środa, 31 lipca 2013

14. "Bóg wie, że jesteśmy tego warci."

    Nie wiedziałam która jest godzina. To chyba prawda, że dla zakochanych czas płynie wolniej, ale dla mnie? Chyba całkowicie się zatrzymał. Moje dłonie szczelnie oplatały ciało Zayna. Podniosłam lekko wzrok, by opleść nim otaczającą mnie rzeczywistość. Chłopak spoczywający obok mnie leżał w dosyć dziwnej pozie. Jego ręce zaciśnięte w pięści były schowane pod Jego plecami. Patrzyłam tak na niego kilka dobrych minut. Uśmiechając się sama do siebie delikatnie pogłaskałam jego szorstki od zarostu policzek. Spokojnie wyślizgnęłam się spod koca i założyłam na siebie bluzę, którą jeszcze kilka godzin temu bez wahania z siebie zdjęłam. Obok narożnika leżały spodenki Zayna. Wiedziałam, że są Jego ponieważ nosi tylko i wyłącznie te przeznaczone dla koszykarzy. Swoją drogą są strasznie seksowne. Szybko w nie weszłam oplatając sznureczkiem jakieś trzy razy swoją talię.
    Moje ciało ukryte było pod szczelną zbroją. Wiedziałam, że Zayn nie długo wstanie, a Ja? Nie jestem jeszcze na tyle silna, i chyba jeszcze bardzo długo nie będę, by dać dotknąć mu chociażby kawałek ciała znajdującego się powyżej ud. Nadal jest straszne i odrażające, a piętno, które pozostawało na mnie od czasu tego okropnego grudniowego wieczoru, nie zostanie zlikwidowane nawet przez największą miłość. To uczucie, które niszczy człowieka ze zdwojoną siłą, ale dopóki walczymy, jesteśmy zwycięzcami, więc ? Może nie jestem jeszcze na straconej pozycji.
    Po kolei stawiałam stopy, na zimnym drewnie. Plan był prosty. Miałam zamiar zrobić nam pyszne śniadanie, chociaż sama od kilku minut karmię się nadzieją, że Zayn nie zapyta o powody mojego wczorajszego zachowania. Nie chciałam psuć nam obojgu świetnie zaczętego urlopu, urlopu od codziennego życia.
    Nie zdążyłam przekroczyć progu salonu, kiedy moje ciało zostało z impetem schwytane. W ostatniej chwili zarzuciłam swoje dłonie na rozgrzany kark mojego oprawcy. Mogłabym nazywać Zayna magikiem, jakkolwiek banalnie to brzmi, ale o to właśnie chodzi. To co robimy ze sobą obydwoje, jest magiczne, nie dozwolone i przede wszystkim bardzo nie realne.
    -Nie jestem zmęczona i umiem sama stać.-powiedziałam do Zayna dając mu lekkiego nie zobowiązującego buziaka.
    -Nie lubię kiedy jesteś taka chłodna.-odpowiedział mocno całując moje usta.-pozwól, że nadrobię straty zaliczone w nocy, kiedy to Ty, panno Moss, bezczelnie mnie męczyłaś.
    Zdezorientowana patrzyłam na twarz Zayna, bezskutecznie próbując wyczytać z niej jakiekolwiek znaki. Chłopak nadal trzymając mnie na rękach usiadł między dwiema puchatymi poduszkami znajdującymi się na narożniku. Usadził mnie tak, by moje oczy były skierowane na jego. Jego nogi oplatały moją talię, a moje, jego.
    Chwytając moje policzki zbliżył moją twarz do swojej i nosem drażnił moje czoło. Moje ciało pokryła gęsia skórka, którą zawsze powodował ciepły oddech czarnookiego.
    -Nie oczekuję żadnych wyjaśnień, bynajmniej podczas tego wyjazdu. Chcę, żebyś pozwoliła mi na to, czego tak bardzo się boisz. Nie skrzywdzę Cię...
    Każde wypowiadane słowo uderzało we mnie ze zdwojoną mocą. Byłam tak strasznie wkurzona na tych ... potworów, przez których nie mogę, jak każda normalna dziewczyna, LEGALNIE i bez żadnego przymusu, z czystej miłości, stać się spełnioną kobietą. Byłam na nich zła, za to, że zaprogramowali mój organizm na odrzucenie. To ich wina, to wina "Grudniowych potworów".
    -Nic nie mów. Przytul mnie i nic nie mów.-powiedziałam błagalnie całując nos Zayna.
