wtorek, 30 kwietnia 2013

10. "Jeśli Ty znikniesz , to powietrze też?"

                                                                           ***
    Ciepła pierzyna okrywała zmęczone ciało Mariny . Przez uchylone okno wpadało rześkie powietrze , które wprawiało jej kasztanowe włosy w dziki taniec . Kiedy pojedyncze kosmyki opadły na jej zarumienione policzki delikatnie otworzyła oczy przecierając jej przyjemnym w dotyku rękawem fioletowego szlafroku . Wiedziała , że musi wstawać , ale dzisiejsza pogoda po prostu kazała zostać jej minutę dłużej w ogromnym łóżko nad którym wisiał piękny bordowy baldachim . Minuty upływały , a Marina układała po kolei w głowie wydarzenia z minionego wieczoru . Czuła na swoim ciele zapach męskich perfum Orlanda . Zapewne kosztowały fortunę , jak każdy prezent którym ją wczoraj obdarował . Oczywiście protestowała , bo przecież tak nakazywało dobre wychowanie które przywiozła prosto w Polski , ale kiedy widzisz złoty zegarek od Michaela Corsa z tarczą wysadzaną małymi brylantami swavorskiego czujesz wewnętrzną euforie . Marina bardzo lubiła Orlanda . Traktował ją trochę jak swój bardzo wartościowy diament , który musi regularnie dopieszczać , by w końcu stał się jedyny w swoim rodzaju , oszlifowany i co najważniejsze na wyłączność ... Jego rzecz jasna . Doskonale wiedziała , że to nie działa w tą stronę . Nie chciała tych wszystkich prezentów . Owszem sprawiały Jej wiele radości , ale traciła przy nich swoją wartość . Nie lubiła być dowartościowywana w taki właśnie sposób . Kładąc rękę na swojej delikatnie unoszącej się klatce piersiowej przypomniała sobie jedną z wielu toksycznych , ale nadal najpiękniejszych chwil w jej krótkim ale przepełnionym wieloma zdarzeniami życiu .
    "Ciemnooki brunet zbliża się powoli do Mariny . W tylnej kieszeni swoich jak zawsze idealnie dopasowanych spodni skrywa małe pudełeczko przypominające uśmiechniętą twarz pandy . Otwiera je , a Jej oczom ukazuję się pierścionek z diamentem w kształcie serca . Czuję się wspaniale . Marina podchodzi do Zayna dziękując z niezrozumieniem na twarzy za prezent . Jest szczęśliwa . Jest tak cholernie szczęśliwa . To znak . On coś czuję .To Jego wina . To wina Zayna..."
    Marina wstała z łóżka stawiając swoje stopy na miłej wykładzinie . Podchodząc do lustra popatrzyła samej sobie głęboko w oczy i z powrotem kładąc swoją dłoń na lewej piersi pomyślała "Nasz jeden dzień będzie trwał , dopóki Ono biję dla Ciebie Zayn" . Była pewna . Kochała Go . Mimo wszystkiego co złe . Była od niego uzależniona , i nie chciała tego zwalczać . Oczywiście nie postanowiła o niego walczyć . Marina myślała , że zniesie codzienny ból , który może kiedyś minie . Musiała zająć się sobą . Chciała wierzyć , że wszystko się uda . Bo czasami musisz stać się kimś innym . Musisz jednak pamiętać , kim byłeś . Kim chciałeś być . Kim jesteś ...
                                                                             ***
    Śniadanie minęło Marinie w bardzo miłej atmosferze . Oglądając MTV czekała na Kate która udała się na swój poranny jogging organizowany przez pobliski dom starców . Wkładając do buzi mały kęs gofra obsypanego świeżymi borówkami poczuła wibrację w kieszeni jej misiowego szlafroku . Spojrzała na ekran . Mała koperta wyświetliła się na czerwono , a pod nią widniała nazwa która z wiadomych przyczyn nie przyprawiała jej o drżenia czy też ataki paniki spowodowanej jakimkolwiek uczuciem . "Orlando" .
    "Dzień dobry . Jestem w tej chwili na spotkaniu , ale mam dla Ciebie pewną propozycję . Kolacja ? Czekam u siebie o 22. Całuję O."
    Brunetka nie wiedziała co ma odpisać . Patrząc na przemijające teledyski wyświetlane na plazmowym telewizorze wystukała :
    "Witam. Niestety dziś nie mam czasu . Przepraszam . M."
    Nie dostała wiadomości zwrotnej . Może to i dobrze ? W rzeczywistości nie była zajęta , ale dziś rano usłyszała od podekscytowanej Katie , że wieczorem ma zamiar odwiedzić ją Mulat o pięknych prawie kruczo czarnych oczach które tak bardzo ją hipnotyzowały . Chciała zostać . Nawet jeśli miał ją tylko dotknąć . Musnąć policzek na przywitanie . Chciała poczuć jego ciepło . Musiała . To było silniejsze od niej . To było toksyczne . To był cały Zayn ...
                                                                            ***
    Na wiszącym w salonie zegarze wybiła 18 . Marina właśnie kończyła 3 już rundę Scrabli , którą jak to miała w zwyczaju rozgrywała z Katie . Zmęczona kobieta ujęła jej dłoń w swojej i powiedziała :
    -Wiesz ? Chciałabym Ci się z czegoś zwierzyć - powiedziała nie podnosząc wzroku na 17 letnią dziewczynę - od jakiegoś czasu , z dnia na dzień odnajduję wiele szczęścia i radości w codziennych czynnościach , i czuję , że to nie tylko Twoja zasługa .
    -Nie bardzo wiem o co chodzi Pani Katie - powiedziała Marina patrząc na jej przejętą minę .
