Ciepła pierzyna okrywała zmęczone ciało Mariny . Przez uchylone okno wpadało rześkie powietrze , które wprawiało jej kasztanowe włosy w dziki taniec . Kiedy pojedyncze kosmyki opadły na jej zarumienione policzki delikatnie otworzyła oczy przecierając jej przyjemnym w dotyku rękawem fioletowego szlafroku . Wiedziała , że musi wstawać , ale dzisiejsza pogoda po prostu kazała zostać jej minutę dłużej w ogromnym łóżko nad którym wisiał piękny bordowy baldachim . Minuty upływały , a Marina układała po kolei w głowie wydarzenia z minionego wieczoru . Czuła na swoim ciele zapach męskich perfum Orlanda . Zapewne kosztowały fortunę , jak każdy prezent którym ją wczoraj obdarował . Oczywiście protestowała , bo przecież tak nakazywało dobre wychowanie które przywiozła prosto w Polski , ale kiedy widzisz złoty zegarek od Michaela Corsa z tarczą wysadzaną małymi brylantami swavorskiego czujesz wewnętrzną euforie . Marina bardzo lubiła Orlanda . Traktował ją trochę jak swój bardzo wartościowy diament , który musi regularnie dopieszczać , by w końcu stał się jedyny w swoim rodzaju , oszlifowany i co najważniejsze na wyłączność ... Jego rzecz jasna . Doskonale wiedziała , że to nie działa w tą stronę . Nie chciała tych wszystkich prezentów . Owszem sprawiały Jej wiele radości , ale traciła przy nich swoją wartość . Nie lubiła być dowartościowywana w taki właśnie sposób . Kładąc rękę na swojej delikatnie unoszącej się klatce piersiowej przypomniała sobie jedną z wielu toksycznych , ale nadal najpiękniejszych chwil w jej krótkim ale przepełnionym wieloma zdarzeniami życiu .
"Ciemnooki brunet zbliża się powoli do Mariny . W tylnej kieszeni swoich jak zawsze idealnie dopasowanych spodni skrywa małe pudełeczko przypominające uśmiechniętą twarz pandy . Otwiera je , a Jej oczom ukazuję się pierścionek z diamentem w kształcie serca . Czuję się wspaniale . Marina podchodzi do Zayna dziękując z niezrozumieniem na twarzy za prezent . Jest szczęśliwa . Jest tak cholernie szczęśliwa . To znak . On coś czuję .To Jego wina . To wina Zayna..."
Marina wstała z łóżka stawiając swoje stopy na miłej wykładzinie . Podchodząc do lustra popatrzyła samej sobie głęboko w oczy i z powrotem kładąc swoją dłoń na lewej piersi pomyślała "Nasz jeden dzień będzie trwał , dopóki Ono biję dla Ciebie Zayn" . Była pewna . Kochała Go . Mimo wszystkiego co złe . Była od niego uzależniona , i nie chciała tego zwalczać . Oczywiście nie postanowiła o niego walczyć . Marina myślała , że zniesie codzienny ból , który może kiedyś minie . Musiała zająć się sobą . Chciała wierzyć , że wszystko się uda . Bo czasami musisz stać się kimś innym . Musisz jednak pamiętać , kim byłeś . Kim chciałeś być . Kim jesteś ...
***
Śniadanie minęło Marinie w bardzo miłej atmosferze . Oglądając MTV czekała na Kate która udała się na swój poranny jogging organizowany przez pobliski dom starców . Wkładając do buzi mały kęs gofra obsypanego świeżymi borówkami poczuła wibrację w kieszeni jej misiowego szlafroku . Spojrzała na ekran . Mała koperta wyświetliła się na czerwono , a pod nią widniała nazwa która z wiadomych przyczyn nie przyprawiała jej o drżenia czy też ataki paniki spowodowanej jakimkolwiek uczuciem . "Orlando" .
"Dzień dobry . Jestem w tej chwili na spotkaniu , ale mam dla Ciebie pewną propozycję . Kolacja ? Czekam u siebie o 22. Całuję O."