    Nie musiałam długo czekać. Po chwili moje ciało tkwiło w szczelnym uścisku, a nozdrza napawały się jedynym i nie powtarzalnym zapachem.
    -Może zjemy śniadanie gdzieś poza domkiem?-spytałam z nadzieją w oczach, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, wynikającej z dyskusji, jaka powstanie po wypowiedzianych przeze mnie słowach.
    -Przecież wiesz, że do końca tego roku, jedyną kobietą z jaką mogę się pokazywać publicznie jest Perrie.
    Stało się. Dobrze wiedziałam, że taki jest "układ", i zgadzając się na uczestnictwo w nim ponoszę jakieś starty, ale nie wiedziałam, że będą One wywierały na mnie tak dziwnie dziwne uczucia. Moje ciało momentalnie się napięło. Moje ręce osunęły się z karku Zayna, a ja niezdarnie wyswobodziłam się z uścisku chłopaka.
    -Idę na spacer, bo tylko poza domkiem nie będziesz mógł mi towarzyszyć a w tej chwili nie mogę przebywać z Tobą w jednym pomieszczeniu.-powiedziałam z wyraźnym bólem na twarzy udając się do toalety znajdującej się na górze tuż obok NASZEJ sypialni. Wchodząc do wyłożonego czarno białymi kafelkami pomieszczenia, w oddali słyszałam jakieś słowa wypowiadane przez Zayna, ale chęć wejścia do wypełnionej gorącą wodą wanny była większa, niż chęć konwersacji o tematach i sytuacjach, które i tak nie mogą ulec zmianie.
*godzinę później*
    Z moich włosów kapały małe krople wody. Sięgając po ręcznik włączyłam skomponowaną przez Zayna playlistę na moim iPodzie. Pierwsze spokojne dźwięki gitary zaczęły kołysać moim ciałem. Dokładnie pamiętałam ten dźwięk. Jason Mraz. Jego piosenka leciała wtedy... w kuchni. Kiedy Zayn wkładała pierścionek, umieszczony w pięknym opakowaniu w kształcie pandy, na mój palec. [KLIK]
    Z mimowolnym uśmiechem patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Pomimo wszystko, jednak jestem cholerną szczęściarą. Chwyciłam telefon i napisałam smsy.
    Susząc włosy lustrowałam każdy milimetr swojej twarzy. Tego ranka po raz pierwszy od bardzo dawna byłam w stanie stwierdzić, że jest w niej coś co mogło mi się podobać. Co mogło podobać się komukolwiek.
    Był początek lutego dlatego  moje ramiona przykrywał gruby siwy sweter [KLIK] .Zakładając na swój nadgarstek prezent od Orlanda zabrałam się za makijaż. Trochę mocniej niż zawsze podkreśliłam usta, oraz brąz swoich oczu. Włosy dokładnie wyprostowałam, i wylewając na siebie kilka kropel ukochanego zielonego Chloe wyszłam z łazienki.
    Zamykając drzwi wcisnęłam nogi w buty i delikatnie przekręciłam klucz od łazienki. Nie chciałam, żeby Zayn usłyszał, jak wychodzę.
    Wchodząc do pokoju poczułam męski zapach, i nie musiało minąć wiele czasu, żebym zdała sobie sprawę z tego, że Zayn był w NASZYM pokoju.
    -Myślisz, że nie wiem jak się czujesz?- powiedział nagle wyłaniając się zza ogromnego lustra zakrywając dłonią swoje oczy.
    Byłam zdziwiona jego zachowaniem więc od razu wypaliłam -Czemu zakrywasz oczy?
    -Przecież obiecałem, że chociaż nie wiem jakbym pragnął, nie dotknę Cię właśnie w Tych miejscach, a sądząc po zapachu wyglądasz ... tak jak nie powinnaś przy mnie wyglądać, więc chociaż tak się powstrzymam.-powiedział na jednym wdechu.
    Jego zachowanie było strasznie słodkie. Stał tak niewinnie na środku pokoju. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego idealnie wyrzeźbiony tors. Jego ręce mocno zacisnęły się na moich łopatkach, a jego nos powędrował do moich gęstych brązowych włosów. Moje twarz utkwiona była w jego rytmicznie poruszającej się klatce piersiowej. Naglę kompletnie nie kontrolowanie zaczęłam Cicho śpiewać, tak dobrze znaną nam melodię.