    -Na tych porannych joggingach poznałam Bobiego . To miły i szarmancki Pan z krótką aczkolwiek bardzo ładną jak na mój gust bródką... - powiedziała , ale nie zdążyła dokończyć bo usłyszała wykrzyczane przez podekscytowaną Marinę zdanie .
    -Pani się zauroczyła ! - powiedziała dziewczyna przytulając mocno do siebie starszą Panią - jestem taka szczęśliwa , naprawdę . Wiedziałam , że te poranne spacery wniosą do Pani życia jakieś przebłyski słońca , ale nie spodziewałam się , aż takich promieni .
    Staruszka pogłaskała głowę dziewczyny i całując jej czoło swoimi jakże miękkim ustami powiedziała -Ja wiem co czujesz kochanie , i wierzę , że to się kiedyś odwróci , że wszystko będzie tak , jak dawniej , że znów zaczniesz wierzyć .- dotykając jej bransoletki z napisem "Dreams" - Bo One naprawdę się spełniają - dodała wstając z kanapy i pokierowała się w stronę swojej sypialni przygotować się do spotkania ze swoim wnuczkiem .
    Marina siedziała jakiś czas na kanapie uśmiechając się sama do siebie i w myślach dziękując losowi właśnie za tą kobietę . Za to , że dostąpił ją ten zaszczyt . Zaszczy tej ogromnej miłości jaką obdarzyła ją już pierwszego dnia .
                                                                            ***
    Pofalowane kasztanowe loki spoczywały na barkach Mariny . Jej ciało było pokryte wonią pięknych perfum , którymi obdarowała ją Katie . Na jej lekko odsłoniętej szyi spoczywał złoty naszyjnik . Miała na sobie czarne spodnie oraz białą koszulkę którą ozdobiła kilkoma dłuższymi naszyjnikami .
    Niecierpliwie siedziała na drewnianym parapecie patrząc na panoramę Londynu . Czekała . Tak bardzo chciała zobaczyć jego sylwetkę . Pragnęła tego tak mocno , jak jeszcze nikt nie pragnął czyjejś obecności .
    Marina niespokojnie zeszła do salonu w , którym zobaczyła Katie wkładającą świeżę kwiaty do wazonu . Kiedy ostatnie łodygi zanurzone były w wodzie , cały dom wypełnił dźwięk dzwonka . "To na pewno On" pomyślała .
    -Marinko złotko otworzysz bo mam całe mokre ręce . Przeklęte kwiaty - powiedziała Katie ocierając swoje 70 letnie dłonie .
    Marina niepewnym krokiem podeszła do drzwi . Jej dłoń spoczywała na zimnej mosiężnej klamce . Nagle jej oczom ukazał się Zayn . Stał tam taki ... taki nie Jej . Tak doskonale idealny , jednak cały czas nie jej . Największy ból sprawiała jej właśnie ta świadomość.
    -Pani Katie już na Ciebie czeka - powiedziała usilnie szukając jakiegoś interesującego skrawka w drewnianych podłogach . Zayn wszedł do domu i zdejmując swoją siwą bluzę Jacka Willsa podszedł niepewnie do Mariny . Wskazującym palcem podniósł jej podbródek i złożył najpiękniejszy jak dla niej pocałunek na rozgrzanych do czerwoności policzkach . Widział jej zakłopotanie , jednak nie był na tyle świadomy , żeby wiedzieć ile bólu sprawiał jej chociażby swoją idealną fryzurą . I mimo , że ten argument wydawał się w głowie Mariny absurdalny był tak prawdziwy . Wszystko to co było Zayna , było dla niej tak zakazane , tak obce .
                                                                           ****
    Jak zwykle patrzyła na mnie swoich przeszywającym wzrokiem . Tak bardzo nie lubiłem jej za to co potrafiła robić z ludźmi . Co umiała robić ze mną . Kiedy moje usta dotknęły jednego z dołeczków znajdujących się na policzkach Mariny moje serce zaczęło przyspieszać . Nie chciałem dać ponieść się chwili . Znowu . Za bardzo ją szanowałem . Chociaż ? Czy to jak ją traktowałem można było nazwać poszanowaniem ? Tkwiliśmy w tym toksycznym układzie , chcąc zrobić jakikolwiek ruch . Jednak i mnie i Marinę coś blokowało . Otóż cały problem tkwił w tym , że w moim mieszkaniu czeka Perrie , a mój tata oszalał na punkcie ... na punkcie osoby która jednym uśmiechem potrafiła rozświetlić każdy mój dzień . Oszalał na Jej punkcie . Zresztą o czym ja myślę ? Był facetem . Każdy facet widząc kogoś tak innego od całej szarej rzeczywistości szaleje .
    -Chciałem z Tobą potem porozmawiać - Marina była widocznie zmieszana , ale wewnętrznie czułem , że się zgodzi .
    To była magia . Oboje wiedzieliśmy ile dla siebie znaczymy . Oboje tak wiele dla siebie znaczyliśmy . Oboje trwaliśmy dla takich właśnie chwil .
    -Twoja Babcia ma Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia .
    Powiedziała to . Milion ostrzy zaczęło powoli wbijać się w każdy kawałek mojego ciała . Jak mogłem ją tak zranić ? Do takiego stopnia ? Idiota .
    Chwyciłem jej dłoń i zatapiając się w jej brązowych tęczówkach powiedziałem :
    -Błagam Cię.