Brunetka nie wiedziała co ma odpisać . Patrząc na przemijające teledyski wyświetlane na plazmowym telewizorze wystukała :
"Witam. Niestety dziś nie mam czasu . Przepraszam . M."
Nie dostała wiadomości zwrotnej . Może to i dobrze ? W rzeczywistości nie była zajęta , ale dziś rano usłyszała od podekscytowanej Katie , że wieczorem ma zamiar odwiedzić ją Mulat o pięknych prawie kruczo czarnych oczach które tak bardzo ją hipnotyzowały . Chciała zostać . Nawet jeśli miał ją tylko dotknąć . Musnąć policzek na przywitanie . Chciała poczuć jego ciepło . Musiała . To było silniejsze od niej . To było toksyczne . To był cały Zayn ...
***
Na wiszącym w salonie zegarze wybiła 18 . Marina właśnie kończyła 3 już rundę Scrabli , którą jak to miała w zwyczaju rozgrywała z Katie . Zmęczona kobieta ujęła jej dłoń w swojej i powiedziała :
-Wiesz ? Chciałabym Ci się z czegoś zwierzyć - powiedziała nie podnosząc wzroku na 17 letnią dziewczynę - od jakiegoś czasu , z dnia na dzień odnajduję wiele szczęścia i radości w codziennych czynnościach , i czuję , że to nie tylko Twoja zasługa .
-Nie bardzo wiem o co chodzi Pani Katie - powiedziała Marina patrząc na jej przejętą minę .
-Na tych porannych joggingach poznałam Bobiego . To miły i szarmancki Pan z krótką aczkolwiek bardzo ładną jak na mój gust bródką... - powiedziała , ale nie zdążyła dokończyć bo usłyszała wykrzyczane przez podekscytowaną Marinę zdanie .
-Pani się zauroczyła ! - powiedziała dziewczyna przytulając mocno do siebie starszą Panią - jestem taka szczęśliwa , naprawdę . Wiedziałam , że te poranne spacery wniosą do Pani życia jakieś przebłyski słońca , ale nie spodziewałam się , aż takich promieni .
Staruszka pogłaskała głowę dziewczyny i całując jej czoło swoimi jakże miękkim ustami powiedziała -Ja wiem co czujesz kochanie , i wierzę , że to się kiedyś odwróci , że wszystko będzie tak , jak dawniej , że znów zaczniesz wierzyć .- dotykając jej bransoletki z napisem "Dreams" - Bo One naprawdę się spełniają - dodała wstając z kanapy i pokierowała się w stronę swojej sypialni przygotować się do spotkania ze swoim wnuczkiem .
Marina siedziała jakiś czas na kanapie uśmiechając się sama do siebie i w myślach dziękując losowi właśnie za tą kobietę . Za to , że dostąpił ją ten zaszczyt . Zaszczy tej ogromnej miłości jaką obdarzyła ją już pierwszego dnia .
***
Pofalowane kasztanowe loki spoczywały na barkach Mariny . Jej ciało było pokryte wonią pięknych perfum , którymi obdarowała ją Katie . Na jej lekko odsłoniętej szyi spoczywał złoty naszyjnik . Miała na sobie czarne spodnie oraz białą koszulkę którą ozdobiła kilkoma dłuższymi naszyjnikami .
Niecierpliwie siedziała na drewnianym parapecie patrząc na panoramę Londynu . Czekała . Tak bardzo chciała zobaczyć jego sylwetkę . Pragnęła tego tak mocno , jak jeszcze nikt nie pragnął czyjejś obecności .
Marina niespokojnie zeszła do salonu w , którym zobaczyła Katie wkładającą świeżę kwiaty do wazonu . Kiedy ostatnie łodygi zanurzone były w wodzie , cały dom wypełnił dźwięk dzwonka . "To na pewno On" pomyślała .
-Marinko złotko otworzysz bo mam całe mokre ręce . Przeklęte kwiaty - powiedziała Katie ocierając swoje 70 letnie dłonie .
Marina niepewnym krokiem podeszła do drzwi . Jej dłoń spoczywała na zimnej mosiężnej klamce . Nagle jej oczom ukazał się Zayn . Stał tam taki ... taki nie Jej . Tak doskonale idealny , jednak cały czas nie jej . Największy ból sprawiała jej właśnie ta świadomość.