I won't give up on us/Nie zrezygnuję z nas.
Even if the skies get rough/Nawet, jeśli niebo się wzburzy.
I'm giving you all my love/Daję Ci całą moją miłość.
I'm still looking up/Ciągle spoglądam w górę.
    Zdziwiony Zayn podniósł mój podbródek i powiedział -Masz anielski głos kochanie.
    Jego oczy były zaszklone, a Ja w tym momencie zapomniałam o wszystkim. O Perrie, o kontrakcie, o Polsce, o Grudniu...Widziałam w jego oczach te cholerne potwierdzenie. Tą chęć wyrażenia wszystkich skrywanych słów. Wiedziałam, że jest to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Chciałam go idealnie zakończyć. Pocałowałam Go tak idealnie, tak pięknie, jak tylko potrafiłam. Chwilę potem jego oczy tonęły w moich a z jego ust wydobyło się ciche :I won't give up.

Marina M.
   

wtorek, 2 lipca 2013

13."Mała dziewczynka dorosła zbyt szybko."

    Obydwoje przekroczyliśmy próg drewnianego domu. Na moim ciele zagościły przyjemne ciarki kiedy zamykając drzwi poczułam ogromną ulgę. Czułam jak moje ciało uwalnia się od całego świata. Zdjęłam z siebie ciężką, żelazną zbroję i zamierzam w końcu porządnie odpocząć. Chcę zachłysnąć się szczęściem. Chcę zachłysnąć się szczęściem z Zaynem, który nieśmiało spogląda na mnie spod długich rzęs. Odwracam się do Niego i próbuję wyczytać z jego oczu jakiekolwiek znaki. Widząc moje skupienie lekko się uśmiecha podchodząc do mnie chwyta dłonią mój podbródek i mówi :
    -Zaniosę nasze walizki do sypialni.- Moje oczy zaciskają się słysząc "Naszej sypialni". Przecież... jak mogłam być tak głupia. To było oczywiste. Mamy spać razem. Moje ciało rozdzierają dwie osoby o różnych charakterach. Jedna z nich jest szczęśliwa, bo przecież połowa mnie marzy o spokojnym wtuleniu się w rozgrzane ciało Zayna. Pozostaję jednak druga, ta zraniona i odrażająca część mnie, która codziennie idzie ze mną przez życie. Tak bardzo nienawidziłam jej w momentach, w których On wpatrywał we mnie swoje pełne nadziei  oczy. Z zaciśniętym gardłem, ogromnym strachem i zaszklonymi oczami zapytałam:
    -Czy mógłbyś spać w salonie?
    Patrzył na mnie pytającym wzrokiem znacznie odsuwając ode mnie swoje ciało.
    -Przepraszam, ja... no wiesz myślałem, że będziemy... przepraszam- zaczął się jąkać. Było mi go tak cholernie szkoda. Delikatnie ujęłam jego rękę - To nie Twoja wina Zayn, to nie jest nawet w najmniejszym stopniu Twoja wina-powiedziałam przypominając sobie ten nieszczęsny wieczór.
    -W takim razie o co Chodzi ?-Zayn patrzył na mnie nie pewnie tak jakby bał się, że jego pytanie może mnie zabić. Może mi coś zrobić. Tak bardzo się bałam. Oczywiście dla mnie jedynym wyjściem z tej potwornej sytuacji była ucieczka w jakiś zaciszny kąt domu. Wylałabym z siebie litry łez po czym wróciłabym jak gdyby nigdy nic, udając, że moja psychika pracuję jak u każdego normalnego człowieka.
    -Za domem jest ławka, a One zdecydowanie nam służą-wyminęłam Zayna, dając mu tym samym do zrozumienia, że ma iść za mną. Zimne drewno dotykało moich ud. Delikatnie oplotłam dłońmi nogi, patrząc uważnie na zbliżającą się sylwetkę Zayna [KLIK]
 "  To jest część mnie, której nigdy nie odzyskam
     Mała dziewczynka dorosła zbyt szybko
    To wszystko trwało tylko raz, już nigdy nie będę taka sama
    Teraz odzyskuję swoje życie  "

    Zayn usiadł bokiem patrząc na mnie przeszywającym spojrzeniem. Czułam, że czekał na odpowiedź.
    -Nie miej mi tego za złe. Chcę, żeby ten czas był wyjątkowy, i pomimo wszystkich chęci, tej jednej rzeczy jeszcze-podkreśliłam słowo "jeszcze"-nie mogę dla Ciebie zrobić.
