie. 
    Kiedy wpadłam do swojego pokoju moje ciało momentalnie osunęło się po drzwiach. Już nie płakałam. Moja głowa analizowała wszystko to, co właśnie dziś stracę. Stracę wszystko, bo jak to jest dać odejść komuś, kto jest naszym "wszystkim" ? Nie istnieje racjonalne słowo, które jest w stanie wytłumaczyć mi ten okropny ból i fakt, jakim prawem Zayn odchodząc zabiera wszystkie moje siły i chęci do życia ? Kto mu dał to pieprzone prawo ?
    Chwyciłam dłonią dużą czarną torebkę i wyjęłam z niej pudełko papierosów. Trzęsącą się ręką szukałam zapalniczki. Po kilku nieudanych próbach drażniący zapach rozniósł się po całym pokoju. 
    Moje myśli zaczęły błądzić w okół Perrie. Żołądek ścisnęła zazdrość. Tak bardzo chciałam się z nią zamienić. Bo chyba wolałabym żeby mnie nie kochał. To bolałoby mnie niż bezpowrotna utrata jego ciepłego dotyku. Jego pięknych masywnych dłoni. Widoku naprężającyh się mięśni, kiedy moje drobne dłonie gładziły jego tors. Jego uśmiechu kiedy zabieram dopiero co zaparzony przez niego kubek kawy. I wreszcie Jego ust. Ust, które potrafiły wyciągnąć ze mnie cały ból. Dziś wieczorem miałam pożegnać się z moim wybawieniem. Miałam pożegnać się z kimś kto obrócił moje życie o trzysta sześćdziesiąt stopni. Miałam dać odejść miłości mojego życia...
 
    Mój wzrok ślepo utkwił w wyświetlaczu. Od kilkunastu minut lustrowałam każdą literkę sms'a, którego dostałam od Zayna kiedy wróciłam do domu zaraz po tym jak przyłapałam go na oglądaniu tego jak przez dwadzieścia osiem dni zasypiam .
RETROSPEKCJA:
"Cicho schodziłam po schodach zastanawiając się jaką jestem idiotką. Dostrzegam przed domem osobę, która bacznie obserwuję dom w którym się znajduję, nie znam jej i nie wiem na ile niebezpieczna może być, lecz mimo to wychodzę, nie zabezpieczając się i nie wzywając policji. Zdecydowanie powinnam przemalować się na blond.    Skrzypiące drzwi dały o sobie znać. Niepewnie wystawiłam nogi poza próg drzwi. Jeden krok. Dwa. Trzy. Przygryzając dolną wargę przyglądam się baczniej. Wyraźnie zmarznięta sylwetka, odziana w obszerną siwą bluzę, dokładnie taką samą jaką miałam na sobie. Nie musiałam widzieć niczego więcej. To był On.    Podchodząc coraz bliżej obserwowałam jego zachowanie. Jego głowa tkwiła w mocnym uścisku dłoni. Nie zauważył mnie.    -Czy Ty zawsze musisz wszystko tak cholernie komplikować?-zapytałam podkulając nogi.    Chłopak momentalnie podniósł na mnie wzrok. Jego przeszywający wzrok przyprawiał mnie o dreszcze, dlatego dla niepoznaki zakryłam swoje pół nagie nogi rękawami bluzy.    Nic nie mówił. Nie odzywał się tak dobre pięć minut, dokładnie lustrując moją twarz. Oglądał moje oczy. Moją każdą rzęsę, jak gdyby moje oczy miałyby być ostatnią rzeczą jaką ujrzy. Jak gdyby chciał zapamiętać dokładnie ich każdy detal. Napawał się nimi.    Nie spuszczając wzroku z Zayna błagalnie powiedziałam:    -Proszę przestań.-czułam jak do moich oczu napływają łzy.    Zamknęłam swoje oczy mocno zaciskając przy tym wargi.    -Przez te cztery tygodnie czułem się wspaniale. Dokładnie dwadzieścia osiem razy widziałem jak zasypiasz. Siedziałem tu obserwując Cię z tej właśnie ławki.-Chłopak przysunął się znacznie bliżej, i położył swój kciuk na moim mokrym od łez policzku-z każdą minutą tak bezbłędnie przypominałaś mi, dlaczego Cię kocham.    Kiedy pierwszy raz błagałam o ratunek tonąc w jego brązowych oczach, moje serce biło jak oszalałe. Nie znalazłam słów, którymi mogłabym opisać, jak bardzo mocno biję w tej chwili.    -Nie wiesz co to znaczy kochać Zayn. Nie masz o tym bladego pojęcia!" ~ r.12 "Ono biję dla Ciebie".
    "Postaram się, żebyś już nigdy nie budziła się sama. Zayn. X"
    Moje palce rysowały każda literkę na wyświetlaczu. Zamykając oczy czułam ciepło, które jakimś cudem emanowało od tych kilku słów. Zegar, który wisiał naprzeciwko mnie tykał wybijając każdą mijającą sekundę. Czułam się otumaniona moimi myślami. Osaczona rozdarciem. To było uczucie, które zabijało poczucie jakiejkolwiek kontroli nad moim życiem. Moje ciało zadrżało gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odzywałam się. Nie miałam siły.
-Kochanie ja wychodzę do pracy. Nie gniewaj się na mnie.-Majka prawie szeptem dodała-nie wrócę dziś na noc spokojnie. Uważaj na siebie skarbie.
    Mimowolny uśmiech wkradł się na moją twarz. Jej słowa otulały mnie ciepłem, które tak bardzo w niej kochałam. Wiedziałam, że chwilę stała jeszcze pod drzwiami jednak jej kroki z czasem stawały się mniej wyraźnie. Poszła do pracy.                    
                                                                    