-Pani Katie już na Ciebie czeka - powiedziała usilnie szukając jakiegoś interesującego skrawka w drewnianych podłogach . Zayn wszedł do domu i zdejmując swoją siwą bluzę Jacka Willsa podszedł niepewnie do Mariny . Wskazującym palcem podniósł jej podbródek i złożył najpiękniejszy jak dla niej pocałunek na rozgrzanych do czerwoności policzkach . Widział jej zakłopotanie , jednak nie był na tyle świadomy , żeby wiedzieć ile bólu sprawiał jej chociażby swoją idealną fryzurą . I mimo , że ten argument wydawał się w głowie Mariny absurdalny był tak prawdziwy . Wszystko to co było Zayna , było dla niej tak zakazane , tak obce .
****
Jak zwykle patrzyła na mnie swoich przeszywającym wzrokiem . Tak bardzo nie lubiłem jej za to co potrafiła robić z ludźmi . Co umiała robić ze mną . Kiedy moje usta dotknęły jednego z dołeczków znajdujących się na policzkach Mariny moje serce zaczęło przyspieszać . Nie chciałem dać ponieść się chwili . Znowu . Za bardzo ją szanowałem . Chociaż ? Czy to jak ją traktowałem można było nazwać poszanowaniem ? Tkwiliśmy w tym toksycznym układzie , chcąc zrobić jakikolwiek ruch . Jednak i mnie i Marinę coś blokowało . Otóż cały problem tkwił w tym , że w moim mieszkaniu czeka Perrie , a mój tata oszalał na punkcie ... na punkcie osoby która jednym uśmiechem potrafiła rozświetlić każdy mój dzień . Oszalał na Jej punkcie . Zresztą o czym ja myślę ? Był facetem . Każdy facet widząc kogoś tak innego od całej szarej rzeczywistości szaleje .
-Chciałem z Tobą potem porozmawiać - Marina była widocznie zmieszana , ale wewnętrznie czułem , że się zgodzi .
To była magia . Oboje wiedzieliśmy ile dla siebie znaczymy . Oboje tak wiele dla siebie znaczyliśmy . Oboje trwaliśmy dla takich właśnie chwil .
-Twoja Babcia ma Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia .
Powiedziała to . Milion ostrzy zaczęło powoli wbijać się w każdy kawałek mojego ciała . Jak mogłem ją tak zranić ? Do takiego stopnia ? Idiota .
Chwyciłem jej dłoń i zatapiając się w jej brązowych tęczówkach powiedziałem :
-Błagam Cię.
[KLIK]
Jej oczy były zaszklone . Nie chciała odpowiadać , a z opresji wyrwał ją głos Mojej Babci . Zapraszała NAS do salonu . Tak nas . Byłem zadowolony bo wiedziałem , że Marina chciała skryć się w swoim małym królestwie , jednak moja babcia traktowała ją jak kogoś kto jest w tej rodzinie od lat . Nic w tym dziwnego . Przecież sama wiele razy mówiła , że to właśnie
Usiadłem na białej kanapie zanurzając usta w szklance zimnej wody . Marina usiadła na fotelu który znajdował się nie opodal moich nóg . Na początku siedziała z podkulonymi nogami ale po pół godzinnej rozmowie , zapewne jej chude nogi były już doszczętnie zdrętwiałe . Kiedy je wyprostowała dotknęła jedną nogą mojej . Momentalnie zabrała swoją nogę a na jej odkrytych rękach dostrzegłem gęsią skórkę . Pewnie było jej zimno . Wstałem i bez słowa udałem się na korytarz . Marina tak pilnie rozmawiała z moją babcią , że obydwie nawet nie zauważyły mojego chwilowego zniknięcia . Wziąłem moją bluzę i delikatnie okryłem gołe ramiona Mariny . Nie protestowała . Dokładnie okryła każdy skrawek swoich dłoni i jak gdyby nigdy nic kontynuowała rozmowę z moją babcią . Kącik moich ust powędrował do góry . Wiedziałem , że obydwoje opanowaliśmy metodę kamuflowania do perfekcji .