    [KLIK]
    Jej oczy były zaszklone . Nie chciała odpowiadać , a z opresji wyrwał ją głos Mojej Babci . Zapraszała NAS do salonu . Tak nas . Byłem zadowolony bo wiedziałem , że Marina chciała skryć się w swoim małym królestwie , jednak moja babcia traktowała ją jak kogoś kto jest w tej rodzinie od lat . Nic w tym dziwnego . Przecież sama wiele razy mówiła , że to właśnie MOJA Marina rozświetliła jej codzienność.
    Usiadłem na białej kanapie zanurzając usta w szklance zimnej wody . Marina usiadła na fotelu który znajdował się nie opodal moich nóg . Na początku siedziała z podkulonymi nogami ale po pół godzinnej rozmowie , zapewne jej chude nogi były już doszczętnie zdrętwiałe . Kiedy je wyprostowała dotknęła jedną nogą mojej . Momentalnie zabrała swoją nogę a na jej odkrytych rękach dostrzegłem gęsią skórkę . Pewnie było jej zimno . Wstałem i bez słowa udałem się na korytarz . Marina tak pilnie rozmawiała z moją babcią , że obydwie nawet nie zauważyły mojego chwilowego zniknięcia . Wziąłem moją bluzę i delikatnie okryłem gołe ramiona Mariny . Nie protestowała . Dokładnie okryła każdy skrawek swoich dłoni i jak gdyby nigdy nic kontynuowała rozmowę z moją babcią . Kącik moich ust powędrował do góry . Wiedziałem , że obydwoje opanowaliśmy metodę kamuflowania do perfekcji .
       " Zastanawialiście się , czy my tworzymy chwile z naszego życia czy może one tworzą nas ?"
                                                                           ***
    Rozmawiali bardzo długo . Między innymi o nadchodzącym remoncie salonu w domu Katie . Ustalali , że Katie zamieszka z Bobim , a Marina u swojej rzekomej koleżanki . Nie mogła pozwolić na umieszczenie jej nie daj Boże w domu Zayna . Chociaż ? O czym Ona w ogóle myśli . Perrie . Złudne coś.
    Do jej nozdrzy co chwilę przypływały falę zapachu który tak bardzo uwielbiałam . Zayn . Jego bluza delikatnie okrywała jej ramiona . Nie wiedziała czemu nie protestowałam przed jej przyjęciem ? Może dla tego , że chciała pokazać Katie jak obojętny jest jej Jej wnuczek ? Ciekawe czy się nabrała . Przecież nie była aż tak doskonałą aktorką ...
    -Czas na mnie - powiedział Zayn wstając z kanapy - Marina chciałbym z tobą zamienić parę słów na temat remontu - wymyślił na poczekaniu Zayn . To jedna z tych wymówek z których nie mogła się wykaraskać .
    Bała się tej rozmowy . Jednak świadomość przebywania sam na sam z osobą która daję wam tak wiele siły jest silniejsza od tego co potocznie nazywamy zdrowym rozsądkiem .
    Wkładała swoje kremowe botki na nogi , cały czas czując na sobie wzrok Mulata . Już chciała oddać mu Jego bluzę , kiedy On stanowczo odmówił i rozglądając się za widokiem swojej babci uwięził jej dłoń w mocnym uścisku .
    -Do zobaczenia babciu ! - rzucił - obiecuję odstawić Marinę całą i zdrową .
    W odwecie usłyszała tylko cichy śmiech kobiety .
    Nie wiedziała gdzie tym razem ją prowadzi , ale kiedy chciała zabrać swoją dłoń z jego mocnego uścisku na jego twarzy malował się grymas nie zadowolenia .
    -Gdzie ty mnie do cholery znowu prowadzisz ? - burknęła .
    Zayn nic nie mówił . Jedynie co jakiś czas poprawiał opadającą z jej ramion bluzę . Czuła się tak pięknie . BEZPIECZNIE . To zdecydowanie najpiękniejsze uczucie jakim obdarowywał ją Zayn . Zapewne robił to nieświadomie , ale z mocą której nie posiadał nikt .
    Po nie całej minucie drogi  oczom Mariny ukazało się ogromne drzewo na którym mieścił się drewniany domek . Był identycznym odtworzeniem domków które znajdowały się na drzewach we wszystkich amerykańskich produkcjach filmowych . Wpatrywała się w każde detale bardzo mocno . Była tak skupiona , że nawet nie poczułam kiedy Zayn wziął jej bezwładne ciało i podsadził je tak wysoko by swoimi małymi stopami dosięgała  drewnianego domku . Kiedy byli już na górze czuła na swojej szyi oddech Zayna . Kiedy się odkręciła jego nos nieśmiało dotykał jej . Szybko się odsunęła mając na uwadze swoje własne dobro . Psychiczne rzecz jasna .
    -To jest chore . Kocham Cię jak jakiś psychopata . Czuję twój zapach w każdym milimetrze mojego ciała. I mimo tego , że jest to Nam zakazane chcę o to walczyć - wykrzyczał nie pozwalając dziewczynie dokończyć . Jego usta delikatnie spoczywały na ustach Mariny . Nic nie mówiła . Milczała wiedząc na co się zgodziła . Przewidując ten sam scenariusz . Dając się po raz kolejny wykorzystać , tylko i wyłącznie dla zaspokojenia chwilowej potrzeby obecności jego ust . Była na siebie wściekła . Podeszła do niego i poprosiła o coś co sprawiało Jej tyle przyjemności .
    -Pomimo wszystko , i wbrew wszystkiemu . Przytul mnie !
        "Spójrz w moje oczy , są pełne strachu . Powiedz mi, czy czujesz to samo?"
******************************************************************

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 9.