    Zegar wskazywał osiemnastą, kiedy stałam przed lustrem w samej bieliźnie. Bacznie obserwowałam swoje ciało delikatnie dotykając każdej jego części. Było sprężyste i miękkie. Zapewne było to spowodowane przesadnym dbaniem o moje ciało po tym jak zostało.. ubrudzone w grudniu. Wmawiałam sobie, że kiedyś zdołam to z siebie zmyć.
    Moje dłonie nerwowo się trzęsły kiedy do mojej głowy przychodziły różne wizje. Kiedy zdawałam sobie sprawę, że dziś dam się mu dotknąć.. moje ciało zastygało w bezruchu. Bałam się, ale przecież nie mogłam tego pokazać. Chciałam się z nim kochać. To miał być ostatni raz kiedy dotykam jego ciepłego ciała. Musiałam to dobrze wykorzystać.
    Sięgnęłam po moje ulubione perfumy i skropiłam nimi swój dekolt. Delikatnie uśmiechnęłam się do samej siebie. Chwyciłam ubrania leżące na wiklinowym koszu i szybko się ubrałam. [KLIK].
    W mieszkaniu było bardzo ciepło dlatego zdecydowałam się na krótkie spodenki. Zwilżyłam usta lekko różową szminką i sprawdzając dokładność makijażu zeszłam na dół. Schodząc z ostatniego stopnia zobaczyłam mrok. Ciemność rozchodziła się po każdym koncie domu. Pierwszy raz nie bałam się mroku, który mnie otaczał. Nawet on nie był w stanie wystraszyć mnie bardziej.
    Powoli usiadłam na parapecie kuchennym wpatrując swój wzrok na podjazd znajdujący się przed domem. Miałam wrażenie, że siła dźwięku tykającego zegara jest większa niż zawsze. Słyszałam każdy szmer i każde mocniejsze bicie serca, kiedy mój wzrok natrafiał na przypadkowo przejeżdżające samochody. Moje palce nerwowo uderzały o parapet. Parę razy przejechałam po swoich nogach by szybko je ogrzać. Przestraszyłam się, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. To Zayn ? Jeśli tak to jak mogłam go nie zauważyć ?
    Niepewnie podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek. Odeszłam parę kroków do tyłu by pozwolić wejść nieznajomemu. W mieszkaniu było ciemno, ale na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech kiedy spostrzegłam, że tajemniczym kimś jest właśnie Zayn. Nie wiedziałam, czy cieszyć się z tego, że go widzę. Nie myślałam o tym, że jest to nasze ostatnie spotkanie. Chciałam się nim nacieszyć.
-Proszę wejdź.-powiedziałam otwierając szerzej drzwi. Zayn niepewnie wszedł do środku bacznie obserwując moje ruchy.
-Czemu nie zapytałaś kto to ? Gdybym to nie był Ja ? Wiesz co mogło się stać ?!-chłopak niemal krzyczał kiedy nie pozwalając mi wypowiedzieć żadnego słowa przycisnął moją sylwetkę do ściany. Jego ręka mocno trzymała moje nadgarstki tuż nad moją głową. Jego noga znalazła się pomiędzy moimi udami kiedy dotykając mojego nosa powiedział:
-Jeśli to ma być ostatni wieczór to nie każ mi się hamować.
    Jego głos był mocny i głęboki. Tak męski i rozbudzający moje zmysły jeszcze nigdy nie był. Chciałam poznać jego inną stronę, nawet gdyby to miało mnie zabić. Gdybym mogła ją pokochać jeszcze mocniej...
    Poczułam jak jego wargi oddalają się od moich nie zostawiając na nich upragnionego pocałunku. Zayn wypuścił ze świstem powietrze, nadal bacznie mnie obserwując. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Zaczęłam nerwowo bawić się pierścionkiem, który dostałam od Zayna. Widząc mój gest znacząco się uśmiechnął i chwycił moją dłoń, całując palec na którym znajdował się brylantowy pierścionek.
-Cieszę się, że go nosisz..-urwał swoje zdanie chwytając torebkę, którą postawił wcześniej na podłodze. Zapalił światło i podał mi papierową torbę. Byłam zdziwiona, a na twarzy Zayna pojawił się delikatny uśmiech.
-Zostawiłaś ją... w ... wtedy w domku.-powiedział spuszczając wzrok.
    Szybko zajrzałam do torby. Zobaczyłam coś co mnie złamało. Do moich oczu napłynęła niezliczona ilość łez. Pidżama. [KLIK] Wszystko było takie samo. Te same skarpetki, ta sama koszulka, w którą ubrał mnie kiedy zasnęłam. Zayn zobaczył, że moje policzki są mokre od łez. Szybko przyciągnął mnie do siebie zatapiając twarz w moich włosach.
-Nie płacz skarbie.. tylko nie płacz.-powiedział całując moją twarz. Oczy, nos, brodę i czoło.-Przebież się w nią. Chcę się Tobą nacieszyć.. i przepraszam za zapach ale gosposia włożyła ją do mojej szafy stąd może pachnieć no wiesz... mną.-Zayn lekko się zaczerwienił kiedy ustałam na palcach by pocałować jego różowe usta.
-To jeszcze lepiej-powiedziałam uśmiechając się do jego ust.
    Chłopak z żalem w oczach patrzył na mnie gładząc mnie po policzku.-Zaczekam w salonie, a Ty się przebież.-poprosił i poszedł do salonu. Szybko wciągnęłam na siebie pidżamę upajając się męskim zapachem. Był tak wspaniały. Nie wiedziałam jeszcze co planował Malik, ale chciałam poddać się jego prośbom.
    Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam Zayna siedzącego na kanapie. Trzymał głowę między nogami i masował dłońmi głowę, tak jakby chciał się uspokoić. Podeszłam do niego, a On bez żadnego wysiłku przerzucił mnie tak, że teraz moje nogi znajdowały się po bokach jego talii, a czoło opierało o Jego. Uwielbiałam tą pozycję. Ręce Zayna powędrowały na moje plecy mocno mnie do niego przyciągając. Tego wieczoru chciał po prostu mnie przytulać. Chciał czuć, że jestem obok. Za to własnie tak bezgranicznie go kochałam.
[KLIK]
 Nagle oderwałam swoje ciało od niego i zbierając w sobie całą odwagę powiedziałam :
-Nie tak chcę się dziś z Tobą pożegnać.-moje dłonie powoli wsunęły się pod jego koszulkę czując ciepło jego skóry. Jego oczy zalśniły, a ruch klatki piersiowej był niemiarowy. Patrzył na mnie powtarzając czynność wykonaną przeze mnie. Jego dłonie wjechały pod moją luźną koszulkę gładząc moje plecy. Lekko odchyliłam swoją szyję do tyłu by dać mu pole do popisu. Jego język zaczął błądzić po mojej skórze. Między kolejnymi pocałunkami powiedział :
-Miałem nadzieję, że to powiesz.
    Kiedy usłyszałam te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam myśleć o tym co będzie jutro. Liczyliśmy się tylko my. Tylko to było dla mnie istotne.