    Chłopak przysunął się do mnie i chwytając mój podbródek zapytał :
    -Mogę?
    Byłam zdziwiona jego pytaniem, bo po sytuacji z Louisem myślałam, że On wie, myślałam, że wie o gwałcie. W takim razie, i Lou i Zayn mają błędne informację, ale tym od kogo one są i przede wszystkim jakie są, dowiem się kiedy indziej.
    Lekko uśmiechając się odpowiedziałam:
    -Jesteś pierwszym mężczyzną, który mnie całuję...
    Jego mina była bezcenna. Tak jak gdyby był święcie przekonany, że to co mówię to zwykły żart. Po chwili jednak znacznie spoważniał, a jego zaszklone oczy wpatrywały się w moje.
    -Pozwól mi być jedynym. Ostatnim, a jeśli to zrobisz, obiecuję być tym najlepszym. Tym, który zawsze i wszędzie, będzie Cię ochraniał. Tym, który jako jedyny i ostatni skosztuję tego wspaniałego smaku.
    Moje oczy wypełniły się słonym płynem kiedy odnajdując resztkę sił wydukałam :
    -Jakiego smaku Zayn ?
    Zayn ujął moje policzki w swoich męskich i tak idealnie delikatnych dłoniach by po chwili wpatrywania się w każdy zakątek moich oczu zdecydowanie powiedzieć :
    -Smaku twoich ust, które są jak jakiś pieprzony afrodyzjak od którego już nigdy się nie uwolnię. I wiesz czemu pieprzony ? Bo tak strasznie nie lubię być uzależnionym .
    -Możesz...-wyrażając zgodę na to co miało za chwilę nastąpić utonęłam w jego mocnym uścisku, kiedy jego usta składały na moich jedną z najpiękniejszych obietnic.
    -Już późno a Ty Panienko Moss jesteś strasznie zmęczona zatem z żalem muszę stwierdzić, że właśnie teraz biorę Cię na ręce - mówiąc to uniósł moją sylwetkę ponad drewnianą ławkę- i odstawiam to ciepłego łóżeczka na górze - czule całując moje czoło przekroczył próg szklanych tarasowych drzwi i zaniósł mnie do znajdującej się na górze sypialni.
    Zayn powoli kroczył po drewnianych schodach, dając mi tym samym czas na powolne upajanie się jego męskim zapachem. Taak, uwielbiałam to. Uwielbiałam sposób w jaki pachniał.
    Kiedy jedną ręką otwierał mosiężne drzwi od sypialni mocniej ścisnęłam jego kark, tak by utrzymać jakąkolwiek równowagę. Mój nos delikatnie dotknął jego szyi, co spowodowało lekki dreszcz na jego ciele. Byłam zaskoczona tym, że na co dzień chłodny dla wszystkich Zayn, jest taki bezbronny i potulny w kontaktach z osobami... no właśnie. Jakimi? Przeraża mnie fakt, że jestem tak cholernie pewna tego, że On...kurde, że On mnie naprawdę kocha. Przerażał mnie w fascynujący sposób, bo moja głowa zdecydowanie była pełna oksymoronów. Była pełna tych pieprzonych epitetów sprzecznych.
    Zayn delikatnie położył moje zmęczone ciało na ogromne łóżko. Ściągnął z moich nóg ciepłe skarpetki i dokładnie okrył białą pierzyną. Kiedy moje ciało zgrało się z ciepłem bijącym od kołdry chłopak przykucnął przy brzegu łoża i podpierając swój podbródek patrzył na moje opadające powieki .
    -Słodkich snów skarbie-wypowiadając te słowa ucałował czubek mojej głowy, a moje powieki powoli opadły do końca.
*02.40 środek nocy*
    Obudziłam się już jakąś dobrą godzinę temu. Leżałam na łóżku patrząc na błyszczące się za oknem drzewa. Wyglądały tak pięknie w świetle księżyca.
    W moim środku szalało stado motyli, które namawiały moje serce do przemyśleń. Marina idiotko przecież Ty go kochasz !