*3 tygodnie później , powrót do Londynu*
    Wigilia w Polsce była pełna wzruszeń . Płacząca rodzina ciesząca się moim widokiem , cała masa uścisków i przekonywań mnie do powrotu do Polski . Po jednym "Nie" nikt nie nalegał . Dobrze wiedzieli jakim wyczynem dla mnie był przyjazd na wigilię . Mama zapakowała mi całą masę prezentów do oddzielnych walizek i z płaczem czule całując moje czoło pożegnała mnie wyznając mi miłość , jakiej jeszcze od nikogo nie dostałam .
    Chcecie wiedzieć jak minął mi sylwester ? Nic wielkiego . Siedziałam z rodzicami w ogromnym salonie , z lampką winą , rozmawiając o przyszłości , o Londynie i o tym jak sobie radzę . Nie zastąpiłabym tego wieczoru na nic innego . Brakowało mi naszych wieczornych rozmów , a to , że toczyli się przy świetle strzelających petard tylko dodawało im uroku .
    Wsiadając do samolotu czułam , że zostawiam w Polsce moje dwa największe skarby . Szybko jednak patrząc na wyświetlacz telefonu na którym była wiadomość od ... Orlanda wiedziałam , że w Londynie ktoś jednak za mną tęsknił . Tak , Zayn nie odezwał się ani słowem . Nie dzwonił , nie pisał . To od Jego ojca dostawałam po 10 wiadomości dziennie , z pytaniami , czy u mnie wszystko w porządku , kiedy wracam i wszystkie podstawowe pytania które jednak zadawane przez niego dawały mi niesamowitą radość . Niestety nie był w stanie kolejnymi sms zapewniać mi tego nieziemskiego uczucia jakie zapewniał mi Zayn  chociaż jednym głupim ":)". Byłam strasznie pogubiona .  W jednej chwili patrzyłam na pierścionek , który mimowolnie zsuwał się z moich chudych smukłych palców , z drugiej ? Przypominałam sobie wszystkie zajścia , która miały miejsce  przed moim wylotem do Polski . Każde z nich dokładnie analizując zastanawiałam się czy tak naprawdę miałam jakiekolwiek powody do sądzenia , że Zayn mnie kocha ?
    Dobrze wiedząc jaki jest naprawdę dałam się omotać ...
*Dom Pani Katie*
    -I tu mam prezenty dla Pani od Mojej rodziny , kazali Panią wycałować- powiedziałam wręczając starszej Pani całą torbę prezentów.
    -No to na co czekasz ? Całuj !-powiedziała śmiejąc się i przytulając mnie jednocześnie - bardzo za tobą tęskniłam.
    Szczerze się uśmiechnęłam i mocno wyściskałam Panią Katie .
   Na kuchennej wyspie już stały moje ulubione musli i placuszki z jagodami . Pani Katie poszła razem ze swoim klubem emerytów na spacer po okolicach , więc ja chwyciłam tableta i czekając na zbuforowanie się kolejnego odcinka gossip girl zajadałam się płatkami .
     Zasiadając do mojego pysznego śniadania delektowałam się zapachem tego domu . W kuchni czułam zapach męskich perfum . Zayn . To jego zapach . Tamtego wieczoru czułam ten sam zapach .
Moss ! Ogarnij się ! Nie myślisz o nim , skup się !
    Na ekranie cienkiego urządzenia ukazał się przystojny Ed Westwick . O taak , tego mi było trzeba .
    -Mamo ? Jesteś tu ?
    Usłyszałam mocny męski głos . Podkuliłam nogi pod brodę i czekałam aż "nie znajomy" wejdzie do kuchni . Dobrze wiedziałam , że to Orlando , i siłą rzeczy bardzo cieszyłam się , że zobaczę Mojego "tatuśka" . Wolałam myśleć o nim w kategoriach przyjaciela , nie ... mężczyzny .
    Powolnymi krokami Orlando zbliżał się do kuchni . Kiedy już mnie zobaczył oniemiał z wrażenia . Podbiegł do mnie i ujmując w pasie delikatnie podniósł do góry obracając się wokół własnej osi .
    -Czemu nie zadzwoniłaś ? Odebralibyśmy Cię z lotniska - powiedział zadowolony .
    Szybko wyswobadzając się z jego uścisku zapytałam :
    -Odebralibyśmy ? - zapytałam z pytającą miną .
    -Tak , odebralibyśmy .
    Napięcie się odkręciłam i zobaczyłam Zayna . Jego twarz była chłodna , bez żadnych uczuć , a w oczach nie dostrzegałam tych iskierek , ale co ja takiego zrobiłam ? Czy to moja wina ?
    -Hej - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy .
    Chłopak podszedł bliżej i oschle powiedział :
    -Możesz na chwilę pozwolić ? Chciałbym z tobą porozmawiać o Babci bo ... no ten wiesz , musisz to wiedzieć - Zayn wyraźnie się jąkał . Oczami pokazywał mi , żebym nie drążyła tematu przy Jego tacie . Zgodziłam się . Orlando poszedł po zakupy do samochodu a ja zostałam w kuchni zupełnie sama , przepraszam zostałam tam z Zaynem który upuścił torbę pełną świeżych warzyw , podszedł do mnie bliżej i kładąc ręce na moich pośladkach podniósł mnie do góry . Szybko oplotłam swoje nogi wokół jego talii . Posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować . Czułam jego usta na każdy milimetrze swojego ciała . Moja klatka piersiowa unosiła się do góry pod wpływem przyśpieszonego oddechu . Poprzez pocałunki chłopak wyszeptał mi do ucha :
    - Tęskniłem .