    Jego masywne dłonie mocniej ścisnęły moje pośladki kiedy położył mnie na miękkiej sofie. Znajdował się tuż nade mną, a jego język z największą zachłannością pragnął mojego. Całował moją szyję i punkty, które tak bardzo lubiłam. Jego koniuszki palców przejeżdżały od moich bioder aż do biustonosza delikatnie podważając koszulkę. Dłonie Zayna gładziły moje włosy, a jego usta całowały każdy zakątek mojej twarzy.
-Tak bardzo...-nie pozwoliłam mu dokończyć. Nie chciałam słyszeć tego co powie. Nie chciałam, żeby utrudniał nam nasze rozstanie. Jego uśmiech przyprawił mnie o dreszcze kiedy delikatnym ruchem pozbył się mojej koszulki. Cały czas patrzył mi w oczy delikatnie pieszcząc moje ciało dłońmi. Moje oddechy stawały się coraz cięższe. Bardzo się stresowałam, ponieważ.. to był pierwszy raz kiedy byłam traktowana należycie.
    Ściągnęłam z Zayna koszulkę kiedy moim oczom ukazał się jego idealnie wyrzeźbiony tors. Całowałam każdy jego milimetr kiedy mężczyzna, którego tak bardzo pragnęłam całował mój dekolt. Moje spodenki powoli zostawały zsuwane, kiedy męczyłam się z guzikiem od jeansów Zayna. Zachichotałam kiedy jego włosy dotknęły mojego nosa.
-Jesteś piękna..-powiedział patrząc na moją reakcję.
    Pierwszy raz śmiałam się przy Zaynie. Nasze kontakty zawsze były napięte. Nigdy nie mogliśmy być sobą. Nigdy oprócz dzisiejszego wieczoru. Zayn zassał moją dolną wargę pozbywając się moich spodenek. Nie byłam skrępowana, chciałam, żeby widział moje ciało. Chciałam mu je oddać. Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy,
 Całowałam Jego szyję kiedy pozbywał się swoich spodni. Byliśmy już tylko w samej bieliźnie cały czas uśmiechając się do siebie, patrzyliśmy w swoje oczy, tak jakbyśmy szukali w nich odpowiedzi na wszystkie trudne pytania.
    Moje udo pocierało przyrodzenie Zayna co spotkało się z cichym jękiem rozchodzącym się po salonie. Jego delikatnie dłonie zdejmowały powoli mój biustonosz. Całował każdy milimetr mojej piersi, jakby chciał oddać cześć mojemu ciału. Był wspaniały. Jego dłoń delikatnie podniosła moje biodra kiedy ten przestał całować moją szyję. Jego usta powędrowały w dół mojego brzucha. Powoli drażnił mój pępek schodząc coraz niżej. Co jakiś czas zagryzał zębami miejsca, w których miałam trochę więcej skóry. Chichotałam bo ugryzienia mnie łaskotały. Kiedy Zayn doszedł do oblamówki mojej dolnej części bielizny popatrzył na mnie pytająco. Pokiwałam twierdząco głową, dając mu tym samym pozwolenie, jednak w środku mojego organizmu szalało przerażenie. Bardzo się bałam. Zayn szybko to wyczuł mocno przyciskają moje nagie już ciało do swojego. Trwając w takim uścisku jego usta błądziły po mojej szyi.
-Teraz..-powiedziałam odciągając usta Zayna od mojej szyi. Byłam gotowa. Zayn pocałował moje usta gładząc przy tym policzek. Moje dłonie zjechały wzdłuż jego klatki piersiowej, aż do samych bokserek. Obsunęłam się na poduszkach tak by móc je całkowicie zdjąć. Zayn zaczął głębiej oddychać kiedy oboje byliśmy nadzy.
    Tu nie chodziło o samo podniecenie czy chęć przeżycia czegoś miłego. Chcieliśmy tylko poznać się w każdy możliwy sposób. Paradoks.. poznawaliśmy się, żegnając.
    Zayn przeniósł ciężar swojego ciała na jedną rękę znajdującą się obok mojej głowy. Drugą wplótł w moje palce. Poczułam jego przyrodzenie przy swoim wejściu. Odchyliłam głowę do tyłu kiedy usta Zayna zaczęły ssać mój język. Poczułam uczucie rozrywania w dolnej części brzucha, na co mimowolnie syknęłam. Zayna pocałował moje czoło mówiąc:
-Csii kochanie, zaraz będzie lepiej. Przepraszam-całował moją twarz tak jakby chciał przeprosić za zadany mi ból.
    Po kilku sekundach czułam w sobie Zayna. To było wspaniałe uczucie. Nadal czułam pewien dyskomfort jednak wiedziałam, że to jest to czego pragnęłam. Ruchy Zayna były coraz szybsze i coraz bardziej zdecydowane. Salon wypełniły zmieszane z westchnieniami jęki. Krople szkarłatnego płynu spływały po czole Zayna. W pokoju było już bardzo gorąco kiedy jego głowa opadła na mój dekolt. Jego szybkie oddechy wydostawały się na moją klatkę piersiową. Ciepłe powietrze dawało mi jeszcze więcej przyjemności.
    Poczułam jak mięśnie na plecach Zayna zaciskają się. Wiedziałam co to oznaczało. Był już blisko. Chwyciłam dłońmi jego twarz mocno całując jego otwarte usta. Chłopak jęknął w moją buzię, kiedy poczułam szybki ucisk w moim podbrzuszu.
-Zrób to ze mną, proszę.-powiedział ledwo słyszalnym tonem.
    Moje ciało wygięło się pod napiętym ciałem Zayna. Poczułam ucisk w podbrzuszu, kiedy dłonie Zayna mocniej zacisnęły się na kołdrze.
    Jego zmęczone ciało opadło na moje.
-Dziękuję-powiedziałam całując skrawek jego ucha.
-Pierdolę to. Kocham Cię-powiedział mocno przytulając mnie do siebie.
Przyjemne promienie słońca padały na moją twarz. Byłam lekko zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam wpatrującego się we mnie Zayna. Jego palce delikatnie gładziły mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego, chociaż na mojej twarzy nadal panowało zmęczenie. Zayn przysunął się bliżej okrywając moje nagie ciało dodatkową kołdrą. Zaplątywał kosmyki moich włosów na swoje palce co chwilę zerkając na moje obojczyki. Patrzył w moje oczy przez kilka sekund. Nasze nosy się stykały co lekko mnie łaskotało. Mocno przytuliłam nagi tors Zayna kiedy On podniósł moją mają dłoń do góry i porównywał ją do swojej. Bawił się naszymi palcami kiedy nagle zapytał drżącym głosem:
-Teraz też każesz mi odejść ?
_________________
Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że jest to jeden z lepiej dopracowanych rozdziałów. Starannie dobierałam muzykę i wszystkie elementy. Jak pewnie już zauważyliście, zmieniłam wygląd Mariny, jednak nadal jest tą samą brunetką :) Zapraszam was na :
https://twitter.com/BeckhamMarina
M.