    Wiedziałam, że będę musiała mu o wszystkim opowiedzieć. Ale nie dziś, nie tej nocy. Ja potrzebuję jego dotyku, ale wiem, że będę miała z tym nie mały problem. Kiedy dotykał mnie przez ubrania to wszystko było dobrze. Mogłam wtulić się w jego ciało i czuć się tak strasznie bezpieczna. Kiedy niósł mnie na schodach, wiedziałam, że nawet jak spadniemy, On nigdy mnie nie puści, i chcę żeby to uczucie towarzyszyło mi tej nocy. W mojej głowie rodził się pewien plan, ale wprowadzając go w życie wiele ryzykowałam. Nie wiedziałam jak Zayn go przyjmie.
    Przecież życie to jedno wielkie ryzyko tak ? A "o to co kochasz trzeba walczyć".
    Szybko podniosłam puchatą kołdrę i po cichu podeszłam do walizki stojącej obok szafy.
    Rozsuwając przegrodę znajdującą się po prawej stronie walizki wyjęłam z niej czarny koronkowy zestaw bielizny, którą kupiłam sobie jeszcze przed... jeszcze przed grudniem. Szybko lecz nadal cicho podreptałam do łazienki. Zakładając na siebie przygotowaną bieliznę bacznie przyglądałam się podłogowym kafelkom. Wiele kosztowało mnie dotknięcie tej bielizny, ale spojrzenie na swoje prawie nagie ciało byłoby dla mnie w tym wypadku samobójstwem .
    Ciało okryłam bluzą Zayna, która nadal spoczywała w moich rękach. Opuściłam ją na tyle nisko, że dokładnie zakrywała moje nieco odkryte pośladki. Nabierając ostatnie dwa pełne oddechy delikatnie otworzyłam drzwi od sypialni.
    Na korytarzu można dostrzec było małe, prawie nie widoczne tlące się światło, które dobiegało najpewniej z salonu. Powoli podeszłam do brzegu drewnianych schodów, i wychylając swoje ciało przez grubą balustradę dostrzegłam słodko śpiącego Zayna. Leżał na salonowym narożniku, okryty grubym kocem. Jego twarz wtulona była bardzo mocno w małą poduszkę.
    Po chwili znajdowałam się już na dolę, nie opodal łóżka Zayna. Patrzyłam na niego lustrując dokładnie jego wyraźne jak nigdy rysy twarzy. Wyglądał bosko, a moje podbrzusze szybko dało o sobie znać. Czułam wspaniałe mrowienie na plecach na sam widok, kogoś kto daje mi tyle miłości.
    Powoli podeszłam do narożnika, stając naprzeciw śpiącego chłopaka. Zasłoniłam tym samym jedyne źródło światła w całym letniskowym domku. Zayn momentalnie się obudził. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem, następnie przeniósł go na moje nagie nogi. Poderwał się zdecydowanie i oparł swoje ciało na łokciach.
    -Co się stało?... wyglądasz.. bosko-powiedział łapczywie patrząc na moje nogi.
    W jego przypadku to przepełnione pożądaniem spojrzenie nigdy mi nie przeszkadzało.
    -Teraz zdejmę z siebie tą bluzę. Ostrzegam Cię, że jestem w samej bieliźnie-powiedziałam ostrzegawczo niepewnie rozsuwając suwak- położę się do Ciebie, a Ty obiecasz mi tu i teraz, że choćby nie wiem co się działo, że choćbym nie wiem co robiła, ty mnie nie dotkniesz.
    -Ale jak to..- zajęknął się przez chwilę .
    -Po prostu się zgódź... proszę .
    -Chodź tu w końcu ! - powiedział nieco podniesionym głosem.
    Zdjęłam z siebie bluzę powoli podchodząc do brzegu łóżka. Odwinęłam delikatnie koc i położyłam się obok Zayna. Swoje dłonie położyłam na jego torsie, a nogi ułożyłam tak, by moje prawie nagie ciało idealnie przylegało do jego.
    Ciało Zayna pokryło się gęsią skórką, a jego ręce już miały mnie objąć kiedy powiedziałam :
    -Bo sobie pójdę. Trzymaj się zasad, i pozwól mi usnąć. Bałam się tam tak sama leżeć- wypowiadając ostatnie słowa przejechałam czubkiem palca po jego idealnie wyrzeźbionej klatce piersiowej. Podniosłam swoją głowę i złożyłam czuły pocałunek na jego brzuchu.
    -Proszę Cię...-wyjęczał- Leż tu błagam, ale nie kuś. Na tyle na ile umiesz, nie kuś. Nie męcz mnie.
    Dumna z siebie jeszcze mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową i powiedziałam :
    -Dobranoc.


Marina M.