czwartek, 31 października 2013

16. "Nowa koncepcja na życie."

    Moje ciało od dobrych dwudziestu minut bujało się na skórzanym fotelu w jednym z gabinetów siedziby "Vougea". Przede mną leżała sterta kartek zapełniona słowami. Właśnie... słowa. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, że przez słowa wszystko się dzieję ? Jak mocna musiałaby być miłość, jeśli ludzie potrafiliby zakochać się w sobie bez wypowiedzenia ani jednego słowa.
    "Potknęła się i wiedziała, że spada. Te cholerne schody były tak strome. Jej policzki oblały się rumieńcem kiedy masywne męskie dłonie ujęły Jej ciało, chroniąc tym samym przed upadkiem. Jej umysł już na zawsze zmienił koncepcję swego działania. Każda cząstka Jej była zarezerwowana dla Niego. Miłość, która powstała bez sensu. Bez słów. To było jej mocą. Dwoje czekoladowych par oczu. To Oni. Oni i już nic więcej. Miłość bez sensu ? Miłość bez słów. Miłość mocna. Kocham Cię. "
    Poczułam, że moje oczy mimowolnie się zaszkliły, a jedna pojedyncza łza nawilżyła mój policzek. Dokładnie pamiętałam dzień, w którym poznałam Zayna. Paradoks. Siedzę w gabinecie, dostałam wymarzoną pracę, codziennie rozmawiam z osobą, która jest moim nienormalnym i jednocześnie bardzo odpowiedzialnym światem. Majka to taki grzmot w tyłek od losu. Przecież każdy musi się przekonać co to przyjaźń, ale mi nie było dane tego zrobić, bo to co łączyło mnie z tą dziewczyną... określenie naszych stosunków jednym słowem "przyjaźń" ujmowałoby naszej wspaniałości. Orladno codziennie wieczorem przesyła mi swoje pomysły na odzwierciedlanie jego roli w kolejnych nominowanych do Oscara filmach. Piękna sielanka, amerykański sen. Wmawiałam sobie codziennie, że właśnie tak jest. Przecież wszystko się układało. Rodzice odzywali się codziennie, a maska pełna uśmiechu wspaniale kryła to co tak mocno męczyło mnie od środka. Sedno mojego życia. Moje wszystko. Mój On. Przepraszam, czy nadal mogę nazywać go Moim ? Ta nieświadomość bolała najbardziej, i szczerze ? Wolałabym dostać w twarz ugotowanym kurczakiem.. (wiem co mówię, ponieważ kiedy Majka gotuję obiad lepiej zakrywać swoją twarz przed wszystkim co może znajdować się w powietrzu) niż czuć tą okropną tęsknotę.
    Zastanawiałam się co teraz robi. Z kim rozmawia, kogo właśnie wyrzuca z pracy i z kim właśnie się śmieje. Zawijając kolejne pasma włosów na palec chwyciłam za komórkę jednocześnie sięgając po to co zostało mi po Nim. Pani Kate. Tak bardzo potrzebowałam jej ciepłych dłoni na swoich spiętych ramionach.
    "Jeśli choć troszeczkę tęskni Pani za moją twarzą...czy mogłabym nawiedzić "Mój" ukochany domek z paczką tych pozbawionych cukru żelek ?Bardzo tęsknie i chciałabym porozmawiać. Marina "
    Mimowolny uśmiech wkradł się na moją bladą twarz kiedy przez moją głowę przemknęła myśl pod tytułem "Moss esemesujesz z siedemdziesięcio-pięcio latką."
    *Dom Pani Kate*
    Owocowa herbata smakowała jeszcze lepiej niż zawsze. Pani Kate mocno obejmowała moje ciało kiedy na puszystej kanapie oglądałyśmy jeden z odcinków "X factora". 
    -Mogę Pani coś powiedzieć? Ale to ma być tajemnica !-w tamtej chwili nie wiedziałam co strzeliło mi do głowy.
    -Oczywiście kochanie, mów wszystko. -odpowiedziała Pani Kate pokazując swój skromny uśmiech.