niedziela, 26 stycznia 2014

19."Nie mogę zapamiętać tego, że muszę o Tobie zapomnieć."

    Kierowałam się w stronę kuchni bo przecież tam ostatnio zostawiłam swój telefon. Wzięłam dwie białe kapsułki, które były dobrze znane mojemu organizmowi. Jedna na uspokojenie, druga zapobiegająca depresji. Kilka głębszych oddechów w między czasie przepitych wodą. Telefon leżał obok. Chciałam zadzwonić do mamy kiedy zobaczyłam, że mam jedną nieodczytaną wiadomość. Na ekranie zobaczyłam duże litery układające w całość imię, które będąc jednocześnie moim morderczym zjawiskiem przyprawiało mnie o dreszcze przyjemności. "Zayn". Nie mogąc zapanować nad palcami ślepo błądzącymi po wyświetlaczu odłożyłam telefon. Czułam się jak jedna z aktorek grających w dramatach dla nastolatek. Zawsze są takie przejęte. Tylko, że One przyprawiają taką pozę kiedy zobaczą puste opakowanie po pudrze czy tuszu do rzęs. Ja wpadałam w taki stan, wtedy, kiedy mój umysł błądził gdzieś pomiędzy krainą odpowiedzialności, a tym czego chce serce. Odczytałam sms.:
                                    "Przestań mnie unikać. Musimy się spotkać."
    W mojej głowie pojawiła się myśl, która już na zawsze miała zmienić to co do tej pory się działo.
                                    "Dziś u mnie. Wall street 39. Czekam."
    [KLIK]
    Moje serce biło tak szybko, że sama miałam ochotę jednym ruchem zakończyć wszystko co tak bardzo mnie denerwowało. Błąkałam się po domu co chwilę patrząc na opakowanie z "białymi kapsułkami". Usiadłam na podłodze, potem wstałam i patrzyłam się na to co znajduję się za oknem. Musiałam to skończyć. Poprzednią noc zakończyła długa rozmowa z Majką. Mówiła mi, że osoby z towarzystwa wszystkich zblazowanych celebrytów mówią o tym, jak Perrie kocha Zayna. Ona nie zdaję sobie sprawy z tego, że to co jest między nimi to tylko praca. Zayn jej tego nie uświadamia i, może nieświadomie, bawi się jej uczuciami. Co jeśli ze mną jest tak samo? Jeśli to tylko część jakiejś gry ?
    To niemożliwe. To po prostu niemożliwe. Nie mogę być samolubna. Ta dziewczyna niczym tu nie zawiniła. Jeśli już zawsze miałabym ukrywać się ze swoją miłością do niego, to przecież to nie ma żadnego sensu. Potrzebowałam stabilności. Szczególnie po tym co stało się tamtej feralnej nocy.
    Poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Wyprostowałam włosy i założyłam na siebie coś w czym wyglądałam jak osoba, bez żadnych psychicznych ubytków. [KLIK]
    Kiedy usiłowałam zapiąć zegarek usłyszałam trzask drzwi. To nie mogła być Majka bo przecież wczoraj mówiła, że wyjeżdża do rodziców. Moja krew momentalnie się zmroziła i niepewnie podeszłam do drzwi. Ktoś krzątał się po kuchni. Zebrałam w sobie resztki mojej nieustraszonej osobowości i postanowiłam sprawdzić kto to.
    Zobaczyłam tylko tył zgrabnej męskiej sylwetki. Idealnie ułożone włosy i zapach, który poznałabym nawet bez posiadania zmysłu węchu. Nie chciałam wykonywać żadnego ruchu. Nie wiedziałam na ile mogę sobie pozwolić.
    -Powinieneś zapukać.
    Zayn napięcie się odwrócił. Jego twarz była cała napięta, a żyły na dłoniach jeszcze bardziej niż zawsze widoczne.
    -Już zawsze będziemy się tak witać ?-zapytał. Jego oczy były zaszklone, a jego usta krwiście czerwone. Płakał. On płakał.
    -Tak czyli jak ?
    -Nijak !-krzyknął. Nie tak głośno jak wtedy w domku, jednak krzyknął.
    Szybko zobaczył, że jego podniesiony ton głosu wprawia mnie w stan osłupienia dlatego powoli zbliżył się do mnie. Nie pytał o pozwolenie. Pierwszy raz, to On przejął kontrolę. Kontrolę nad tym co się dzieję. Delikatnie chwycił moją dłoń. Najpierw jedną potem drugą. Splótł nasze palce. Tak jak lubiłam. Utkwiłam wzrok w podłodze. Jednym palcem uniósł mój podbródek do góry i patrząc prosto w oczy powiedział:
    -Wczoraj zerwałem umowę z menagerem. Już nie jestem z Perrie. Nie jestem i nigdy nie będę musiał być. Chciałem być tylko dla Ciebie.
    Wiedziałam, że nie powiedział mi wszystkiego. Bał się.
    -Powiedz mi wszystko. Wiem, że coś ukrywasz.
    Po chwili ciszy przełamał się i mocniej zaciskając nasze dłonie powiedział:
    -Perrie próbowała popełnić samobójstwo. Jest w szpitalu, a jej życiu już nic nie zagraża. Zostawiła list.
    W tym momencie przestałam oddychać. Moje serce wiedziało co ma zrobić. Nie mogłam być egoistką. Ona go kochała. Nie tak bardzo jak ja, bo przecież nikt by tak nie umiał, ale kochała. Czuła się tak potwornie jak ja. Cierpiała tak samo mocno, kiedy ja wypłakiwałam się swojej poduszce. Ona czuła to samo.. Nie była niczemu winna, bo przecież każdy może kochać.
    W tej chwili postanowiłam zrobić to, co kazał mi umysł. Serce miało ogromną siłę przebicia, jednak to ja decydowałam.
   [KLIK]
    -Nie możemy Jej tego zrobić. Nie możemy być razem.-powiedziałam.
    Moja głowa szybko oparła się o klatkę piersiową Zayna. Czułam jak jego serce przyśpiesza. Zaczęłam spazmatycznie płakać. Zayn przytulił moje ciało i mocno przywarł do swojego. Przez łzy udało mi się powiedzieć :
    -Tak bardzo Cię kocham.
    Chłopak pocałował mnie w głowę. Po chwili odchylił moją twarz i opierając swoje czoło o moje poprosił:
    -Nie rób mi tego. Proszę. Nie możesz mnie zostawić.
    -Nie zostawiam Cię. Zawszę będę Cię kochać. Może kiedyś, któregoś dnia, na jakimś innym świecie będziemy razem. Wtedy moja miłość do Ciebie będzie tak samo bezgraniczna. Teraz musisz do niej wrócić, i być z nią. Nie możesz jej tego zrobić.
    Tak strasznie płakałam. Wsunęłam moje dłonie pod jego koszulkę by uświadomić sobie, że po raz ostatni w moim życiu dotykam jego rozgrzanego ciała. To miało się nigdy więcej nie powtórzyć. To był już koniec.
    -Mam teraz wyjść? Wyjść i zapomnieć o Tobie ? -zapytał pełen wyrzutów. Jego policzki były mokre od łez.
    Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość. Patrzyłam na niego jak na najpiękniejszy obraz. On odchodził.
    Jego ciało szybko znalazło się obok mojego, a usta zatopiły się w moich. Czułam jego dłonie na swoich plecach, a nogi powoli unosiły się by objąć go w talii. Zayn zaczął iść w stronę kanapy. Nagle opuściłam nogi na ziemię odpychając go lekko od siebie i mówiąc:
    -Już czas na Ciebie.
    -Kurwa ja nie będę umiał bez Ciebie żyć.
    -Nauczymy się. To potrwa, ale damy radę. Idź do niej proszę...
____________________________________
http://ask.fm/MarinaMoss pytania do autorki i bohaterki. Obiecują wam, że to co dziś przyśniło mi się jest nieziemskie, a dalsze losy Mariny będą naprawdę emocjonujące. To nie jest koniec, to dopiero początek.
Marina M.

niedziela, 5 stycznia 2014

18. "W sidłach zagubienia."