" Zastanawialiście się , czy my tworzymy chwile z naszego życia czy może one tworzą nas ?"
***
Rozmawiali bardzo długo . Między innymi o nadchodzącym remoncie salonu w domu Katie . Ustalali , że Katie zamieszka z Bobim , a Marina u swojej rzekomej koleżanki . Nie mogła pozwolić na umieszczenie jej nie daj Boże w domu Zayna . Chociaż ? O czym Ona w ogóle myśli . Perrie . Złudne coś.
Do jej nozdrzy co chwilę przypływały falę zapachu który tak bardzo uwielbiałam . Zayn . Jego bluza delikatnie okrywała jej ramiona . Nie wiedziała czemu nie protestowałam przed jej przyjęciem ? Może dla tego , że chciała pokazać Katie jak obojętny jest jej Jej wnuczek ? Ciekawe czy się nabrała . Przecież nie była aż tak doskonałą aktorką ...
-Czas na mnie - powiedział Zayn wstając z kanapy - Marina chciałbym z tobą zamienić parę słów na temat remontu - wymyślił na poczekaniu Zayn . To jedna z tych wymówek z których nie mogła się wykaraskać .
Bała się tej rozmowy . Jednak świadomość przebywania sam na sam z osobą która daję wam tak wiele siły jest silniejsza od tego co potocznie nazywamy zdrowym rozsądkiem .
Wkładała swoje kremowe botki na nogi , cały czas czując na sobie wzrok Mulata . Już chciała oddać mu Jego bluzę , kiedy On stanowczo odmówił i rozglądając się za widokiem swojej babci uwięził jej dłoń w mocnym uścisku .
-Do zobaczenia babciu ! - rzucił - obiecuję odstawić Marinę całą i zdrową .
W odwecie usłyszała tylko cichy śmiech kobiety .
Nie wiedziała gdzie tym razem ją prowadzi , ale kiedy chciała zabrać swoją dłoń z jego mocnego uścisku na jego twarzy malował się grymas nie zadowolenia .
-Gdzie ty mnie do cholery znowu prowadzisz ? - burknęła .
Zayn nic nie mówił . Jedynie co jakiś czas poprawiał opadającą z jej ramion bluzę . Czuła się tak pięknie . BEZPIECZNIE . To zdecydowanie najpiękniejsze uczucie jakim obdarowywał ją Zayn . Zapewne robił to nieświadomie , ale z mocą której nie posiadał nikt .
Po nie całej minucie drogi oczom Mariny ukazało się ogromne drzewo na którym mieścił się drewniany domek . Był identycznym odtworzeniem domków które znajdowały się na drzewach we wszystkich amerykańskich produkcjach filmowych . Wpatrywała się w każde detale bardzo mocno . Była tak skupiona , że nawet nie poczułam kiedy Zayn wziął jej bezwładne ciało i podsadził je tak wysoko by swoimi małymi stopami dosięgała drewnianego domku . Kiedy byli już na górze czuła na swojej szyi oddech Zayna . Kiedy się odkręciła jego nos nieśmiało dotykał jej . Szybko się odsunęła mając na uwadze swoje własne dobro . Psychiczne rzecz jasna .
-To jest chore . Kocham Cię jak jakiś psychopata . Czuję twój zapach w każdym milimetrze mojego ciała. I mimo tego , że jest to Nam zakazane chcę o to walczyć - wykrzyczał nie pozwalając dziewczynie dokończyć . Jego usta delikatnie spoczywały na ustach Mariny . Nic nie mówiła . Milczała wiedząc na co się zgodziła . Przewidując ten sam scenariusz . Dając się po raz kolejny wykorzystać , tylko i wyłącznie dla zaspokojenia chwilowej potrzeby obecności jego ust . Była na siebie wściekła . Podeszła do niego i poprosiła o coś co sprawiało Jej tyle przyjemności .
-Pomimo wszystko , i wbrew wszystkiemu . Przytul mnie !
"Spójrz w moje oczy , są pełne strachu . Powiedz mi, czy czujesz to samo?"
******************************************************************