    Wstałam z kanapy, wyłączyłam telewizor i chwyciłam stojącą w rogu świeżo nastrojoną gitarę . Okryłam odsłonięte ramiona wełnianym swetrem i położyłam palce na zimnych strunach. Wybrałam to, co Pani Kate tak bardzo uwielbiała. Mocno zacisnęłam powieki, tak by uczucia odeszły gdzieś na bok. Little Things. [KLIK]
    Pani Kate patrzyła na mnie wycierając spływające po Jej policzkach łzy. Chciałam skończyć po moich ulubionych słowach kiedy za moimi plecami usłyszałam dokończenie zdania. "But you're perfect to me".
    Moje ciało przeszedł dreszcz. Doskonale znałam ten głos. Napięcie odwróciłam się w stronę drzwi i zboczyłam w nich Zayna. Powiedźcie Mi czy tylko głupi ma tak cholerne "szczęście" jak Ja ?!
    Nic nie powiedziałam. On też. Szukał w moich oczach odpowiedzi. Lustrował każdy milimetr mojej twarzy. Nie wytrzymałam. Pośpiesznie wstałam, żeby podejść i po prostu jak mała bezbronna dziewczyna przytulić jego wspaniale pachnące ciało. Byłam już tak blisko kiedy niski kobiecy głos zaburzył mój cały świat.
    -Kochanie pomóż mi z tymi torbami-powiedziała Perrie odciągając Zayna gdzieś na bok.
    Ból. Cholerny ból. Poczułam jak moje ciało zalewa fala zimna. Nie wiedziałam co mam robić. Co powiedzieć. Ze łzami w oczach powiedziałam wiedzącej już o wszystkim Pani Kate bezgłośne "Do widzenia." Moja klatka piersiowa uniosła się do góry kiedy łapczywie złapałam powietrze. Stałam tam. Nadal stałam na środku tego przeklętego korytarza i obserwowałam jak ON pomaga JEJ zabierać jakieś torby z tak dobrze znanego mi czarnego auta. 
    Nie patrzył na mnie. Był tak pochłonięty swoim obecnym zajęciem, że na moje szczęście nie zauważył, że trwałam w tym samym miejscu od dobrych pięciu minut. Łzy same spłynęły kiedy wzięłam w rękę płaszcz i sprawiając wrażenie opanowanej po prostu przekroczyłam próg domu.[KLIK] 
    Kiedy przechodziłam obok ich samochodu co było nieuniknione Zayn momentalnie utkwił wzrok w mojej postaci. Powiedział coś, ale każde jego słowo odbijało się ode mnie. W jego oczach widziałam ból, tak jakby chciał mnie przeprosić. Perrie wyczuła co obecnie dzieję się z JEJ MĘŻCZYZNĄ i przejęła inicjatywę. Splotła ich dłonie w szczelnym uścisku i pociągnęła Zayna w stronę domu.
    Czy dziwiłam Jej się ? Oczywiście, że nie. Nawet nie miałam do NIEJ o to żalu. To zwykła dziewczyna, która strasznie kocha mężczyznę, który ma wszystko co potrafi sprawić, że słodzenie herbaty w Jego towarzystwie to coś niezwykłego . Perrie naprawdę Go kochała. Znała go dobrze, choć pewnie nie bardzo dobrze. I jeśli to Ona jest tym czego szukał ?
    To szczerze to pierdolę, i nie mam zamiaru akceptować tego, że jakimś cholernym zbiegiem okoliczności ten popieprzony świat zwala na mnie wszystkie cierpienia całego świata. Jedno wielkie błędne koło. Uciekasz od bólu i w nagrodę dostajesz jeszcze większy.
    Naciągnęłam na dłonie rękawy obszernego swetra i po kilku przepłakanych minutach byłam w domu. Maja dzwoniła od dobrych dwóch godzin. Nie odbierałam. Wiedziałam, że się martwiła, ale chyba lepiej żeby nie słyszała tonu mojego głosu.