    Przyjemne płomienie świec. Znałam już ten obraz. Przecież nie tak dawno byłam na kolacji z Zaynem. Moje zachowanie mnie przerażało, bo przecież kilka miesięcy temu bałam się odezwać nawet do listonosza. Każdy o przeciwnej płci był dla mnie zagrożeniem. Teraz ? Nie nazwałabym tego chęcią poznawania mężczyzn z tej lepszej strony. To raczej fizyczne zagubienie, które nie pozwala mi na zacumowanie mojej łodzi. Postanowiłam odpędzić od siebie wszystkie myśli, które kłębiły się w mojej głowie i nie pozwalały na spokojne spędzenie czasu w towarzystwie Orlanda.
    -Jak podoba Ci się praca na obecnym stanowisku ?-Zapytał mężczyzna z lekko kręconymi włosami, przeglądając kartę dań.
    -Jestem jedną z setek osób zajmujących się doborem odpowiednich materiałów do kolejnego wydania gazety. Nie nazwałabym tego stanowiskiem, aczkolwiek staram się dążyć do czegoś więcej.-odpowiedziałam pozwalając sobie na lekko zalotny uśmiech.
    Orlando szybko zobaczył moją reakcje, i odłożył kartę obok siebie. Czułam woń jego męskich perfum dlatego zagryzając lekko wargę zapytałam :
    -Czemu mi się tak przyglądasz ?-dobrze wiedziałam co robię. Orlando był taki sam. Taki sam jak Zayn. Nie musiał nic robić. Jego oczy mówiły za niego i nawet jeśli to, co rodziło się między nami miało być dla mnie swego rodzajem zastępstwem Zayna, wolałam to niż tą pustkę, która nie pozwalała mi żyć.
    -Jesteś intrygująca. Masz w sobie coś co sprawia, że chcę poznawać Cię coraz bardziej.
    -To rób to.-powiedziałam bez chwili zawahania.
    -Pozwól mi na to.-Odpowiedział przysuwając dłoń ku mojej. Toczyliśmy niebezpieczną grę.
    Kiedy opuszki jego palców dotknęły moich delikatnie odsunęłam dłoń. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale mężczyzna zrozumiał mój ruch, a nasze wspólne tematy zeszły na trochę bardziej przyziemny grunt.
    *Późny wieczór. Posiadłość Majki i Mariny*
    Orlando podał mi dłoń, kiedy wysiadałam z jego czarnego Land Rovera. Kiedy odkręcił się by zamknąć drzwi zobaczyłam w oknie ciekawski wzrok Majki, której zmęczenie sprawiało, że wyglądała jak szympans w okresie godowym. Machnęłam ręką na znak jej natychmiastowego schowania się.
    Mężczyzna odprowadził mnie pod same drzwi i kładąc swoje dłonie na mojej talii delikatnie przysunął mnie w jego stronę. Po chwili czułam jego miękkie usta na swoim zimnym policzku. Kiedy odsuwałam się nasze nosy instynktownie się dotknęły, i mój wzrok mimowolnie utkwił w jego oczach. Były takie same. Dokładnie wiedziałam na czym to wszystko polegało. Przecież On mi się nie podobał. Podobało mi się jego podobieństwo do Zayna. Wchodząc do domu położyłam na wiklinowym krześle swój płaszcz. Podeszłam do kuchennego blatu i wyjęłam dobrze znane mi tabletki. Te same, które uspokajają mnie od środka. Popiłam je dużą ilością wody i poszłam do salonu. Zrobiłam to co zawsze. Nie zdejmując eleganckiej sukienki owinęłam się kocem, chwyciłam pilot i włączyłam MTV. Wiedziałam, że prędzej czy później ich pokażą. Potrzebowałam jego widoku .
    -Nie rób tego.
    Majka położyła się obok mnie i wyłączyła telewizor. -Wiem, że nic do niego nie poczujesz. Wiedziałam to na samym początku. Nie zmuszaj się do niczego, ale przynajmniej naucz się żyć bez niego.
    -Ale ja tak bardzo za nim tęsknie Majka. Ja zapomniałam o wszystkim . Ty nie wiesz jakie to uczucie kiedy ktoś jednym dotykiem zabiera od Ciebie cały ten ciężar.
    Maja pogłaskała mój policzek i mocno przytuliła .
    Wszyscy żyjemy w palącym się domu. Bez straży pożarnej. Bez możliwości wyjścia. Tylko z oknem na górze, z którego możemy spoglądać, jak pali się dom wraz z nami, zamkniętymi w nim.
    *Sobotni poranek. 9.30*
    Obudziłam się przykryta kołdrą w różowe kropki. Moje twarz przytulona była do poduszki, a jedyna myśl, która siedziała w mojej głowie ?" Dziś sobota.Masz wolne"
__________________________
Daję wam taki przedsmak tego co dodam . Kontynuacja rozdziału będzie bardzo długa, ale chcę zobaczyć w komentarzach jak wyobrażacie sobie dalszą część :) PISZCIE !

czwartek, 31 października 2013

16. "Nowa koncepcja na życie."