    Słysząc to poczułam jakby ktoś dosłownie wylał na mnie wiadro zimnej wody . Oddając jeden mocny cios w jego klatkę piersiową odepchnęłam go od siebie mówiąc przez zaciśnięte zęby :
    -Coś mi się nie wydaję . Nie dzwoniłeś , nie dawałeś znaku życia Idioto ! - podnosząc ton swojego głosu zsunęłam swoje ciało z kuchennego blatu podchodząc do niego bliżej . Uderzałam pięściami w jego ciało jednak On tylko chwycił moje nadgarstki mówiąc :
    - Chciałem Ci to wyjaśnić , ale byłaś zbyt zajęta moim tatą .
    Mój opór odszedł . Poczułam się jak ... "szmata" .
    -To nie było fair . - powiedziałam wbiegając na schody i kierując się do swojego pokoju .
    Zayn zorientował się , co powiedział , ale widząc moje łzy odpuścił . Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
    Widzę , że pierwsze dni w Londynie zapowiadają się obiecująco . Włączyłam kino domowe znajdujące się w moim pokoju . Właśnie leciało [KLIK] . Ocierając rozmazany tusz patrzyłam na swoje odbicie w lustrze . Czułam się taka silna . Nie wiem czemu , ale w środku czułam , że umiem  , że daję radę . Że dałam radę zmierzyć się ze swoimi problemami . I po raz pierwszy te problemy nie dotyczyły gwałtu .
    -Mogę?- usłyszałam .
   -Proszę - odpowiedziałam pewnym siebie głosem .
    -Może masz ochotę na kolację ? - usłyszałam przestraszony głos ... Orlanda .
    Mimowolnie się uśmiechając niepewnie się zgodziłam . Nie kierowałam się wtedy zdrowym rozsądkiem . Skoro Zayn teraz spędza czas z Perrie , to może mi też się coś należy ? Ostatecznie umówiliśmy się na jutrzejszy wieczór .
    Odprowadziłam Orlanda do drzwi dostając od niego szarmancki pocałunek w policzek . Ukazując mu swoje dołeczki podziękowałam za zaproszenie na co mężczyzna zalotnie przygryzł swoją dolną wargę .
    Cały wieczór spędziłam na rozmowach z Panią Katie . Zayn się nie odzywał . Nie zdająca sobie z niczego sprawy staruszka opowiadała o tym jak Perrie i Zayn ją odwiedzali podczas mojej nie obecności . Żaliła mi się , że Zayn był jakiś nie obecny , i że ostatnio gorzej dogaduję się ze swoim ojcem .
    Popijając kolejne gorące łyki herbaty grzecznie słuchałam zwierzeń starszej Pani .
    Kiedy kobieta poszła do swojej sypialni , posprzątałam po kolacji i osunęłam po ścianie podkulając nogi . Wtedy moim oczom ukazały się dwie ramki ze zdjęciami . Jedn przedstawiała Orlanda :

    Z kolei drugi Zayn . Cholera , ale oni byli do siebie podobni :
    Delikatnie przejechałam kciukiem po każdym zdjęciu . Ja pierdole Moss w co ty się wpakowałaś . Tego się obawiałam , obdarzyłam uczuciem dwójkę mężczyzn i teraz totalnie nie wiem co robić .
    Może czas to uporządkować ?
    Zayn jest z Perrie , nie utrzymuję ze mną kontaktów poza przelotnymi rozmowami które sami dobrze wiecie jak się kończą .
   Orlando ? Szanuję moje poglądy i jest szarmancki .
    To wszystko wydaję mi się  bardziej skomplikowane niż może być.
    Przyjechałam tu uwolnić się od kłopotów a sama ściągam na siebie nowe . Czy znacie większą kretynkę ? Tak ja też nie ...






         *Następnego dnia , wieczór*
    Od jakiejś godziny szykuję się na kolację z Orlandem . Założyłam czerwoną sukienkę . Idealnie wyprostowane włosy opadały na moje ramiona . Lekki makijaż i w sumie to byłam gotowa do wyjścia .
    Pani Katie bardzo cieszyła się z Mojej kolacji z jej synem . Zapewne myślała , że to jakieś towarzyskie rozmowy , ale szczerze mówiąc właśnie tak wyobrażałam sobie ten wieczór . Wino i towarzyskie rozmowy .
    Wychodząc przed dom zobaczyłam piękny biały samochód , i wybaczcie mi , że nie podam marki , ale zdecydowanie szok przysłaniał moje zamiłowanie do aut.
    -Zapraszam - powiedział szofer otwierając mi drzwi . Kiedy grzecznie podziękowałam i usiadłam w wygodnym siedzeniu obok siebie ujrzałam uśmiechniętą twarz Orlanda . Był naprawdę promienny tego wieczoru . Piliśmy szampana i objechaliśmy pół Londynu , zanim dotarliśmy do wybranej przez niego restauracji . Niestety wysiadając z samochodu stało się coś , o czym w ogóle nie pomyślałam . Mianowicie Paparazzi . Na Yahoo od razu pojawiły się nasze zdjęcia , nie musiałam długo czekać:
    -Nie przejmuj się - powiedział zadowolony Orlando .
    -Wiesz , jakoś nie specjalnie cieszę się tym , że moją twarz zobaczy cały świat .
    -Ja cieszę się , że miałem okazję sfotografować się z tak piękną osobą - powiedział podając mi rękę żebym mogła wysiąść z samochodu .
    Delikatnie się uśmiechnęłam i powiedziałam skromne :
    -Dziękuję bardzo .
    Kiedy weszliśmy do restauracji byłam oczarowana . Nie było nikogo a na środku stał stolik który znajdował się obok kominka wypełnionego świeżym drewnem .