    Byłam już przed drzwiami naszego domu, kiedy wewnętrzny głos w środku kazał mi się odwrócić. Moje opuchnięte oczy doskonale rozpoznały wysportowaną sylwetkę i kasztanowe lśniące włosy opadające kaskadą na uwydatnione kości policzkowe. Orlando. Był tak podobny do Zayna. W końcu to jego ojciec to zrozumiałe, ale rzadko spotyka się kogoś kto aż tak przypomina własnego ojca.
    Mężczyzna podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie puszczał mojego ciała, a ja mimowolnie zachłannie wciągałam zapach jego męskich perfum. Jego usta czule pocałowały czubek mojej głowy. Nie odsuwałam się. Chyba tylko dlatego, że tak bardzo przypominał mi Jego. To jedyny powód. Sprawiał, że w jakiejś mniejszej części czułam się bezpieczna. Czułam się tak jak z Zaynem, zachowując się jednocześnie jak rasowa suka, bo przecież nic do niego nie czułam. Nic poza przyjaźnią i zobowiązaniem odpowiadania na telefony.
    -Obiecuję, że już nigdy nie będziesz płakać przez tego nie wychowanego gnojka.
    Podniosłam wzrok by wyczytać cokolwiek z Jego oczu, jednak ten dar działał tylko przy panu "niewychowanym".
    -Przecież nie płakałam-skłamałam.
    -Mama (patrz Pani Kate) powiedziała mi wszystko. Zbieraj się, i nie przyjmuję odmów. -powiedział ukazując szereg śnieżno białych zębów. Dopiero wtedy dostrzegłam niewidoczne wcześniej dołeczki w jego policzkach.
    -A wiesz co ?Bardzo chętnie. -powiedziała wyczuwając nagły przypływ siły w środku.
    Orlando był widocznie zdziwiony Moją odpowiedzią, jednak poprosiłam Go by dał mi trzydzieści minut. Powiedział, że zaczeka w samochodzie, co było mi na rękę bo nie chciałam, żeby widział mnie w stanie ogólnego latania po mieszkaniu w poszukiwaniu majtek i kolczyków.
    Odprowadził mnie swoim spojrzeniem do domu. Nie zdążyłam zdjąć butów, kiedy usłyszałam :
    -Więc tak. Tu masz sukienkę za którą wybuliłam mnóstwo kasy więc nie zalej jej jakimś wytrawnym winem. Mamy pół godziny, więc lokówka już się grzeję a Ty zmywaj ten rozmazany tusz z policzków, a Ja polecę po kosmetyki.-powiedziała Majka wyrywając mi z dłoni płaszcz, by po chwili zatrzymać się przy schodach i powiedzieć -Orlando... przepraszam, ale kiedy słyszę to imię i widzę Jego twarz na ekranie telewizora mam ochotę ściągać bieliznę.
    -Straszliwie Cię kocham wiesz o tym prawda ?-powiedziałam wypijając Jej kawę.
    Maja zatrzymała się na schodach i odpowiedziała tonem przepełnionym troską -Ten gnojek nie jest Ciebie wart Marina. Za drzwiami czeka na Ciebie odpowiedzialny mężczyzna. Właśnie Marina. On zachowuję się jak mężczyzna.
    Po wypowiedzianych słowach dziewczyna zniknęła w jednym z pokoi, a ja czułam, że ma cholerną rację. Bolał mnie fakt, że nie popierała mojej znajomości z Zaynem, jednak Ona wiedziała jak toksyczne było to wszystko. Nie chciała, żebym znowu czuła, że ktoś zabawił się moim sercem i ciałem, tak jak wtedy.. w grudniu.
    *30 minut później*
    Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, a Maja poprawiała moje włosy. Moje uwydatnione nogi naprawdę przyciągały uwagę. Sukienka była śliczna [KLIK] .
    -Myślisz, że wyglądam ładnie ?-zapytałam .
    -Wyglądasz ślicznie kochanie.-powiedziała Majka mocno mnie przytulając. Czasem czułam się tak jakby to Ona była moim księciem z bajki, który nigdy nie pozwoli mi upaść i rąbnąć tyłkiem w podłogę.