    Moje ciało od dobrych dwudziestu minut bujało się na skórzanym fotelu w jednym z gabinetów siedziby "Vougea". Przede mną leżała sterta kartek zapełniona słowami. Właśnie... słowa. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, że przez słowa wszystko się dzieję ? Jak mocna musiałaby być miłość, jeśli ludzie potrafiliby zakochać się w sobie bez wypowiedzenia ani jednego słowa.
    "Potknęła się i wiedziała, że spada. Te cholerne schody były tak strome. Jej policzki oblały się rumieńcem kiedy masywne męskie dłonie ujęły Jej ciało, chroniąc tym samym przed upadkiem. Jej umysł już na zawsze zmienił koncepcję swego działania. Każda cząstka Jej była zarezerwowana dla Niego. Miłość, która powstała bez sensu. Bez słów. To było jej mocą. Dwoje czekoladowych par oczu. To Oni. Oni i już nic więcej. Miłość bez sensu ? Miłość bez słów. Miłość mocna. Kocham Cię. "
    Poczułam, że moje oczy mimowolnie się zaszkliły, a jedna pojedyncza łza nawilżyła mój policzek. Dokładnie pamiętałam dzień, w którym poznałam Zayna. Paradoks. Siedzę w gabinecie, dostałam wymarzoną pracę, codziennie rozmawiam z osobą, która jest moim nienormalnym i jednocześnie bardzo odpowiedzialnym światem. Majka to taki grzmot w tyłek od losu. Przecież każdy musi się przekonać co to przyjaźń, ale mi nie było dane tego zrobić, bo to co łączyło mnie z tą dziewczyną... określenie naszych stosunków jednym słowem "przyjaźń" ujmowałoby naszej wspaniałości. Orladno codziennie wieczorem przesyła mi swoje pomysły na odzwierciedlanie jego roli w kolejnych nominowanych do Oscara filmach. Piękna sielanka, amerykański sen. Wmawiałam sobie codziennie, że właśnie tak jest. Przecież wszystko się układało. Rodzice odzywali się codziennie, a maska pełna uśmiechu wspaniale kryła to co tak mocno męczyło mnie od środka. Sedno mojego życia. Moje wszystko. Mój On. Przepraszam, czy nadal mogę nazywać go Moim ? Ta nieświadomość bolała najbardziej, i szczerze ? Wolałabym dostać w twarz ugotowanym kurczakiem.. (wiem co mówię, ponieważ kiedy Majka gotuję obiad lepiej zakrywać swoją twarz przed wszystkim co może znajdować się w powietrzu) niż czuć tą okropną tęsknotę.
    Zastanawiałam się co teraz robi. Z kim rozmawia, kogo właśnie wyrzuca z pracy i z kim właśnie się śmieje. Zawijając kolejne pasma włosów na palec chwyciłam za komórkę jednocześnie sięgając po to co zostało mi po Nim. Pani Kate. Tak bardzo potrzebowałam jej ciepłych dłoni na swoich spiętych ramionach.
    "Jeśli choć troszeczkę tęskni Pani za moją twarzą...czy mogłabym nawiedzić "Mój" ukochany domek z paczką tych pozbawionych cukru żelek ?Bardzo tęsknie i chciałabym porozmawiać. Marina "
    Mimowolny uśmiech wkradł się na moją bladą twarz kiedy przez moją głowę przemknęła myśl pod tytułem "Moss esemesujesz z siedemdziesięcio-pięcio latką."
    *Dom Pani Kate*
    Owocowa herbata smakowała jeszcze lepiej niż zawsze. Pani Kate mocno obejmowała moje ciało kiedy na puszystej kanapie oglądałyśmy jeden z odcinków "X factora". 
    -Mogę Pani coś powiedzieć? Ale to ma być tajemnica !-w tamtej chwili nie wiedziałam co strzeliło mi do głowy.
    -Oczywiście kochanie, mów wszystko. -odpowiedziała Pani Kate pokazując swój skromny uśmiech.
    Wstałam z kanapy, wyłączyłam telewizor i chwyciłam stojącą w rogu świeżo nastrojoną gitarę . Okryłam odsłonięte ramiona wełnianym swetrem i położyłam palce na zimnych strunach. Wybrałam to, co Pani Kate tak bardzo uwielbiała. Mocno zacisnęłam powieki, tak by uczucia odeszły gdzieś na bok. Little Things. [KLIK]
    Pani Kate patrzyła na mnie wycierając spływające po Jej policzkach łzy. Chciałam skończyć po moich ulubionych słowach kiedy za moimi plecami usłyszałam dokończenie zdania. "But you're perfect to me".
    Moje ciało przeszedł dreszcz. Doskonale znałam ten głos. Napięcie odwróciłam się w stronę drzwi i zboczyłam w nich Zayna. Powiedźcie Mi czy tylko głupi ma tak cholerne "szczęście" jak Ja ?!
    Nic nie powiedziałam. On też. Szukał w moich oczach odpowiedzi. Lustrował każdy milimetr mojej twarzy. Nie wytrzymałam. Pośpiesznie wstałam, żeby podejść i po prostu jak mała bezbronna dziewczyna przytulić jego wspaniale pachnące ciało. Byłam już tak blisko kiedy niski kobiecy głos zaburzył mój cały świat.
    -Kochanie pomóż mi z tymi torbami-powiedziała Perrie odciągając Zayna gdzieś na bok.
    Ból. Cholerny ból. Poczułam jak moje ciało zalewa fala zimna. Nie wiedziałam co mam robić. Co powiedzieć. Ze łzami w oczach powiedziałam wiedzącej już o wszystkim Pani Kate bezgłośne "Do widzenia." Moja klatka piersiowa uniosła się do góry kiedy łapczywie złapałam powietrze. Stałam tam. Nadal stałam na środku tego przeklętego korytarza i obserwowałam jak ON pomaga JEJ zabierać jakieś torby z tak dobrze znanego mi czarnego auta. 
    Nie patrzył na mnie. Był tak pochłonięty swoim obecnym zajęciem, że na moje szczęście nie zauważył, że trwałam w tym samym miejscu od dobrych pięciu minut. Łzy same spłynęły kiedy wzięłam w rękę płaszcz i sprawiając wrażenie opanowanej po prostu przekroczyłam próg domu.[KLIK] 
    Kiedy przechodziłam obok ich samochodu co było nieuniknione Zayn momentalnie utkwił wzrok w mojej postaci. Powiedział coś, ale każde jego słowo odbijało się ode mnie. W jego oczach widziałam ból, tak jakby chciał mnie przeprosić. Perrie wyczuła co obecnie dzieję się z JEJ MĘŻCZYZNĄ i przejęła inicjatywę. Splotła ich dłonie w szczelnym uścisku i pociągnęła Zayna w stronę domu.