    Wszędzie lśnił blask świec a moje serce skakało jak szalone z radości , że to wszystko właśnie dla mnie .
    -Jeju , tu jest naprawdę pięknie - wykrztusiłam .
    -Cieszę się , że jesteś zadowolona - powiedział wskazując gestem ręka na krzesło znajdujące się naprzeciwko jego .
    Rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo . Kiedy leciały wolniejsze piosenki Orlando ujmował moją dłoń w swojej i przez wiele wiele minut tańczyliśmy oczywiście rozmawiając . To było niesamowite . Poczułam , że odnalazłam w nim ... przyjaciela ?

_________________________________
Wiem , że ten rozdział może wywołać trochę kontrowersji , ale mam nadzieję , że fabuła wam się podoba . Jestem bardzo zadowolona z nowego wystroju bloga jak i z treści tego rozdziału . Mój komputer został naprawiony więc rozdziały będą dodawane częściej :)
Pozdrawiamy Maję która opuszcza nas na wiele dni ! :( Już tęsknie ziąmie <3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 8.

    Słysząc ciche szepty leniwie podniosłam swoje ciało . Tak to już dziś . Wigilijna kolacja nadchodziła wielkimi krokami , i nie ukrywam , że bardzo się stresowałam . Bałam się swojego spotkania z Zyanem . Wielkie ostrze tkwiło w moim brzuchu i poruszało się za każdym razem kiedy o nim myślałam . Podeszłam do lustra które znajdowało się w łazience . Spojrzałam samej sobie głęboko w oczy i obiecałam sobie , że dziś nie będę bronic się przed niczym . Będę pewną siebie Mariną , odpinając od siebie przypinkę zgwałconej dziewczyny która nie zasługuję na szczęście .
    Od rana po kuchni napięcie chodziła P.Katie wypatrująca kogoś w oknie . Zapewne , tak jak ja , wyczekiwała swojego ukochanego wnuka .
    -Coś się stało? -Zapytałam w troską w głosie P.Katie.
    -Ahh , dziś po raz pierwszy od bardzo dawna spotka się ze swoim synem. Orlando to tata Zayna . Nie rozmawialiśmy ze sobą już bardzo dawno , ale to moja droga już odrębna historia .
    -Do 16 mamy czas-powiedziała szczerze jak zawsze uśmiechając się , popijając przy tym łyk zaparzonej wcześniej kawy .
    Kobieta podeszła do mnie bliżej i perfekcyjnie zmieniła temat . Po chwili namysły i chwilowym oburzeniu przestałam być zła , a to tylko dla tego , że słowa które usłyszałam były zapewne najpiękniejszymi jakie w życiu słyszałam .
    -Myślałam , że nigdy nie odzyskam wnuka , nie myśląc oczywiście o synu. Myślałam , że do końca swoich dni będę samotną kobietą , szukając szczęście w brazylijskich telenowelach . Pewnego dnia zapukałaś do moich drzwi i odmieniłaś mój los. Znamy się tak krótko a ja mentalnie czuję , że dałaś mi tak wiele szczęście . Chciałam Ci za to serdecznie podziękować .- powiedziała kobieta wskazując gestem dłoni na mężczyznę w podeszłym wieku . Był to brunet i pięknej burzy loków na głowie .
    -Chcielibyśmy - powiedział niskim głosem KTOŚ - Marina ? - zapytał szarmancko całując moją dłoń.
    Rozpływałam się na stojącą . Jego perfumy przyjemnie drażniły moje nozdrza , a gładki dotyk skóry przyprawił mnie o dreszcze .
    -Tak , a Pan to?-zapytałam zbierając resztę zdrowego rozsądku .
    -Orlanod , syn tej uroczej kobiety - powiedział czule całując czoło P.Katie .
    A więc to jest ojciec Zayna ?! Doskonale znałam tą twarz . Pamiętam ten dzień kiedy wraz z mamą napięcie czekałam na werdykt . 20.05 , gala oskarów i On . Sam . Szarmancko odbiera nagrodę i mówi skromne "dziękuję".
    -Tata Zayna?-zapytałam ... zalotnie? Sama nie wiedziałam co dzieję się z moim ciałem.     Mężczyzna podszedł do marmurowej ściany . Oparł o nią swoje doskonale wyrzeźbione ciało i z grymasem na twarzy odpowiedział : - Tak ten młodzieniec to mój syn .
     Nie rozumiałam reakcji "Orlanda" aczkolwiek nie powinnam wnikać w ich relację .
    -Skoro już się poznaliście- dokończyła P.Katie - to czas na małe podsumowanie.
    Patrzyłam na stojącą przede mną dwójkę i czekałam na jakąkolwiek reakcję .
    -Chciałbym Ci bardzo serdecznie podziękować za to , że opiekujesz się moją mamą - powiedział wyjmując z kieszeni swojego płaszcza kopertę o dziwo nie z pieniędzmi a z... zaproszeniem na weekend do Sydney .

    Byłam w tak wielkim szoku , że nie potrafiłam z siebie wydusić nawet głupiego "nie trzeba było". Patrzyłam na zaproszenie na którym widniało zdjęcie wspaniałego jachtu . Podziękowałam bardzo , ale to bardzo mocno za moją "nagrodę" i po chwili zapoznawczej dyskusji wszyscy wzięliśmy się do pracy . Wszyscy oprócz Zayna .
    -Zayna nie będzie?-zapytałam nie śmiało Orlando, przecież to jego ojciec.
    -Zayn zapewne pojechał bo Periie.-powiedział układając potrawę której nazwy nie jestem w stanie wymówić na białym talerzu .