    *Restauracja na przedmieściach Londynu*[KLIK]
    Orlando ujmował Moją dłoń już dłuższy czas. Płomienie lampionów które były wywieszone na zewnątrz nadawały wspaniały klimat całemu pomieszczeniu, a uśmiech nie schodził z Mojej twarzy. Od dłuższego czasu mężczyzna przypatrywał się mi z taką ciekawością i tajemniczością. Jego wzrok powodował uczucie mrowienia w moim podbrzuszu, a słowa Majki nadal brzmiały gdzieś z tyłu mojej głowy.
    TO PRAWDZIWY ODPOWIEDZIALNY MĘŻCZYZNA.
    -Wyglądasz idealnie.-powiedział skupiając wzrok na moich ustach.
    Poczułam się skrępowana ponieważ On był starszy, nie był mi tak znany jak Zayn. Bałam się. Orlando od razu zauważył, że coś jest nie tak.-Coś się stało? -zapytał.
    Stało i to wiele-pomyślałam. -Zamyśliłam się i dziękuję za komplement.-odpowiedziałam.
    Czasami zastanawiam się, czy coś jest jeszcze oczywiste? Czy jest jeszcze coś właściwego i błędnego? Dobrego i złego? Czy jest prawda i kłamstwo? Czy może wszystko jest względne? Pozostawione do interpretacji. Szare. Czasami musimy nagiąć prawdę. Zmienić ją. Bo stawiamy czoła rzeczom, które nas przerastają. A czasami pewne rzeczy po prostu nas dosięgają. Prawda nadal jest oczywista. Uwierz w to. Nawet, jeśli ta prawda jest trudna i zimna i bardziej bolesna, niż możesz to sobie wyobrazić. I nawet jeśli prawda jest bardziej okrutna niż niejedno kłamstwo.

Marina M.
_______________________________________________
Hej haj heloł. Rozdział jest dla mnie strasznie emocjonalny. Włożyłam w niego bardzo wiele uczuć i mam nadzieję, że to docenicie. Komentujcie jeśli chcecie ja wspomnę tylko, że z okazji 200 obserwatorów to wydarzy się niedługo będzie konkurs :)) Proszę jeszcze żebyście udzielali się na asku i TT. bo chcę mieć z wami konkurs, i oczywiście piszcie jeśli chcielibyście mnie poznać bo mam w planach zrobienie TINYCHAT :)
TUTAJ MACIE ASKA WCHODZIĆ I ZADAWAĆ PYTANIA BO JAK NIE TO URWĘ GŁOWE  
love *u* all <3

sobota, 5 października 2013

16."Prawie prawie nigdy nie wystarczy."

    Obudził mnie mocny i przyjemny zapach. Moje policzki dotykały delikatnie unoszącej się klatki piersiowej Zayna. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Z lekkim grymasem zmęczenia uniosłam swoje ciało podpierając się na łokciach. Zza ramienia bacznie przyglądałam się wyraźnym rysom chłopaka. Teraz, kiedy wiedziałam już kim jest i czym się zajmuję, Jego twarz wydawała mi się taka poważna, aczkolwiek nadal beztroska. Wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Spojrzałam w lustro delikatnie oblałam twarz zimną wodą, związując przy tym włosy w niedbałego kucyka.
    Kiedy wyszłam z łazienki Zayn nadal spał dlatego cicho otworzyłam drzwi i powoli zeszłam do kuchni. Włożyłam dwie kromki tostowego pieczywa do opiekacza i wyjęłam konfitury z owoców mango. Popijając gorącą kawę przeglądałam Vougea, zastanawiając się, czy firma zdecyduję się mnie zatrudnić bo przecież czekam już jakiś tydzień. Rozmyślałam też nad propozycją Orlanda. Fakt, że miałabym brać udział w jego filmowej produkcji pewnie nie spodobałby się Zaynowi. To wszystko było tak skomplikowane, że chyba bardziej przypadło mi do gustu rozmyślanie nad powstawaniem konfitur niż nad znajdowaniem racjonalnego wyjścia z sytuacji.