    Czy dziwiłam Jej się ? Oczywiście, że nie. Nawet nie miałam do NIEJ o to żalu. To zwykła dziewczyna, która strasznie kocha mężczyznę, który ma wszystko co potrafi sprawić, że słodzenie herbaty w Jego towarzystwie to coś niezwykłego . Perrie naprawdę Go kochała. Znała go dobrze, choć pewnie nie bardzo dobrze. I jeśli to Ona jest tym czego szukał ?
    To szczerze to pierdolę, i nie mam zamiaru akceptować tego, że jakimś cholernym zbiegiem okoliczności ten popieprzony świat zwala na mnie wszystkie cierpienia całego świata. Jedno wielkie błędne koło. Uciekasz od bólu i w nagrodę dostajesz jeszcze większy.
    Naciągnęłam na dłonie rękawy obszernego swetra i po kilku przepłakanych minutach byłam w domu. Maja dzwoniła od dobrych dwóch godzin. Nie odbierałam. Wiedziałam, że się martwiła, ale chyba lepiej żeby nie słyszała tonu mojego głosu.
    Byłam już przed drzwiami naszego domu, kiedy wewnętrzny głos w środku kazał mi się odwrócić. Moje opuchnięte oczy doskonale rozpoznały wysportowaną sylwetkę i kasztanowe lśniące włosy opadające kaskadą na uwydatnione kości policzkowe. Orlando. Był tak podobny do Zayna. W końcu to jego ojciec to zrozumiałe, ale rzadko spotyka się kogoś kto aż tak przypomina własnego ojca.
    Mężczyzna podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie puszczał mojego ciała, a ja mimowolnie zachłannie wciągałam zapach jego męskich perfum. Jego usta czule pocałowały czubek mojej głowy. Nie odsuwałam się. Chyba tylko dlatego, że tak bardzo przypominał mi Jego. To jedyny powód. Sprawiał, że w jakiejś mniejszej części czułam się bezpieczna. Czułam się tak jak z Zaynem, zachowując się jednocześnie jak rasowa suka, bo przecież nic do niego nie czułam. Nic poza przyjaźnią i zobowiązaniem odpowiadania na telefony.
    -Obiecuję, że już nigdy nie będziesz płakać przez tego nie wychowanego gnojka.
    Podniosłam wzrok by wyczytać cokolwiek z Jego oczu, jednak ten dar działał tylko przy panu "niewychowanym".
    -Przecież nie płakałam-skłamałam.
    -Mama (patrz Pani Kate) powiedziała mi wszystko. Zbieraj się, i nie przyjmuję odmów. -powiedział ukazując szereg śnieżno białych zębów. Dopiero wtedy dostrzegłam niewidoczne wcześniej dołeczki w jego policzkach.
    -A wiesz co ?Bardzo chętnie. -powiedziała wyczuwając nagły przypływ siły w środku.
    Orlando był widocznie zdziwiony Moją odpowiedzią, jednak poprosiłam Go by dał mi trzydzieści minut. Powiedział, że zaczeka w samochodzie, co było mi na rękę bo nie chciałam, żeby widział mnie w stanie ogólnego latania po mieszkaniu w poszukiwaniu majtek i kolczyków.
    Odprowadził mnie swoim spojrzeniem do domu. Nie zdążyłam zdjąć butów, kiedy usłyszałam :
    -Więc tak. Tu masz sukienkę za którą wybuliłam mnóstwo kasy więc nie zalej jej jakimś wytrawnym winem. Mamy pół godziny, więc lokówka już się grzeję a Ty zmywaj ten rozmazany tusz z policzków, a Ja polecę po kosmetyki.-powiedziała Majka wyrywając mi z dłoni płaszcz, by po chwili zatrzymać się przy schodach i powiedzieć -Orlando... przepraszam, ale kiedy słyszę to imię i widzę Jego twarz na ekranie telewizora mam ochotę ściągać bieliznę.
    -Straszliwie Cię kocham wiesz o tym prawda ?-powiedziałam wypijając Jej kawę.
    Maja zatrzymała się na schodach i odpowiedziała tonem przepełnionym troską -Ten gnojek nie jest Ciebie wart Marina. Za drzwiami czeka na Ciebie odpowiedzialny mężczyzna. Właśnie Marina. On zachowuję się jak mężczyzna.
    Po wypowiedzianych słowach dziewczyna zniknęła w jednym z pokoi, a ja czułam, że ma cholerną rację. Bolał mnie fakt, że nie popierała mojej znajomości z Zaynem, jednak Ona wiedziała jak toksyczne było to wszystko. Nie chciała, żebym znowu czuła, że ktoś zabawił się moim sercem i ciałem, tak jak wtedy.. w grudniu.
    *30 minut później*
    Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, a Maja poprawiała moje włosy. Moje uwydatnione nogi naprawdę przyciągały uwagę. Sukienka była śliczna [KLIK] .
    -Myślisz, że wyglądam ładnie ?-zapytałam .
    -Wyglądasz ślicznie kochanie.-powiedziała Majka mocno mnie przytulając. Czasem czułam się tak jakby to Ona była moim księciem z bajki, który nigdy nie pozwoli mi upaść i rąbnąć tyłkiem w podłogę.
    *Restauracja na przedmieściach Londynu*[KLIK]
    Orlando ujmował Moją dłoń już dłuższy czas. Płomienie lampionów które były wywieszone na zewnątrz nadawały wspaniały klimat całemu pomieszczeniu, a uśmiech nie schodził z Mojej twarzy. Od dłuższego czasu mężczyzna przypatrywał się mi z taką ciekawością i tajemniczością. Jego wzrok powodował uczucie mrowienia w moim podbrzuszu, a słowa Majki nadal brzmiały gdzieś z tyłu mojej głowy.
    TO PRAWDZIWY ODPOWIEDZIALNY MĘŻCZYZNA.
    -Wyglądasz idealnie.-powiedział skupiając wzrok na moich ustach.
    Poczułam się skrępowana ponieważ On był starszy, nie był mi tak znany jak Zayn. Bałam się. Orlando od razu zauważył, że coś jest nie tak.-Coś się stało? -zapytał.
    Stało i to wiele-pomyślałam. -Zamyśliłam się i dziękuję za komplement.-odpowiedziałam.
    Czasami zastanawiam się, czy coś jest jeszcze oczywiste? Czy jest jeszcze coś właściwego i błędnego? Dobrego i złego? Czy jest prawda i kłamstwo? Czy może wszystko jest względne? Pozostawione do interpretacji. Szare. Czasami musimy nagiąć prawdę. Zmienić ją. Bo stawiamy czoła rzeczom, które nas przerastają. A czasami pewne rzeczy po prostu nas dosięgają. Prawda nadal jest oczywista. Uwierz w to. Nawet, jeśli ta prawda jest trudna i zimna i bardziej bolesna, niż możesz to sobie wyobrazić. I nawet jeśli prawda jest bardziej okrutna niż niejedno kłamstwo.