    Jaką do cholery Perrie ?!Głęboko oddychając rozważałam wiele możliwości . Przecież ani P.Katie , ani Zayn nigdy nie mówili o tym , że jest ... jak by to ująć .. "wolny"?Moje usta przyjemnie drgały a ciało zalała fala zimnego potu . Tak bardzo chciałam wierzyć w to , że zjawi się tu za minutę , o tu dokładnie w tych drzwiach z kotem dla P.Katie , mnóstwem prezentów , podejdzie do mnie czulę całując zimny policzek i powie zwyczajnie dla mnie urocze "Hej".
    *3 godziny później, Wigilijna kolacja*
    Moje kasztanowe włosy delikatnie opadały na ramiona . Paznokcie pokrywał czerwony lakier , a twarz rozświetlał naturalny makijaż . Perfekcyjna kreska rysowana jakąś godzinę dodawała mi szyku . Zdecydowanie właśnie tak chciałam dziś wyglądać.

     Odkryte ramiona przykryłam czarną marynarką i uwalniając piękny zapach z flakoniku z perfumami udałam się na kolację .
    Powoli schodząc ze schodów wsłuchiwałam się w rozmowy prowadzone przy wigilijnym stole .
    -Tak też się bardzo cieszymy.
    Zayn . To był Jego głos . Wiedziałam , że przyjdzie , ale mimo to w duszy modliłam się , żeby tego wieczoru był sam .
    Przekraczając próg , z gracją weszłam do salonu . Czułam na sobie ich wzrok , lecz nie to mnie peszyło . Zayn z piękną blondynką siedzący obok siebie . Ona- promienna skóra oraz typowy banan na twarzy . On-jakiś taki smutny? Przygnębiony , okryty wstydem . Zdecydowanie tak . Na jego twarzy widniał wstyd .
    -Zapraszamy - powiedział Orlando odsuwając krzesełko od stołu . Tego wieczoru miałam siedzieć obok niego- Pięknie wyglądasz -szepcząc do ucha usiadł na swoim miejscu .
    Czułam się skrępowana . Czerwone rumieńce gościły na moich policzkach .
    -Z pewnością Marina dała by radę usiąść sama . To wolny kraj , może dałbyś Jej wybrać miejsce spoczynku ... Tato?- powiedział z pogardą w głosie Zayn .
    -Zajmuj się tym czym musisz , dobrze ... synku?
    Zayn chciał upokorzyć swojego ojca , ale to Orlando pokazał jego niedojrzałość podkreślając słowo "synku".
    P.Katie wygłosiła swoją uroczą mowę wigilijną , nie przedłużając oczywiście , bo jeszcze tego wieczoru miałam lecieć do Polski . Swoją drogą nie wiem jak znosiłam tak wielki stres bez tradycyjnego bólu brzucha.
    Każdy chwycił kawałek opłatka , i zaczął podchodzić do wybranej przez siebie osoby . Jako pierwszy podszedł do mnie Orlando . Ujął moją kruchą dłoń w swojej , i patrząc w oczy powiedział "Chciałbym życzyć Ci szczęścia , oraz dużo dużo miłości która będzie rozweselała każdy twój dzień Marino"
    Czule całując mój policzek odgarnął kosmyk włosów z mojego ramienia . Zaciągnęłam się jego zapachem mówiąc skromne "dziękuję". Życzyłam mu pogody ducha oraz tych wszystkich miłych przygód . Tak nie było w tym nic wyjątkowego , ale patrząc w oczy taty Zayna nie byłam w stanie wymyślić niczego racjonalnego .
    Następna w kolejce była moja ukochana staruszka . Pani Katie mocno mnie przytulając powiedziała do ucha "po prostu bądź" . Ze łzami w oczach powiedziałam "obiecuję , że będę już na zawsze" . Jak można zżyć się z kompletnie obcą osobą aż tak mocno ?! Możecie mi to wyjaśnić ? To dla mnie jakiś nie pojęty Hogwart.
    Czas na kobietę w lśniących blond włosach . No pięknie ... Zayna zostawiamy na koniec .
    -Szczęścia , myślę , że to będzie dla Ciebie najlepsze - powiedziała o dziwo szczerze . Czule mnie przytulając podeszła składać życzenia Pani Katie.
    Zayn niepewnie do mnie podszedł .
    -Nie wiem co powiedzieć - wydusił
    -Jesteś z Periie?- zapytałam przyjaźnie , a On chyba nie takiego pytania się spodziewał.
    -To otwarty związek , nic wielkiego. Chciałem Ci życzyć dużo miłości i szczęścia . Jesteś wspaniałą osobą i myślę , że w pełni na to zasługujesz - powiedział całując kącik moich ust . Jego wargi delikatnie musnęły lewą stronę moich ust . Zaszokowana całą sytuacją , ze łzami w oczach powiedziałam "Perrie to wspaniała dziewczyna , nie zepsuj tego" . Boże Marina idiotko coś ty najlepszego zrobiła ?!
    Kolacja przebiegała pomyślnie . Każdy zadowolony , bynajmniej tak miało wydawać się Pani Katie . Przecież to wszystko dla niej . Pierwsza gwiazda już dawno była na niebie . Ja dostałam swój prezent wcześniej , ale nie obeszło się bez ręcznie uszytego swetra Pani Katie , oraz ramek z naszymi zdjęciami na których widniałam Ja i ... Zayn ubierający choinkę .
    Wybiła 19 , a mój samolot odlatywał o 20.30 . Odnosząc stertę papierów dekoracyjnych do kuchennego kosza oparłam się o blat i wypiłam lampkę stojącego tam wina .