    Kiedy zjadałam już ostatni kawałek tosta, usłyszałam zachrypnięty głos Zayna :
    -Witaj-powiedział szarmancko całując czubek mojego nosa. Odpowiedziałam mu zawstydzonym uśmiechem. Mój mężczyzna podszedł do kuchennego blatu i zaczął wsypywać ziarna kawy do ekspresu. Wstałam i delikatnie położyłam swoje małe dłonie na jego nagich mięśniach. Momentalnie bardzo się spiął, a na jego ciele widoczna była gęsia skórka. Zaskakujące, jak oboje potrafiliśmy na siebie działać. Zaczęłam delikatnie masować barki Zayna, ugniatając mocniej jego spięte mięśnie. Podeszłam bliżej i obejmując go tak, że moje dłonie znajdowały się na jego klatce piersiowej oparłam głowę o jego plecy.
    -Widzę, że moja Królewna chcę się ze mną droczyć tak?- zapytał i już miał się odwracać kiedy ścisnęłam mocniej jego ciało mówiąc-Wyjeżdżamy. Opuścimy to miejsce, i wszystko co jest teraz między nami przestanie istnieć tak?-powiedziałam nie uwalniając ani jednej łzy, chociaż tak bardzo chciały wyjść na zewnątrz.
    Zayn przez chwilę milczał, a jego serce biło coraz mocniej, gwałtowniej... szybciej.
    -To moja praca, Ja... ja muszę udawać, że Ją kocham rozumiesz?
    Jego słowa w tym momencie były jak wystrzeliwane pociski. Jak gdyby ktoś włożył mu do buzi rewolwer z którego co jakiś czas, bo nie codziennie wydobywały się śmiertelne dla mnie pociski. Może On nie zdawał sobie z tego sprawy, ale był moim władcą, mimo, że to Ja decydowałam o tym kiedy i w jaki sposób może mnie dotykać, to właśnie On sprawował pieczę nad moimi najważniejszymi czynami. To On kierował moim sercem, i moim życiem. I czy właśnie w tym momencie to zaczęło mnie przerażać ?Tak. Przerażał mnie fakt, że miłość tak mocno odbiera nam kontrolę nad samym sobą i oddaję Ją w ręce tej drugiej osoby. I nie zawsze, te ręce są odpowiednimi do Jej otrzymania.
    Łza bezwładnie spływała po moim policzku mocząc kawałek skóry Zayna. Ten momentalnie się odwrócił chwytając mój podbródek. Umiałam tylko cichą szepnąć : -Proszę, nie dotykaj. Nie dotykaj mnie..
    -Ja już kurwa mać nie wiem co mam robić tak ?-krzyknął odpychając mnie-Nie potrafię do Ciebie dotrzeć kobieto ! Mam za wiele do stracenia, i staram się. Nie mogę Cię stracić, ale kiedy już przychodzą sprawy których nie unikniemy, Marina nie unikniemy ich ! To ty znowu to robisz. Znowu mnie odpychasz !
    Krzyczał tak głośno, że zaczęłam się go po prostu bać. Miał nade mną przewagę, siłową i psychiczną. Tak strasznie się bałam. Prosiłam cicho łkając -Proszę przestań krzyczeć. Proszę-Próbowałam chwycić jego rękę, jednak Ten szybko się wyrwał i nadal krzyczał. Płakałam coraz mocniej jednak On nadal wykrzykiwał słowa, które już zupełnie do mnie nie docierały. Czułam się osaczona. Osaczona tak jak tamtej nocy. Dokładnie tam samo.