Marina M.
_______________________________________________
Hej haj heloł. Rozdział jest dla mnie strasznie emocjonalny. Włożyłam w niego bardzo wiele uczuć i mam nadzieję, że to docenicie. Komentujcie jeśli chcecie ja wspomnę tylko, że z okazji 200 obserwatorów to wydarzy się niedługo będzie konkurs :)) Proszę jeszcze żebyście udzielali się na asku i TT. bo chcę mieć z wami konkurs, i oczywiście piszcie jeśli chcielibyście mnie poznać bo mam w planach zrobienie TINYCHAT :)
TUTAJ MACIE ASKA WCHODZIĆ I ZADAWAĆ PYTANIA BO JAK NIE TO URWĘ GŁOWE  
love *u* all <3

sobota, 5 października 2013

16."Prawie prawie nigdy nie wystarczy."

    Obudził mnie mocny i przyjemny zapach. Moje policzki dotykały delikatnie unoszącej się klatki piersiowej Zayna. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Z lekkim grymasem zmęczenia uniosłam swoje ciało podpierając się na łokciach. Zza ramienia bacznie przyglądałam się wyraźnym rysom chłopaka. Teraz, kiedy wiedziałam już kim jest i czym się zajmuję, Jego twarz wydawała mi się taka poważna, aczkolwiek nadal beztroska. Wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Spojrzałam w lustro delikatnie oblałam twarz zimną wodą, związując przy tym włosy w niedbałego kucyka.
    Kiedy wyszłam z łazienki Zayn nadal spał dlatego cicho otworzyłam drzwi i powoli zeszłam do kuchni. Włożyłam dwie kromki tostowego pieczywa do opiekacza i wyjęłam konfitury z owoców mango. Popijając gorącą kawę przeglądałam Vougea, zastanawiając się, czy firma zdecyduję się mnie zatrudnić bo przecież czekam już jakiś tydzień. Rozmyślałam też nad propozycją Orlanda. Fakt, że miałabym brać udział w jego filmowej produkcji pewnie nie spodobałby się Zaynowi. To wszystko było tak skomplikowane, że chyba bardziej przypadło mi do gustu rozmyślanie nad powstawaniem konfitur niż nad znajdowaniem racjonalnego wyjścia z sytuacji.
    Kiedy zjadałam już ostatni kawałek tosta, usłyszałam zachrypnięty głos Zayna :
    -Witaj-powiedział szarmancko całując czubek mojego nosa. Odpowiedziałam mu zawstydzonym uśmiechem. Mój mężczyzna podszedł do kuchennego blatu i zaczął wsypywać ziarna kawy do ekspresu. Wstałam i delikatnie położyłam swoje małe dłonie na jego nagich mięśniach. Momentalnie bardzo się spiął, a na jego ciele widoczna była gęsia skórka. Zaskakujące, jak oboje potrafiliśmy na siebie działać. Zaczęłam delikatnie masować barki Zayna, ugniatając mocniej jego spięte mięśnie. Podeszłam bliżej i obejmując go tak, że moje dłonie znajdowały się na jego klatce piersiowej oparłam głowę o jego plecy.
    -Widzę, że moja Królewna chcę się ze mną droczyć tak?- zapytał i już miał się odwracać kiedy ścisnęłam mocniej jego ciało mówiąc-Wyjeżdżamy. Opuścimy to miejsce, i wszystko co jest teraz między nami przestanie istnieć tak?-powiedziałam nie uwalniając ani jednej łzy, chociaż tak bardzo chciały wyjść na zewnątrz.
    Zayn przez chwilę milczał, a jego serce biło coraz mocniej, gwałtowniej... szybciej.
    -To moja praca, Ja... ja muszę udawać, że Ją kocham rozumiesz?
    Jego słowa w tym momencie były jak wystrzeliwane pociski. Jak gdyby ktoś włożył mu do buzi rewolwer z którego co jakiś czas, bo nie codziennie wydobywały się śmiertelne dla mnie pociski. Może On nie zdawał sobie z tego sprawy, ale był moim władcą, mimo, że to Ja decydowałam o tym kiedy i w jaki sposób może mnie dotykać, to właśnie On sprawował pieczę nad moimi najważniejszymi czynami. To On kierował moim sercem, i moim życiem. I czy właśnie w tym momencie to zaczęło mnie przerażać ?Tak. Przerażał mnie fakt, że miłość tak mocno odbiera nam kontrolę nad samym sobą i oddaję Ją w ręce tej drugiej osoby. I nie zawsze, te ręce są odpowiednimi do Jej otrzymania.
    Łza bezwładnie spływała po moim policzku mocząc kawałek skóry Zayna. Ten momentalnie się odwrócił chwytając mój podbródek. Umiałam tylko cichą szepnąć : -Proszę, nie dotykaj. Nie dotykaj mnie..
    -Ja już kurwa mać nie wiem co mam robić tak ?-krzyknął odpychając mnie-Nie potrafię do Ciebie dotrzeć kobieto ! Mam za wiele do stracenia, i staram się. Nie mogę Cię stracić, ale kiedy już przychodzą sprawy których nie unikniemy, Marina nie unikniemy ich ! To ty znowu to robisz. Znowu mnie odpychasz !
    Krzyczał tak głośno, że zaczęłam się go po prostu bać. Miał nade mną przewagę, siłową i psychiczną. Tak strasznie się bałam. Prosiłam cicho łkając -Proszę przestań krzyczeć. Proszę-Próbowałam chwycić jego rękę, jednak Ten szybko się wyrwał i nadal krzyczał. Płakałam coraz mocniej jednak On nadal wykrzykiwał słowa, które już zupełnie do mnie nie docierały. Czułam się osaczona. Osaczona tak jak tamtej nocy. Dokładnie tam samo.
    -Dość już ! Przestań proszę. Proszę ..-powiedziałam osuwając się na ziemię. Nie miałam już siły. Każdy dzień w Jego towarzystwie zwyczajnie mnie niszczył. Nie mogłam tak dłużej. Przyleciałam tu, żeby zapomnieć, a jest jeszcze gorzej. Miałam dość.[KLIK] 
    Chłopak przestraszonym wzrokiem popatrzył na mnie. To było jak odebranie mu wszelkiej mocy. Teraz to On bał się samego siebie. Uderzył pięścią w kuchenny blat : -Boże tak bardzo przepraszam. -Tylko tyle powiedział. Dotarło do niego to co zrobił. Pobiegłam szybko do naszej sypialni i wyciągnęłam jakieś ubrania z szafy szybko się ubierając. Taksówka już czekała. Zayn dobijał się do drzwi jednak ja nie otwierałam. Czemu? Tak strasznie bałam się, że po prostu mi coś zrobi. Kiedy spakowałam już wszystkie rzeczy wybiegłam z pokoju bez słowa wsiadając do taksówki. Nie próbował mnie zatrzymać. Chyba sam nie wierzył w to co się właśnie działo. Dopinając kurtkę [KLIK] podałam adres taksówkarzowi.
    To działo się tak szybko. Rano jeszcze moja głowa opierała się o Jego nagie ciało, a teraz ? Teraz wszystko wróci do normy. Wszystko ułożę. Sama, ale wiem, że dam radę. Kiedyś muszę skupić się na sobie. Muszę..
*trzy miesięce później*
    Dużo się zmieniło. Odkąd uciekłam, bo chyba tak można to nazwać z letniskowego domku nad jeziorem, pięknym i zimnym jeziorem, nie utrzymywałam kontaktu z Zaynem. Przyzwyczajenie nie dało za wygraną. Na bieżąco śledziłam poczynania Kilam House, i obserwowałam jak Zayn publicznie całuję Perrie. Chyba byli razem, tak naprawdę.
    Wyprowadziłam się od Pani Katie, która teraz mieszka ze swoim obecnym życiowym partnerem. Kobieta była bardzo smutna, jednak odwiedzam ją praktycznie codziennie, co nie zmieniło naszych stosunków na gorsze. Wynajęłam dom dzieląc wydatki na pół. Moją "drugą połówką" je Ona. I życiową i finanswoą (nie nie zmieniłam orientacji spokojnie). Maja. Maja James, która codziennie zmienia moje życie o kilkanaście stopni. Moja idealne kobieca połowa. Tak samo chora i tak samo nienormalna jak Ja. Druga po Pani Kate kobieta, która wie o "grudniowych potworach". Poznałyśmy się w Vouge, ponieważ dzięki interwencji Orlanda dostałam tę pracę. Po pracy natomiast Maja zajmuję się moją mini karierą. Tak to brzmi zabawnie jednak śpiewanie w garażu jest całkiem fascynujące. Pomaga w wielu beznadziejnych wieczorach, kiedy dotykając swojego ciała czuję Jego zapach. Czuję jego dłonie, i rozpaczliwe wołam. Wołam do niego.
*następnego dnia*
    -Co zrobiłaś z moją koszulą nie dorobiony rozczchrany mopsie ?!-krzyknęła Majka szukając stroju do pracy.
    Śmiejąc się Jej prosto w twarz odpowiedziałam:-Nie jesteś normalna.-dając buziaka w policzek poszłam ubierać się do pracy. Jeszcze zupełnie nie świadoma obrotu sytuacji.

_________________________________________
NIE NIE ZAPOMNIAŁAM.
nie dodawałam tak wiem, ale pisząc zastanawiam się...
nie myślę typu "Uuu dla kogo to"bo wiem, że 161 obserwatorów to nie takie nic.
 jednak nie czuję się w tym dobra, a jeśli już coś robię to chcę robić to na 100%. Cały przyszły tydzień mam zawalony w testach, ponieważ piszę w tym roku egzamin chcę skupić się na nauce. Piszcze co o tym sądzicie, a jeśli to ma dalej sens, to to "przeczytania" w przyszłą sobotę. NIE TO NIE SĄ SŁOWA RZUCANE NA WIATR.
sama już nic nie wieeem. DOBREJ NOCY <3
Marina M.