    -Chyba nie myślałaś , że puszczę Cię do Polski bez specjalnego prezentu ?
    Napięcie się odkręciłam i zobaczyłam stojącego w drzwiach Zayna . Podszedł do mnie bliżej i upewniając się , że nikogo nie ma ujął moje policzki w swoich ogromnych dłoniach .
    -Przepraszam za dziś - powiedział patrząc mi w oczy . Zaczęliśmy się nachalnie całować . Jego dłonie błądziły po moim ciele . Naglę z kieszeni swojego płaszcza wyjął pudełeczko przypominające pandę , mówiąc ciche "proszę".
     Ujęłam pudełko w dłoni i delikatnie je otworzyłam. Moim oczom ukazał się piękny pierścionek z sercem wykonanym z diamentu . Szybko włożyłam go na palec i spojrzałam w brązowe oczy chłopaka.
    -Co my w ogóle robimy ? W salonie siedzi Perri , ja za chwilę lecę do Polski a Ty ? zostajesz tu , z nią .
    -Chciałbym jechać z Tobą , ale...- i tu głos chłopaka przycichł bo do kuchni wszedł Orlando.
    -Marina gotowa do drogi ? - zapytał przepychając Zayna , tak by znajdował się jakieś 2 metry ode mnie .
    -Ja ją odwiozę - powiedział groźnie Zayn .
    -Nie ma takiej potrzeby synku . Pozwól ,że przy takiej pogodzie Marina powierzy swoje życie doświadczonemu i starszemu kierowcy - odparł Orlando podając mi mój płaszcz.
    Na twarzy Zayna pojawiło się zaszokowanie zachowaniem własnego ojca , ale nie byłam w stanie go obronić , nawet w własnej głowie . Byłam tak zdenerwowana . Czułam na palcu pierścionek . Kształt serca . A moje serce ? Odbiera mi jakaś chora sytuacja , która nie pozwala mi na bycie z Zaynem . Idiotko ! O czym ty w ogóle myślisz ? Przecież On nigdy nie powiedział , że chcę z Tobą być...
    -W takim razie ja pójdę się pożegnać - powiedziałam wiążąc na szyi szalik .
    Orlando chwycił moje walizki i wstawił je do swojego czarnego Land Rovera .
    Pani Katie wyściskała mnie najmocniej jak potrafiła i skrupulatnie sprawdziła czy wszystkie guziki od płaszcza zostały zapięte . Byłam jej małą wnuczką , i szczerze ? Bardzo mi to odpowiadało .
    Periie delikatnie mnie uścisnęła i życzyła mi szczęśliwej podróży oraz kazała pozdrowić rodziców .
    Nigdzie nie widziałam Zayna , więc postanowiłam wyjść , bo przecież nie mogę na niego dłużej czekać .
    Periie z Panią Katie zostały w salonie i wtedy na swojej szyi poczułam ciepły oddech chłopaka . Zayn czule pocałował moje czoło i kazał odezwać mi się od razu po powrocie . Z tym , że ja chyba nie chciałam do niego dzwonić . Nie czułam od niego tego bezpieczeństwa jakie wtedy czułam przed domem . Zawiódł mnie . On i Perrie to zgrany duet a ja nie chcę wywracać żadnego życia do góry nogami .
    Nie odwzajemniając pocałunku zatrzasnęłam za sobą drzwi zostawiając zaszokowanego Zayna w korytarzu białego domu .
    -Gotowa do drogi ? To zapinamy pasy - powiedział Orlando uroczo się uśmiechając .
    Siedząc w samochodzie rozmawialiśmy bez końca . O naszych zainteresowaniach , ulubionych artystach . Czułam się przy nim tak swobodnie i bezpiecznie . To zapewne przez tą różnicę wieku . Był moim tatą za którym bardzo tęskniłam . Tylko jeszcze wtedy nie wiedziałam , że obdarzenie Orlanda jakimikolwiek uczuciami to mój gwóźdź do trumny .
    Kiedy podjechaliśmy pod lotnisko , Orlando wystawił moje walizki i odprowadził mnie aż do samej bramki kontrolnej . Czule przytulając mnie na pożegnanie powiedział "wiesz ? Myślałem , że moja mama ma jakąś wybujałą wyobraźnie  , ale ty faktycznie jesteś magiczna" . Lekko się uśmiechnął i nie czekając na odpowiedź poszedł w stronę wyjścia.
    Uśmiechnęłam się sama do siebie , bo czułam jak mnie adoruję i obdarza swoim zainteresowaniem . To było wspaniałe uczucie . Z pewnością wyleciałam z Londynu bardzo szczęśliwa , i mam nadzieję , że kiedy wrócę będę równie zadowolona . Jednak przede mną jeszcze najgorszy z przygotowanych dla mnie sprawdzianów . Wejście do domu w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło ...

__________________________________________
Nie to nie jest Prima Aprilis <3 Dodałam rozdział i OBIECUJĘ robić to regularnie , ale może najpierw małe wytłumaczenie . Otóż bardzo długo szukałam natchnienia . Jakiegoś dobrego wątku i z pewnością stwierdzam , że znalazłam . Bardzo dziękuję wszystkim komentującym ostatni rozdział i dziękuję za już 93 obserwatorów <3 Kiedy już chciałam wrócić do pisania kolejnym powodem by zostawić was w niepewności było rozczarowanie które utwierdziło mnie w tym , że nie powinnam pisać bo po prostu się do tego nie nadaję . Nie wiem jak jest naprawdę , ale bardzo się ciesze , że zebrałam w sobie siły , których ostatnio miałam bardzo mało i wróciłam do was . Mam nadzieję , że nadal tu jesteście !
Marina M.