    -Dość już ! Przestań proszę. Proszę ..-powiedziałam osuwając się na ziemię. Nie miałam już siły. Każdy dzień w Jego towarzystwie zwyczajnie mnie niszczył. Nie mogłam tak dłużej. Przyleciałam tu, żeby zapomnieć, a jest jeszcze gorzej. Miałam dość.[KLIK] 
    Chłopak przestraszonym wzrokiem popatrzył na mnie. To było jak odebranie mu wszelkiej mocy. Teraz to On bał się samego siebie. Uderzył pięścią w kuchenny blat : -Boże tak bardzo przepraszam. -Tylko tyle powiedział. Dotarło do niego to co zrobił. Pobiegłam szybko do naszej sypialni i wyciągnęłam jakieś ubrania z szafy szybko się ubierając. Taksówka już czekała. Zayn dobijał się do drzwi jednak ja nie otwierałam. Czemu? Tak strasznie bałam się, że po prostu mi coś zrobi. Kiedy spakowałam już wszystkie rzeczy wybiegłam z pokoju bez słowa wsiadając do taksówki. Nie próbował mnie zatrzymać. Chyba sam nie wierzył w to co się właśnie działo. Dopinając kurtkę [KLIK] podałam adres taksówkarzowi.
    To działo się tak szybko. Rano jeszcze moja głowa opierała się o Jego nagie ciało, a teraz ? Teraz wszystko wróci do normy. Wszystko ułożę. Sama, ale wiem, że dam radę. Kiedyś muszę skupić się na sobie. Muszę..
*trzy miesięce później*
    Dużo się zmieniło. Odkąd uciekłam, bo chyba tak można to nazwać z letniskowego domku nad jeziorem, pięknym i zimnym jeziorem, nie utrzymywałam kontaktu z Zaynem. Przyzwyczajenie nie dało za wygraną. Na bieżąco śledziłam poczynania Kilam House, i obserwowałam jak Zayn publicznie całuję Perrie. Chyba byli razem, tak naprawdę.
    Wyprowadziłam się od Pani Katie, która teraz mieszka ze swoim obecnym życiowym partnerem. Kobieta była bardzo smutna, jednak odwiedzam ją praktycznie codziennie, co nie zmieniło naszych stosunków na gorsze. Wynajęłam dom dzieląc wydatki na pół. Moją "drugą połówką" je Ona. I życiową i finanswoą (nie nie zmieniłam orientacji spokojnie). Maja. Maja James, która codziennie zmienia moje życie o kilkanaście stopni. Moja idealne kobieca połowa. Tak samo chora i tak samo nienormalna jak Ja. Druga po Pani Kate kobieta, która wie o "grudniowych potworach". Poznałyśmy się w Vouge, ponieważ dzięki interwencji Orlanda dostałam tę pracę. Po pracy natomiast Maja zajmuję się moją mini karierą. Tak to brzmi zabawnie jednak śpiewanie w garażu jest całkiem fascynujące. Pomaga w wielu beznadziejnych wieczorach, kiedy dotykając swojego ciała czuję Jego zapach. Czuję jego dłonie, i rozpaczliwe wołam. Wołam do niego.
*następnego dnia*
    -Co zrobiłaś z moją koszulą nie dorobiony rozczchrany mopsie ?!-krzyknęła Majka szukając stroju do pracy.
    Śmiejąc się Jej prosto w twarz odpowiedziałam:-Nie jesteś normalna.-dając buziaka w policzek poszłam ubierać się do pracy. Jeszcze zupełnie nie świadoma obrotu sytuacji.

_________________________________________
NIE NIE ZAPOMNIAŁAM.
nie dodawałam tak wiem, ale pisząc zastanawiam się...
nie myślę typu "Uuu dla kogo to"bo wiem, że 161 obserwatorów to nie takie nic.
 jednak nie czuję się w tym dobra, a jeśli już coś robię to chcę robić to na 100%. Cały przyszły tydzień mam zawalony w testach, ponieważ piszę w tym roku egzamin chcę skupić się na nauce. Piszcze co o tym sądzicie, a jeśli to ma dalej sens, to to "przeczytania" w przyszłą sobotę. NIE TO NIE SĄ SŁOWA RZUCANE NA WIATR.
sama już nic nie wieeem. DOBREJ NOCY <3
Marina M.